Live by the Sword: Tactics - Danteveli - 12 grudnia 2022

Live by the Sword: Tactics

SRPG należy do moich ulubionych typów gier. Połączenie strategii wymagającej sporo taktyki z elementami role playing jest dla mnie genialnym rozwiązaniem. Dlatego przy produkcjach tego typu spędziłem już setki, jeśli nie tysiące godzin. Czy Live by the Sword: Tactics sprawi, że mój czas spędzony z SRPG dramatycznie podskoczy?

Live by the Sword: Tactics to kolejny mniejszy, niezależny tytuł starający się pokazać pazura w niszowym gatunku. Tym razem padło na taktyczne gry role playing w stylu produkcji z epoki 16 bit. Za tytuł odpowiada studio Labrador Studios, które też jest wydawcą tej produkcji.

Fabularnie nie ma tutaj wprowadzenia na temat jakieś epickiej wojny lub apokaliptycznego proroctwa. Zamiast tego idziemy z potrenować z tatą do lasu. Później napotykamy się na grupkę bandydtów i zaczyna się nasza przygoda w świecie, gdzie dobrym mieczem można sporo zawojować.

Rozgrywka Live by the Sword: Tactics wpisuje się w standardowe ramy SRPG z turowymi bitwami, gdzie możemy się poruszyć, po czym atakować wroga lub skorzystać z jednej z dostępnych umiejętności. Nie ma tutaj niczego zaskakującego ani nadzwyczajnego jak choćby system losowych ataków z Front Mission. Zamiast tego gra wyróżnia się dzięki naprawdę małym mapkom i małym starciom z wrogami. Zazwyczaj już w pierwszej turze bijemy się i zadajemy obrażenia. Nie ma miejsca na jakieś taktyki na odległość czy zwodzenie wroga przez dłuższy czas.

Z jednej strony przyśpiesza to starcia. Z drugiej szybko wkrada się ten sam schemat i nie ma ani miejsca, ani czasu na eksperymentowanie i stosowanie jakichś cwanych zagrywek. Nie ma też zbyt wiele, jeśli chodzi o rozwój i ulepszanie postaci, przez co Live by the Sword: Tactics zdaje się być typowym nijakim tytułem bez odpowiedniej głębi i rozbudowania.

Brakuje tutaj czegoś, w co można wbić zęby i posiedzieć na dłużej. Nie każda gra musi być niczym Disgaea z masą poziomów i klas do odblokowania. Zawsze dobrze mieć jakiś pomysł na rozgrywkę lub chwyt wciągający gracza na dłużej. Tutaj niestety tego brakuje. Nie jest źle, ale gra mnie nie porwała i wolałbym ten czas spędzać z jakimś innym tytułem stawiającym więcej na statystyki i rozwój jednostek.

Live by the Sword: Tactics może pochwalić się całkiem sporą ilością trybów rozgrywki. Mamy standardową kampanię z niezbyt porywającą fabułą, ale są też i dodatkowe opcje. Tryb Skirmish oferuje nam starcia z różnymi ustawieniami i pozwala spróbować swoich sił w różnych sytuacjach przygotowanych przez twórców. Najlepiej wypada Adventure Mode, gdzie gra przybiera trochę elementów roguelite. Mamy tam dostęp do mapy świata i toczymy bitwy w karierze najemnika z naszymi jednostkami stającymi się coraz silniejszymi i lepszymi w zwarciu. Fiasko oznacza rozpoczęcie zabawy od nowa.

Obok tego mamy także jeszcze opcję multiplayer. Mamy możliwość zmierzenia się z innymi graczami. Wypada to całkiem dobrze ze względu na charakterystykę tytułu i raczej małe mapy, na których ścierają się nasze jednostki. Dzięki temu bitwy trwają stosunkowo krótko i przypominają mi jakieś SRPG na telefon. W tym wypadku jest to atut, bo jedna sesja nie będzie trwać długie godziny lub nawet dni.

Muszę przyznać, że Live by the Sword: Tactics nie powaliło mnie na kolana. To niezły tytuł z kilkoma niezłymi pomysłami i ok rozwiązaniami. Jednak całość zostawia uczucie niedosytu i ma wyraźne braki. Nie jest to mega hit mogący stanąć w szranki z najlepszymi reprezentantami gatunku. Jednak nie wszystko stracone, bo twórcy mają ambitne plany aktualizowania i ulepszania swojej produkcji. Jeśli pójdzie to dobrze, to za kilka miesięcy możemy okazać coś naprawdę godnego uwagi.

Graficznie Live by the Sword: Tactics prezentuje się adekwatnie. Mamy prosty styl przywodzący na myśl wszystkie inne SRPG inspirowane epoką SNES. Nie jest źle, ale grze brakuje czegoś naprawdę fajnego lub przykuwającego uwagę. Niestety wizualnie Live by the Sword: Tactics to kolejna prawie taka sama gra zapatrzona w Tactics Ogre i inne podobne tytuły. Jedyne co mogę powiedzieć więcej tyczy się portretów postaci, które w moim mniemaniu są bardzo brzydkie i pozbawione jakiejkolwiek tożsamości. Szkoda, bo przy odpowiednich portretach łatwiej wczuć się w odgrywanych bohaterów.

Live by the Sword: Tactics to niezły tytuł z potencjałem. Gra zawiera odpowiednio dużo charakterystycznych elementów, dzięki czemu nie utonie kompletnie w zalewie podobnych produkcji. Tytułowi brakuje jednak tego czegoś wyciągającego go do najlepszej ligi SRPG. Może w przyszłości będzie lepiej?

Danteveli
12 grudnia 2022 - 11:50