WarioWare Gold to czyste złoto! - Danteveli - 13 sierpnia 2018

WarioWare Gold to czyste złoto!

Nikt nie może odmówić Nintendo pomysłowości. W końcu jaka inna firma stworzyłaby złą wersję swojej maskotki i nazwała ją prawie tak samo jak oryginał. Jakby tego było mało zła wersja Mario stała się kultową postacią i dzisiaj wielu graczy wyczekuje nowych produkcji z jej udziałem. Najlepszym dowodem tej bajeranckiej pomysłowości wielkiego N jest najnowsza, zakręcona gierka z tajemniczym klonem sympatycznego hydraulika. Czy WarioWare Gold jest tytułem dla którego warto odpalić nasze zakurzone 3DS'y?

Wario jak przystało na pulchnego miłośnika złota i cudzych skarbów postanawia zarobić na frajerach. Nasz ulubiony bad guy po raz kolejny wpada na pomysł stworzenia gry wideo wykorzystującej cudzą prace. Tym razem projektowi zarobku na gierce towarzyszy także turniej z olbrzymią nagrodą. My bierzemy udział w tym niezwykłym wydarzeniu by osiągnąć wieczną chwałę i zdobyć fortunę. Tak na najprostszy sposób można przedstawić ogólny zarys fabuły WarioWare Gold. Jednak im dalej w las tym dziwniej i całość nie ma zbyt wielkiego sensu. No chyba że ktoś jest w stanie wytłumaczyć mi co wspólnego z główną osią fabuły mają taksówki w kosmosie, rap bitwy i nauka matematyki za pomocą gier wideo? Całość jest dziwna i szalenie zabawna.

Na pudełku z najnowszym WarioWare widnieje informacja o obecności ponad 300 mini gierek, z którymi będziemy mili okazję się zmierzyć. Gold to swego rodzaju ukoronowanie dotychczasowego dorobku serii, gdzie mamy okazję powrócić do najlepszych patentów z poprzednich generacji gry. Mamy więc trzy sekundowe giereczki wykorzystujące przyciski, ekran dotykowy, mikrofon i żyroskop przenośnej konsoli Nintendo.

Wytłumaczenie o co chodzi w WarioWare nie jest takie proste. W trybie story mierzymy się z serią mikrogierek, które zakończone się walką z bossem. Każda gierka to dwie, może trzy sekundy podczas których musimy nacisnąć odpowiedni przycisk lub wykonać jakąś akcję. Mamy na przykład zadnie polegające na połączenie ze sobą dwóch przedmiotów widzianych na ekranie albo policzenie piegów na twarzy jakiejś postaci czy wyrywanie komuś włosów z nosa. Każda z absurdalnych sytuacji trwa moment i często nie mamy czasu dobrze się zastanowić nad tym co widzimy na ekranie. Gierki są jednak na tyle proste, że 90% z nich załapiemy w mig i nie musimy się zastanawiać nad tym dlaczego łaskoczemy kogoś pod pachami.

Pośród ponad 300 mikrogierek znajdziemy masę genialnych pomysłów i wariacji na temat patentów znanych z innych gier Nintendo. Mamy na przykład zakręconą „okrągłą” wersję pierwszej planszy z Super Mario Bros, gdzie sterujemy za pomocą machaniem naszą konsolą na boki. Jedną z walk z bossem jest klon kultowego Punch-Out!! Obok tych bajerów pojawiają się także mniej interesujące patenty ale większość z kilkuset gierek znajdujących się w tej kolekcji to solidne pomysły lub bardzo zabawne żarty. Znaczna część z nich pojawiła się w poprzednich odsłonach ale mamy też nowe wyzwania. Dzięki temu Gold sprawdza się świetnie jako takie The Best of WarioWare, gdzie nowicjusze mogą zakosztować tego co najlepsze w zakręconej serii a starzy wyjadacze mogą powrócić do ulubionych gierek z lepszą oprawą graficzną.

