Moda na gry retro chyba nigdy się nie skończy. Na nostalgii jedzie się łatwo, stworzenie gry w stylu czegoś sprzed 20 lub 30 lat jest znacznie tańsze niż produkcja „współczesnych” tytułów. W końcu liczy się rozgrywka i pomysł, a nie gra grafika. Dlatego doszliśmy do sytuacji, gdzie na rynek trafiają produkty, z których wcześniej zrezygnowano. Tylko czy opłaca się grać w coś, co wydawcy odpuścili sobie ćwierć wieku temu? Ultracore zdaje się odpowiadać na to pytanie.
Ultracore to jeden z wczesnych projektów studia Digital Illusions. Studio, które znamy obecnie jako DICE, bawiło się w różne gatunki gier i tytuły, zanim trafiło na żyłę złota, jaką stał się Battlefield. Ultracore znane oryginalnie jako Hardcore to chaotyczna strzelanka 2D, która miała pojawić się na rynku w 1994 roku. Nie doszło do tego, bo wydawca zrezygnował z tego projektu. Ktoś jednak odkopał tytuł po latach i teraz mamy okazję zagrać w Ultracore. Swoją drogą ciekawe, czy ktoś wyczekiwał te 26 lat na premierę tytułu i teraz skacze ze szczęścia?
Rozgrywka tutaj to klasyczna, szybka strzelanka 2D w stylu takich produkcji jak Contra, w którą każdy zagrywał się na Pegasusie. Biegamy z lewej strony ekranu w prawo i rozwalamy pełno latających i biegających robotów, które opanowały jakąś bazę w post apokaliptycznym świecie. Ultracore dorzuca do klasycznej formuły odrobinę więcej platformówki i element znajdywania kluczy i naciskania przycisków, by odblokować sobie dalszą drogę.
Zadbano o współczesnych graczy i poza klasycznym sterowaniem, gdzie mamy jeden przycisk do strzelania można korzystać też z prawej gałki analogowej, co ułatwia celowanie do wrogów. Rozwałka jest przyjemna, a przeciwnicy rozpadają się w dosyć widowiskowy sposób.
Kiedy widzę Ultracore, pierwsze co mi przychodzi do głowy to Sega Mega Drive. Ma to sens, bo właśnie ten system wraz z Amigą był docelową platformą dla tytułu DIgital Illusions. Gra wygląda przyzwoicie i wizualnie nie różni się zbytnio od współczesnych tytułów celujących w stylistykę retro. Mamy raczej brunatne kolory, roboty o całkiem ciekawym designie i przeróżne podziemne laboratoria i bazy wojskowe. Czego można więcej oczekiwać od gry tego typu?
Jeśli chodzi o obszar audio, to jest całkiem dobrze. Mamy do wyboru oryginalną ścieżkę dźwiękową z głośniczkiem buczącym i pierdzącym tak jak to tylko chip audio od Mega Drive potrafi. Jest też nowt, współczesny soundtrack, który sprawdza się w praniu. Jest więc coś dla fanów retro muzyki, jak i dla osób, które nie miały okazję siedzieć przy Mega Drive.
Jedna rzecz, do której mogę się przyczepić to brak opcji zapisu gry. Rozumiem, że kiedyś nie było to standardową opcją i system haseł wystarczył jako substytut opcji save. Wydaje mi się jednak, że chociaż coś w formie save state w dowolnej chwili, bez ingerencji w samą grę byłoby dobrym wyjściem. Poziomy w Ultracore są dosyć rozległe i momentami jest trudno. Gdy przeciwnicy wylewają się z dwóch stron ekranu, łatwo jest stracić cały pasek życia. Dlatego jakaś forma zapisu byłaby sensownym ułatwieniem gry lub po prostu opcją zachowania postępu, kiedy mamy coś innego do roboty.
Ultracore to całkiem przyjemna podróż w czasie. Dostajemy produkcję retro, w którą pewnie zagrywalibyśmy się u kumpla ponad 20 lat temu. Wprowadzono co prawda trochę udogodnień jak sterowanie twin stick i nowy soundtrack, ale w gruncie rzeczy mamy do czynienia ze starą, dobrą gierką. Jeśli kogoś kręcą takie klimaty, to warto dać temu tytułowi szansę. No i jest okazja przypomnieć sobie od DICE z epoki przed Battlefield.