Krótka piłka - Achtung! Cthulhu Tactics - Danteveli - 10 października 2018

Krótka piłka - Achtung! Cthulhu Tactics

Druga Wojna Światowa i okultyzm idą całkiem w parze. W literaturze, filmie a nawet grach stosunkowo często pojawia się wątek nazistów opanowanych żądzą wykorzystania sił nadnaturalnych. Wszystko to ma podstawę w udokumentowanych wydarzeniach dziejących się przed i w trakcie najokropniejszego konfliktu w dziejach naszej planety. Dlatego możemy założyć, ze gdyby Cthulhu był prawdziwym potworem to Hitler i spółka staraliby się go przywołać i przeciągnąć na swoją stronę. Achtung! Cthulhu Tactics podejmuje się właśnie tej tematyki i serwuje nam historię typu co by było gdyby?

Achtung! Cthulhu Tactics to strategia turowa powstała na pazie papierowej gry RPG i planszówki zrodzonej w głowach fanów Call of Cthulhu. Nie miałem okazję zagrać w oryginał ale temat ni jest mi kompletnie obcy bo spędziłem trochę czasu z różnymi kampaniami osadzonymi w uniwersum Lovecrafta. Cthulhu Tactics nie wymaga od nas znajomości twórczości Samotnika z Providence ale wiedza na temat przedwiecznych wydaje się dodawać sporo do klimatu tej produkcji.

Rozgrywka jest tutaj trochę dziwaczna. Niby mamy szereg misji i misji pobocznych przy których wyruszamy na rożne mapy z zadaniem wiążącym się zazwyczaj z dotarciem do jakiegoś punktu na planszy. W rzeczywistości jakakolwiek ekploracja jest jednak fikcją i służy tylko po to by mieć kilkadziesiąt sekund przerwy pomiędzy starciami z wrogami toczonymi w trybie turowym. Same walki to standard dla tego typu gier. Punkty akcji, które wykorzystujemy do poruszania się, atakowania wrogów i korzystania ze specjalnych umiejętności i ekwipunku naszych postaci. Poza typowymi punktami akcji mamy jeszcze pulę specjalnych punktów dzielonych pomiędzy postaciami i dających dostęp do dodatkowych rodzajów ataków jak wysysanie życia czy szarża na przeciwnika.

Pomiędzy misjami decydujemy o ekwipunku żołnierzy a także mamy okazję zainwestować punkty ( o ile zdobyliśmy nowy poziom doświadczenia naszej ekipy) w kolejne umiejętności naszych bohaterów. Skille podzielone są tak, że większość jest identyczna dla wszystkich postaci ale każdy może odblokować kilka specyficznych zdolności. W ten sposób zyskamy dostęp do wysysania życia z przeciwników z, którego może korzystać członkini ruchu oporu lub nasz brytyjski dowódca uzyska możliwość strzelania pociskami penetrującymi ciała przeciwników.

Gdybym chciał szybko i zwięźle przekazać czym jest Achtung! Cthulhu Tactics to powiedziałbym, że to taki gorszy, mniej rozbudowany, budżetowy XCOM. Porównywanie obu gier jest oczywiście trochę niesprawiedliwe ale raczej trudno go uniknąć. Obie produkcje mają podobny styl rozgrywki i prezentują nam walkę grupki ludzi z czymś znacznie silniejszym. Cthulhu Tactics wypada jednak blado w każdym elemencie. Od małej ilości nieciekawych przeciwników po raczej kiepskich bohaterów i niezwykle schematyczne misje. Dla niektórych atutem będzie to, że Achtung! jest jedną z prostszych gier taktycznych. Mimo sporej przewagi liczebnej wroga, zarówno naziści jak i koszmarne bestie nie grzeszą rozumem. Do tego nasi bohaterowie wydają się supermocni i nie imają się ich kule. Zabija to napięcie i walki tutaj nie są tak emocjonujące jak starcia z kosmitami w XCOM.

Może to drobnostka ale praktycznie każdy patent pojawiający się w tej grze widziałem już gdzieś indziej. A to elementy z XCOM, a to system szczęścia przypominający trochę Hard West, a to oprawa graficzna w stylistyce kojarzącej się z Silent Storm. Z kolei połączenie przedwiecznych z akcją umiejscowioną podczas wojny pojawiło się już między innymi w Call of Cthulhu: The Wasted Land. Co prawda tam była to Pierwsza Wojna Światowa ale w rozgrywce nie czyni to wielkiej różnicy.

Nie chcę byś przesadnie sceptyczny bo Achtung! Cthulhu Tactics nie jest crapem. Po prostu wydaje mi się, że pomysł na grę był tutaj znacznie ciekawszy od finalnego produktu. Wszystko jest w miarę ok ale nie zrobi na nikim wrażenia. Szkoda że twórcy nie postarali się stworzyć czegoś bardziej oryginalnego bo to co powstało to jedna z tych produkcji, o których zapomina się zaraz po ich ukończeniu.

Danteveli
10 października 2018 - 16:17