Po ukończeniu niezbyt długiego trybu „fabularnego” odblokowujemy tak zwane wyzwania, czyli 9 rożnych wariantów katowania w minigierki. Mamy tryb multiplayer, wariacje na temat trudności czy ilości żyć jakie posiadamy. Jest także walka z czasem, gdzie zamiast żyć mierzymy się z zegarem i pokonujemy kolejne gierki tak szybko jak możliwe. Moim faworytem jest jednak tryb powracający z Game & Wario. Poza zaliczaniem kolejnych gierek musimy uważać na naszą mamę, która nie chce żebyśmy grali po nocy. Z tego powodu na górnym ekranie przyglądamy się czy mamusia nie zagląda nam do pokoju. Dzielenie uwagi pomiędzy dwoma ekranami jest naprawdę fajne i sprawia, że rozgrywka jest tutaj naprawdę unikatowa. Dlatego na drugim miejscu na liście moich ulubionych trybów jest ten, gdzie na przemian gramy w gierki na górnym i dolnym ekranie konsoli. Wyzwania są całkiem fajną wariacją na temat rozgrywki i wydłużają żywotność WarioWare Gold.

Szkoda tylko, że zaoferowano nam wyłącznie jeden tryb multiplayer i wymaga on posiadania dwóch konsol. Więcej wariantów zabawy dla kilku osób, zwłaszcza na jednej konsoli jest tym czego najnowszej odsłonie przygód Wario najbardziej brakuje. Tym co ma napędzać pojedynczego gracza jest zbieranie monet by odblokować dodatkowe bajerki jak kolejne gierki, czy informacje na temat historii Nintendo lub dziwne nagrania na telefonie jednej z postaci. Te bajerki są naprawdę fajne i odkrywanie ich sprawia radochę. Mam jednak wątpliwości co do tego na jak długo starczą one przeciętnemu graczowi. Sam nie czułem potrzeby odkrycia każdego z przedmiotów zwłaszcza, że część z nich to buble jak wirtualne karty z wizerunkami postaci.

Żywotność zdaje się być największym problemem WarioWare Gold. Po mniej więcej 4-5 godzinach zobaczymy jakieś 90% tego co ta produkcja ma nam do zaoferowania. Pozostałe 10% nie jest przesadnie ciekawe i wiąże się ze sporą ilością gridnu po monetki. Te kilka godzin rozgrywki to frajda na 102 ale mówiąc prawdę mam wątpliwość czy jeszcze kiedyś wrócę do tej produkcji. No chyba tylko, żeby pokazać znajomemu że tak zakręcona gierka istnieje. Szkoda bo solidna porcja trybów multiplayer mogłaby odwrócić sytuację i najnowszy Wario podobnie jak odsłona na GameCube mógłby być grą idealną na imprezy.

Oprawa audiowizualna najnowszego WarioWare to coś co zasługuje na pochwałę. Zwłaszcza jeśli chodzi o voice acting. Po raz pierwszy w historii serii mamy okazję posłuchać dialogów między postaciami. Wypada to genialnie i ku mojemu zdziwieniu gierka ma sporo przegadanych scenek przerywnikowych. Wszystkie przerwy w rozgrywce są bardzo zabawne i ogląda się je z przyjemnością. Jeszcze fajniejsze jest przerabianie ich za pomocą prostego edytora pozwalającego nam na nagranie własnego głosu lub szczekającego psa i zastąpienie nim jakiejś postaci z filmiku.

WarioWare Gold to naprawdę fajna pozycja, która robi praktycznie wszystko czego można oczekiwać od tego typu zakręconej produkcji. Jest to fajne podsumowanie dotychczasowego dorobku serii i cieszę się, ze 3DS otrzymuje tak dobry, oryginalny tytuł pod koniec swojego żywota. Braki w kwestii rozgrywki wieloosobowej sprawiają jednak, że produkcja może mieć ograniczoną żywotność. Mimo wszystko warto jednak zapoznać się z tym wypasionym tytułem, który w przeciwieństwie do głównego bohatera nie śmierdzi czosnkiem.

Danteveli
13 sierpnia 2018 - 19:54