Kontynuacje i części drugie bywają niezwykle trudne. Trudno ot, tak przebić oryginał, który przyciągnął do siebie fanów. Jest obawa przed ryzykowaniem zbyt wiele, żeby nie namieszać i nie zniechęcić czytelników czy widzów. Dlatego tak wiele sequeli jest bezpiecznych. Dostajemy powtórkę z rozrywki i utrzymanie status quo. Czasem trafiają się jednak kontynuacje, które są równie dobre co część pierwsza lub nawet przebijają oryginał. Ciekawe jak jest w przypadku Kresu zaślepionych autorstwa Marcina Halskiego?
Kres zaślepionych to druga część cyklu zapoczątkowanego przez Czas zaślepionych, który przypadł mi do gustu dzięki ciekawej wizji świata dotkniętego przerażającą klątwą. Kres kontynuuje wydarzenia z tamtej książki. Najlepiej więc sięgnąć po ten tytuł będąc już zaznajomionym z częścią pierwszą.
Zaślepieni rozgrywają się w świecie przypominającym średniowiecze z raczej feudalnym systemem podziału społeczeństwa i masą sekretów na temat przeszłości krainy. Życie w tym miejscu nie jest normalne z powodu okropnej klątwy znanej jako zaślepienie. Jest to zjawisko dopowiadające ludzi około czterdziestego roku życia i przemieniające ich w straszne bestie. Nikt nie może uchronić się od tego losu, przez co starzenie się jest tu wyrokiem śmierci.
Pojawia się jednak nadzieja na to, że można rozwiązać zagadkę zaślepienie i uleczyć ten straszny stan. Pierwszy tom opowiadał o wyprawie grupy ludzi w poszukiwaniu swego rodzaju oazy, miejsca z potencjalnym sposobem na wyleczenie się i uratowanie świata. Niestety potencjalne sekrety prowadzące do lekarstwa poszły z dymem, a osoby posiadające wiedzę zginęły. Jakby tego było mało, część z bohaterów została pojmana i trafiła do niewoli.
Kres zaślepionych rozpoczyna się sceną tortur, gdzie dwójka z bohaterów Soni i Nieznajomy są w lochach władcy znanego jako Otgon. On także chce rozwiązać problem zaślepienia, ale jego metody są niezwykle nieludzkie i prowadzą do zagłady. Czy bohaterom uda się wydostać z jego lochów i uratować świat.
Nowa książka Marcina Halskiego przypomina mi o pewnej regule, o której czytałem kiedyś przy okazji Gwiezdnych wojen. Druga część trylogii zawsze jest najbardziej mroczna i przedstawia upadek i borykanie się z olbrzymimi problemami. Podobno wynika to ze struktury trzech aktów i tak dalej. W przypadku cyklu zaślepionych pierwszy tom kończy się w dosyć niskim punkcie i wiele z celów bohaterów zostaje nieosiągniętych. Nawet Heni-jeden z głównych bohaterów znika w walce. Nie jest więc zbyt wesoło. Wszystko to jest jednak spotęgowane w przypadku Kresu zaślepionych. Lubię ponure i ciekawe opowieści i tutaj to wychodzi wyśmienicie. Kres oferuje nam wielką przygodę pełną zwrotów akcji i smutnych momentów. Fajnym jest także to, że tutaj uwaga skupia się na postaci Soni, która przeszła przez wiele, ale czeka ją jeszcze wiele wyzwań. Bohaterka jest półzaślepioną i na dodatek jest w ciąży, co czyni z niej bardzo ciekawy przypadek.
Marcin Halski bardzo sprawnie tworzy i przedstawia interesujący świat, w którym rozgrywa się przygoda bohaterów. Kres zaślepionych fajnie buduje i poszerza naszą wiedzę na temat tego miejsca. Już na samym początku książki dowiadujemy się o tajnych stowarzyszeniach i sekretach o przeszłości trzymanych przed szerszym społeczeństwem. Lubie tego rodzaju intrygi i odkrywanie historii wykreowanych światów. Z oczywistych powodów nie będę wdawał się w spoliery i ograniczę się tylko do napisania, że pod tym względem ten tytuł przypadł mi do gustu.
Kres zaślepionych to naprawdę fajna kontynuacja, która bardzo dobrze wykorzystuje elementy oryginalnego tytułu. Mamy odpowiedzi na sporo pytań, ale także całą masę nowych zagadek, które interesują czytelnika. Do tego książka kończy się w mocny sposób. Jedyne co mi pozostaje to czekać na kolejną część serii. Śmiało mogę polecić Kres zaślepionych wszystkim zainteresowanym mocniejszą i mroczniejszą fantastyką, gdzie happy end nie jest oczywistością.