Under Night In-Birth Exe:Late[cl-r] - Danteveli - 24 lutego 2020

Under Night In-Birth Exe:Late[cl-r]

Nintendo Switch to system z masą świetnych gier. Nowe odsłony cyklu The Legend of Zelda, Super Mario Odyssey czy Super Smash Bros. Ultimate to czołówka gier na obecną generację. Jednak niektóre gatunki gier wydają się być trochę zaniedbane i na Pstryku nie ma zbyt wiele fajnych tytułów FPS czy bijatyk. Fani obijania przeciwników i wykręcania szalonych combo muszą zadowlić się garstką produkcji. Teraz do tych gierek dołącza nowa wersja niszowego Under Night In-Bright. Czy warto postawić na Under Night In-Birth Exe:Late[cl-r]?

 

Under Night In-Birth Exe:Late[cl-r] to kolejna wersja ośmioletniej bijatyki od ekipy ze studia French Bread. Jest to debiut serii na konsoli Nintendo, więc skromna ilość zmian względem poprzedniej edycji nie powinna być problemem dla posiadaczy Switcha.

 

Sytuacja powoli ulega zmianie ale fabuła nigdy nie była najmocniejszą stroną bijatyk. W większości przypadków głupiutka historyjka jest wymówką dla dziwacznych ludków naparzających się w różnych miejscówkach. Ma to swój urok i perspektywa oglądania losów rodziny opętanej przez wrzucanie się nawzajem do wulkanów jest fascynująca. Przymykanie oka na tak głupią, że aż fajną fabułę ma sens. Under Night należało do tego typu gier, i bez czytania Wikipedii człowiek nie miał szans zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Masa postaci, tajemniczych organizacji i inne pierdoły, które nie mają jakiegoś większego sensu. Late[st] stara się to wszystko unormować dzięki trybowi Chronicles. Jest to kilkugodzinna produkcja typu visual novel, gdzie poznajemy losy bohaterów gry. Przesiąknięte Japonią scenki całkiem skutecznie mieszają poważniejsze momenty z zabawnymi i chorymi sytuacjami. Musze przyznać, że czytanie tego wszystkiego jest dość ciekawe. Poznajemy zarówno historię świata jak i motywacje naparzających się postaci. Całość jest dość mroczna bo mamy do czynienia z z tajemniczym zjawiskiem zwanym Void, które pojawia się w nocy. Są to koszmarne potwory atakujące i pożerające ludzi. Ci którym uda się ujść z życiem, otrzymują specjalne moce. Fabuła jest bardziej skomplikowana bo mamy rywalizujące ze sobą organizacje, zemstę i próbę stworzenia istnienia łączącego w sobie człowieka i mrok. Osobiście bawiłem się przy tym trybie naprawdę dobrze i byłem trochę zdziwiony inwencją twórców. Spodziewałem się typowego growego crapu a dostałem coś przypominającego typowe „mroczne” anime o nastolatkach. Nie jest to może przesadnie duży skok w jakości ale koniec końców zostałem zaintrygowany.

 

Jeśli chodzi o same walki to mamy potyczki 1 na 1 prezentowane w 2D. Mamy do czynienia z kolejna wersja gry wydanej oryginalnie w 2012 roku, więc większość elementów została dopieszczona i odpicowana na maksa. System zdaje się być mieszanką poprzedniej produkcji studia – Melty Blood z odrobina BlazBlue i Guilty Gear. Innymi słowy jest to bardzo techniczna niszowa produkcja, z atakami light, medium i heavy plus blokowaniem poprzez cofanie się w tył. Nie będę udawał eksperta bo nie grałem w poprzednie edycje Under Night In-Bright. Powiem tylko że walki są widowiskowe i dopracowane a system combo, reversali i specjalnych ataków opartych na tarczy jest strasznie rozbudowany. Przez kilkanaście godzin gry przyswoiłem sobie jedynie podstawy tego wszystkiego i jestem przytłoczony masą możliwości i kontrataków.

Under Night In-Birth Exe:Late[cl-r] może pochwalić się naprawdę solidną i rozbudowaną gamą opcji uczących nas tajników rozgrywki. Począwszy od opcji treningu, przez tutorial aż do systemu misji gra prezentuje nam wszystkie informacje niezbędne do walki na zaawansowanym poziomie. Trening to standardowe nawalanie przeciwnika, które jak sama nazwa wskazuje pozwala nam na trenowanie. Tutorial to zestaw grubo ponad 100 lekcji, które uczą nas wszystkiego na temat ataków, poruszania się postaciami i mechaniki jaka zarządza grą. Misje to okazja do poznania i spróbowania swoich sił w sklejaniu kombinacji ataków. Możemy nauczyć się combo każdej z postaci. Plusem jest tutaj to, że serie ataków podzielone są według stopnia skomplikowania i nawet noob może podłapać kilka sztuczek.

Poza wspomnianymi wyżej trybami i typowym Arcade mamy także jeszcze Versus, potyczki online, Time Attack, Score Attack i Survival. Versus to walka z innym graczem lub CPU a rozgrywka online to standard gatunku. Podobnie jest w przypadku Survival, gdzie mamy pokonać jak najwięcej przeciwników im nasz pasek życia spadnie do zera. Time Attack i Score Attack to 10 walk, które mamy przejść jak najszybciej lub zbierając jak najwięcej punktów za wykonywane przez nas ataki itp. Wyniki z tych trybów możemy wstawić do rankingu. Całość zostaje uzupełniona przez galerię i opcje kupienia nowych kolorów postaci i innych bajerów za punkty zdobywane podczas gry.

Osobiście jestem fanem dodatkowych, dziwacznych trybów starających się dorzucić do rozgrywki elementy RPG, chodzoną bijatykę czy kręgle. Under Night In-Birth Exe:Late[cl-r] nie oferuje nam nic tak zwariowanego ale to co jest dostępne w grze powinno zadowolić zarówno pro graczy jak i nowicjuszy takich jak ja. Przebicie się przez fabułę niczym w grze visual novel to fajny dodatek, więc nie jest źle.

Under Night In-Birth Exe:Late[cl-r] nie jest wielkim skokiem w stosunku do poprzednich wersji gry. Dostajemy pełno zmian technicznych, które mają znaczenie tak naprawdę tylko dla wyjadaczy. Do tego jedna nowa postać, którą gra się całkiem nieźle. Nie jest to zbyt wiele, ale jako pierwsza styczność z serią na Nintendo Switch wychodzi całkiem pozytywnie.

French Bread udało się stworzyć naprawdę dobry tytuł, który teraz dostał skrzydeł. Wszystkie dodatki sprawiają, że Under Night In-Birth Exe:Late[cl-r]jest grą godną polecenia nie tylko fanom poprzednich wersji i miłośnikom Melty Blood ale także tym, którzy lubią pograć w bijatyki 2D. Samouczki system misji i niemała gra visual novel ukryta wewnątrz czynią Under Night In-Birth Exe:Late[cl-r]czymś dobrym nawet dla casuali takich jak ja. Jedyne co stoi na przeszkodzie w polecaniu tej produkcji wszystkim to głupi i niezrozumiały tytuł, który trochę wstyd głośno wypowiadać.

Danteveli
24 lutego 2020 - 21:10