Czasem zdarza się tak, że naprawdę dobra gra przejdzie bez echa i nie odniesie zasłużonego sukcesu. Czasem jest to wina nietypowego gameplayu lub niecodziennych pomysłów dotyczących fabuły czy innych elementów tytułu. Innym razem jest to kwestia czasu i zderzenie z jakimś gigantem w stylu nowej gry od Rockstar lub wylądowanie pomiędzy dwiema głośnymi premierami. Zdarza się też, że jakieś inne czynniki wpłyną na to, że dobra gra nie podbije świata. Tak było w przypadku Kingdoms of Amalur: Reckoning. Interesujący projekt, który praktycznie od samego początku miał pod górkę. Dlatego ucieszyłem się na zapowiedź Re-Reckoning. W końcu do druga szansa by gracze mogli się przekonać o wartości tego RPG. Niestety czasem zdarza się tak, że ktoś pokpi sprawę.
Fabuła Amalur jest dosyć ciekawa. Nasza postać to zmarły, który jakimś cudem wrócił do świata żywych i uwolnił się od więzów przeznaczenia. Z miejsca zostajemy wciągnięci w poważniejszy konflikt, gdzie od nas będą zależały losy krainy fantasy. Cechą szczególną Kingdoms of Amalur jest, to jak staranie zbudowano świat i jego historię. Wynika to z tego, że pierwotnie powstawała gra MMO z uniwersum, gdzie opracowano podobno 10 tysięcy lat historii świata. Dzięki tego odnajdujemy się w miejscu ze sporą dawką lore, które wydaje się dosyć dobre.
Tym, co ma nas zatrzymać na dłużej przy tym tytule, jest interesujący rozwój postaci, gdzie zrezygnowano z typowych klas. Nasz bohater jako osoba bez przeznaczenia może w pełni decydować o sobie i dowolnie wybierać umiejętności ze ścieżek magii, siły i zwinności. Taka swoboda z jednej strony powinna być zachętą dla osób niezainteresowanych w babraniu się w statystykach. System rozwoju jest tutaj niezwykle prosty i opiera się na trzech drzewkach i dowolnym zmienianiu przeznaczenia dającego nam bonusy na bazie rozdysponowanych punktów umiejętności. Wszystko jest bardzo przystępne i intuicyjne. Z drugiej strony brakuje temu trochę głębi i mi osobiście brakuje tutaj mojego ulubionego elementu cRPG, czyli rozplanowywania rozwoju danej postaci i główkowania, gdzie zainwestować dany punkt umiejętności. Taki mocno uproszczony system ma jednak sens, bo pasuje on do reszty gry.
Kingdoms of Amalur: Re-Reckoning opiera się na walkach w czasie rzeczywistym przypominających gry akcji. Nie ma tutaj pauzy i taktycznego dobierania skilli. Rozgrywaka jest szybka, a my klepiemy atak jedną z dwóch broni, używamy czarów i naszych zdolności i na szybko łykamy miksturki zdrowotne. System walki nie jest zbyt skomplikowany, ale sprawdza się dobrze i daje sporo satysfakcji.
To ostatnie zdanie dobrze oddaje moją opinię na temat samego Amalur. Nie jest to dla mnie pierwsza liga gier RPG, ale w tym tytule jest coś, co po prostu działa i gra się dobrze. Może to połączenie bogatego siata z masą questów z przyjemną rozgrywką w stylu arcade? Dlatego w grach nie da się przecenić dobrze opracowanego systemu walki. Amalur mimo swojej prostoty względem slasherów jak Bayonetta czy Devil May Cry oferuje właśnie to, czego brakuje na przykład serii Elder Scrolls.
Moim największym problemem z Re-Reckoning jest to, że mamy do czynienia z portem HD kilkuletniego tytułu. Nie wykorzystano okazji i nie poprawiono tutaj zbyt wiele. Interfejs i oprawa graficzna są takie jak na konsolach poprzedniej generacji. Minimalnie poprawiono tekstury i cienie, ale gra i tak wygląda co najwyżej przeciętnie. Nie dość, że nie poprawiono i ulepszono tego, co było to ekipa odpowiedzialna za port, wprowadziła do gry sporo nowych bugów. Na dokładkę tytuł potrafi się wywalać i jest szansa, że utracimy postęp. Podobne cudeńka widziałem już wcześniej przy portach THQ Nordic i miałem takie problemy z portem pierwszego Darksiders. Szkoda, że nikt się tam nie uczy i z jakiegoś powodu dostajemy gorsze wersje starych gier. Moim zdaniem jest to po prostu niewybaczalne. Pozostaje tylko nadzieja, że te nowe bugi psujące grę nie pojawiają się zbyt często i większość graczy nie będzie miała problemów z ukończeniem tego tytułu. Nie jest to wielka pociecha, bo w końcu ktoś bierze kasę za to, żeby stara gra działała bez problemów na nowych systemach.
Jak już wspomniałem ten remaster to raczej port i od strony wizualnej jest słabo. Przyznam się, że nie lubiłem wyglądu oryginalnego Kingdoms of Amalur. Brakowało mi w tej grze czegoś ciekawego, co odstawałoby od innych kolorowych RPG z naleciałościami z Warcraft III. Teraz jest jeszcze gorzej, bo dochodzi czynnik tego, że Re-Reckoning wygląda jak stara gra i to bardzo szybko rzuca się w oczy począwszy od animacji poprzez modele postaci aż do tego, jak sztucznie i plastikowo wyglądają lokacje.
Kingdoms of Amalur: Re-Reckoning to świetny przykład edycji HD zrobionej na "odwal się". Tak naprawdę to słaby i bardzo leniwy port oryginalnej gry z DLC, gdzie ktoś pokpił sprawę i wprowadził do tytułu masę nowych bugów, nie poprawiając przy tym żadnego z wcześniejszych problemów. Jeśli mam być szczery to jedynie najwięksi fani Amalur powinni zainteresować się tym tytułem. I to głównie dlatego, że w przyszłym roku Re-Reckoning ma otrzymać zupełnie nowe DLC. Reszta nie ma tutaj co szukać, bo o ile sama gra jest niezła tak ten remaster to raczej coś, czego THQ Nordic powinno się wstydzić.