Fantastyka naukowa i wszelkie klimaty robotów, odległych cywilizacji, zmian w ludzkości są mi bliskie. Wątki te przewijają się często w grach wideo i to dobrze. Niestety często to tylko namiastki czegoś naprawdę fajnego. Gier z fajną i naprawdę dobrą fabułą w tych klimatach jest jak na lekarstwo. Czy Crymachina to jeden z tytułów takich jak Gnosia, gdzie historia powala?
Kontynuacje i części drugie bywają niezwykle trudne. Trudno ot, tak przebić oryginał, który przyciągnął do siebie fanów. Jest obawa przed ryzykowaniem zbyt wiele, żeby nie namieszać i nie zniechęcić czytelników czy widzów. Dlatego tak wiele sequeli jest bezpiecznych. Dostajemy powtórkę z rozrywki i utrzymanie status quo. Czasem trafiają się jednak kontynuacje, które są równie dobre co część pierwsza lub nawet przebijają oryginał. Ciekawe jak jest w przypadku Kresu zaślepionych autorstwa Marcina Halskiego?
Czasem zastanawiam się nad przyszłością naszej planety. Nie chodzi mi o jakieś poważne rozmyślania, tylko dziwaczne teorie i mrożarce krew w żyłach pomysły w stylu książki All Tomorrows. Jak będzie wyglądała dalej ewolucja gatunku i na jakie dziwne stworzenia się natkniemy? Właśnie to mnie interesuje i lubię o tym czytać. Dlatego z wielką chęcią sięgnąłem po książkę Gen 56.
Jestem coraz bardziej przekonany, że żyjemy w epoce remiksu. Niezwykle trudno jest wymyślić coś świeżego i naprawdę unikatowego. Nie wie nawet, czy jest to możliwe z powodu tego jak wiele filmów, książek, komiksów czy opowiadań powstaje każdego dnia i jak łatwy jest dostęp do wszystkiego, co powstało wcześniej. Rzeczy, które wydają się świeżymi pomysłami, okazują się kopiami innych dzieł. Osobiście pożyczanie z cudzych wymysłów specjalnie mi nie przeszkadza i jeśli rezultat jest ciekawy, to nie mam z tym problemu. Zwłaszcza gdy taki remiks wychodzi naprawdę dobrze i mogę stać się fanem nowego autora. Wspominam o tym dlatego, że książka Czas Zaślepionych to zbiór pomysłów i koncepcji, które kojarzę z różnych miejsc, ale wszystko jest podane w ciekawy i całkiem oryginalny sposób. Czy oznacza to, że muszę dodać kolejnego autora do mojej listy twórców, których warto mieć na oku?
Nie lubię kawy i nie rozumiem, jak można lubić kawę. Wiem, że to moje dziwactwo, ale dla mnie kawa smakuje jak jakiś brud i kojarzy mi się ze starymi skarpetkami. Dlatego w mim świecie każdy, kto lubi kawę, musi być jakimś potworem. Ktoś mnie chyba rozumie, bo miałem ostatnio okazję poczytać książkę o ogrzycy pakującej się w kawowy biznes. Czy oznacza to, że Legendy i Latte to prawdziwa historia o najgorszym trunku świata?
Szlachetny młodzian i jego bezwzględna babcia znów wpadają w pułapkę misternie tkanej intrygi. Tym razem będą musieli zmierzyć się z potężnym herosem ze staroangielskiego dramatu. Tylko czy w świecie, w którym świat wyobraźni wpływa na rzeczywistość, pokonanie bohatera na pewno jest dobrym pomysłem?
Pozbawione matki rodzeństwo nieoczekiwanie trafia w środek konfliktu dwóch stronnictw świata magii. By zyskać ochronę jednego z nich zmuszeni są nauczyć się panowania nad magiczną esencją zwaną "Lazurem". Niestety, żade z nich nie zdaje egzaminu. Tym samym tracą ochronę jedynych ludzi zdolnych ustrzec ich przed Królem Wygnańcem.
Obecność zagadkowego przybysza podzieliła bogobojną społeczność Ter. Jedni widzą w nim proroka, inni zwiastuna nieuchronnej zguby. Gdy olbrzymie wstrząsy zaczynają burzyć wszelkie budynki, napięcie sięga zenitu. Nadszedł czas wyboru między zaufaniem, a mordem.
Chodzenie po świecie współtworzonym przez ludzkie wyobrażenia to stąpanie po cienkim lodzie. Cole Turner wydaje się mieć tego pełną świadomość. Ostrożnie wykonuje kolejne kroki na drodze do poznania prawdy. Prawdy kruchej, ulotnej i zmiennej, a być może także relatywnej.
Pewnego razu gdy młody chłopak wychodzi do sklepu po drugie śniadanie, zamiast w spożywczym znajduje się... w innym świecie. Krainie smoków, magii i zombie. Sytuacja byłaby dla niego opłakana, gdyby nie fakt, że potwory są tu łagodne jak baranki, a piękne półdemonice nade wszystko pragną uprawiać z ludźmi seks.