Phantom Breaker: Omnia - Danteveli - 14 marca 2022

Phantom Breaker: Omnia

Kiedyś uwielbiałem bijatyki. Nigdy nie miałem talentu do tych gier i brak mi samozaparcia, żeby być naprawdę dobrym. Mimo to partyjki w salonach gier czy przy konsoli ze znajomymi sprawiały mi zawsze masę frajdy. Teraz na rynku jest kilka naprawdę solidnych produkcji, ale nie potrafię przy nich wysiedzieć zbyt długo. Granie online nie sprawia mi tej samej radochy i nie przepadam, gdy wszyscy wycierają mną podłogę. Czy bijatyka powracająca po latach może sprawić, że wciągnę się znowu w te gry? Jestem ciekaw czy Phantom Breaker: Omnia namiesza?

Phantom Breaker: Omnia to najnowsza wersja/update bijatyki, która debiutowała w 2011 roku na konsoli Xboks 360. Tytuł doczekał się różnych aktualizacji, usprawnień i innych bajerów, ale nigdy nie był wydany poza granicami Japonii. Teraz po 11 latach od oryginalnej premiery mamy okazję zagrać w rozbudowaną i dopakowaną wersję Phantom Breaker. Przyznam się, że nieźle mnie zaskoczyła ta informacja, bo o tym tytule słyszałem kiedyś z dwa zdania, a tu nagle po latach ktoś decyduje się na wydanie go na kolejną generację konsol i komputery osobiste.

Mamy do czynienia z jedną z anime bijatyk z całkiem rozbudowanym trybem fabularnym z masą dialogów prezentowanych w stylu visual novel. Po części wynika to z tego, że do gry umieszczono zawartość z oryginalnej wersji jak i Phantom Breaker: Extra, gdzie pojawiły się inne scenariusze fabularne i nowe postacie.

Jeśli chodzi o samą fabułę, to nie zrozumiałem zbyt wiele. Odpalając grę i wybierając postać, czułem się trochę rzucony w środek akcji. Jakbym odpalił jakiś serial w połowie sezonu. Po części to efekt tego, ze historia jest rozbita na masę scenariuszy powiązanych z postaciami. Zamiast jednej zbitej fabuły w stylu filmowym jak Mortal Kombat mamy zbitek sekwencji z motywacjami bohaterek.

Z tego co zrozumiałem całość rozbija się o tytułowe Phantom i to, że daje moc spełnienia życzenia zwycięzcy pojedynku. Dlatego masa postaci, nawet tych z alternatywnych wymiarów rzuca się do boju. Każdy ma własne motywacje. Od chęci pomocy chorej dziewczynce po zapobieganie jakimś potencjalnym zagrożeniom dla świata.

Mówimy tutaj o bijatyce 2D w wariancie jeden na jednego bez jakichś specjalnych udziwnień. W gruncie rzeczy jest to standardowy tytuł opierający się na dobrze znanych rozwiązaniach bez żadnych kombinacji. W grze da się bardzo szybko połapać, ale udostępniono nam zarówno trening jak i możliwość szkolenia umiejętności. Do tego standardowe tryby Arcade, Versus, Score Attack, Endless czy Time Attack i Story, gdzie pomiędzy walkami mamy scenki w stylu visual novel.

Najciekawszym elementem systemu Phantom Breaker: Omnia jest to, ze większość postaci może walczyć w jednym z trzech stylów. Możemy wybrać pomiędzy quick, hard lub omnia. Ten pierwszy to szybsze, ale słabsze ruchy i więcej okazji do combo. Hard koncentruje się na silnych, pojedynczych ciosach. Omnia, która debiutuje w tej wersji gry to taki wariant dla tych, którzy chcą coś bardziej zbalansowanego.

Wybranie danego stylu wpływa na nasze combo i specjale, czyli postacią w danym wariancie gra się zawsze trochę inaczej. Podczas testowania zauważyłem, że niektórymi postaciami gra mi się lepiej w hard, podczas gdy inne preferowałem do wariantu quick lub omnia. Wydaje mi się, że taki system dodaje grze głębi i jestem ciekaw, co z tym opcjami zrobią gracze pro.

Mamy dostęp do około 20 postaci. Większość pojawiła się we wczęsni9ejszych wersjach gry, ale dwójka postaci debiutuje w Phantom Breaker: Omni. Do tego w grze pojawiają się gościnni zawodnicy z innych gier twórców tego tytułu. Mamy okazję powalczyć Kurisu Makise z Steins;Gate o Rimi Sakihata z Chaos;Head. Fani visual novel chyba będą zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Postacie to w głownej mierze dziewczyny o różnym kolorze włosów i podobnych do siebie imionach. Na szczęście na aenie jest ciekawiej i mamy np. zawodniczkę machającą gigantyczną piąchą robota, albo bohaterkę wymiatająca za pomoca jakiegoś mopa. Jest w miarę oryginalnie i ciekawie, mimo że design postaci nie jest kosmiczny.

Phantom Breaker: Omnia to tytuł z rodowodem na konsolach dwie generacje temu. Przez to szybko da się zauważyć, że wizualnie gra ma swoje lata. Nie ma tu tego poziomu graficznego co tytuły od Arc System Works. Zamiast tego mamy sprite i standardowe 2D. Gra nie odstaje jednak od wielu innych mniejszych i budżetowych bijatyk 2D, więc nie jest źle. Styl jest tutaj raczej mega standardowy z typowymi dla anime postaciami. Tona dziewczyn różniących się kolorami włosów. Nic nadzwyczajnego, ale tez nic szkaradnego czy odpychającego. Zaskoczyło mnie natomiast to, ze w grze jest dostępny zarówno japoński jak i angielski voice acting. Takich bajerów kompletnie nie spodziewałem się w przypadku gry, która nigdy wcześniej nie pojawiła się oficjalnie na Zachodzie.

Fani bijatyk otrzymują kolejną solidną produkcję. Phantom Breaker: Omnia może nie powala i trochę czuć wiek tej gry, ale i tak można bawić się przy niej naprawdę dobrze. Ciekawy system walki i kilka fajnych postaci rekompensują nam braki graficzne. Nie wiem, czy ten tytuł odniesie wielki sukces, bo na dniach swoją premierę ma inna, powracająca bijatyka 2D. Wydaje mi się, że to solidny tytuł i dobrze, że Phantom Breaker w końcu opuściło (nie liczę spin-offu w stylu chodzonych bijatyk).

Danteveli
14 marca 2022 - 19:00