The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak - Danteveli - 14 lipca 2024

The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak

Od jakiegoś czasu mam przyjemność recenzowania kolejnych odsłon genialnego cyklu Trails. Nie mogłem wiec przegapić premier najnowszej odsłony serii, czyli The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak. Czy nowy tytuł jest równie mocny jak pozostałe gry od twórców z Nihon Falcom? 

Wideo recenzje i różne inne materiały na temat gier wideo do obadania na kanale YouTube Gamerweb.

The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak to najnowsza odsłona kultowego i mającego już 35 lat na karku cyklu The Legend of Heroes. Za tytuł odpowiada studio Nihon Falcom, które odegrało niezwykle ważną rolę przy rozwoju gatunku role playing i wiele z ich produkcji to absolutna czołówka jeśli chodzi o JRPG. Trails Through Daybreak jest pierwszą częścią nowej przygody w pod serii Trails i już w przyszłym roku na rynek trafi anglojęzyczna wersja kontynuacji. Tytuł został wydany na konsole PlayStation, Nintendo Switch i komputery osobiste. 

Prywatny detektyw

Głównym bohaterem gry jest Van Arkride. Młody mężczyzna prowadzący swoją agencję, gdzie działając w szarej strefie, pomaga ludziom w potrzebie. Pewnego dnia do Vana zgłasza się młoda studentka o imieniu Agnes, która potrzebuje pomocy w odzyskaniu cennego przedmiotu, który należał do jej dziadka. Okazuje się, że ten przedmiot jest pożądany przez różnych podejrzanych typków i może mieć znacznie nie tylko sentymentalne czy finansowe. Podczas odzyskiwania przedmiotu Van i dziewczyna prawie tracą życie i jedyne co ich ratuje, to moc tego magicznego przedmiotu, która pozwala przemienić się bohaterowi w potwora. Po tej niebezpiecznej sytuacji dziewczyna w końcu wyjawia Vanowi prawdę. Jej przodek był niezwykle ważnym naukowcem, który dokonał wielkich odkryć. Zaginiony przedmiot jest powiązany z kilkoma innymi artefaktami, które trzeba szybko odnaleźć, by uniknąć wielkiej katastrofy. Van zgadza się pomóc Agnes przy tej sprawie, a dziewczyna w podzięce zaczyna pracę w jego agencji. W ten sposób para wplątuje się w niezwykle ważną i niebezpieczną sprawę, która może mieć wpływ na przyszłość świata.

Fabuła Trails Through Daybreak jest naprawdę klimatyczna i wciąga. Jest to efekt tego, że prezentuje się nam rozbudowaną wizję świata, który nie jest kalką typowych krain fantasy. Mamy tutaj połączenie science fiction i magii, co daje bardzo miks. Dodatkowo wiele mniejszych i większych smaczków sprawia, że mamy wrażenie, że bohaterowie znajdują się w przemyślanym i rozbudowanym świecie i nie znajdują się w jego centrum. Po części wynika to z tego, że historia krainy jest budowana przez poprzednie gry z serii. Po części jest to po prostu efekt tego jak prowadzona jest tutaj fabuła.

Twórcy nie śpieszą się z akcją i wydarzeniami. Wszystko ma bardziej realistyczne tempo, dzięki czemu świat jest tak bogaty, a my możemy dobrze poznać bohaterów. Oczywiście niektórzy mogą narzekać na ślimacze tempo gry, ale nie każdy tytuł musi pędzić niczym Porsche po niemieckiej autostradzie. Tutaj mamy okazję przywiązać się do świata, bohaterów i ich przygody.

Jedno, na co można ponarzekać w kwestii fabuły, to końcówka gry, która jest trochę nierówna i nie może do końca się rozkręcić. Może mieć to związek z tym że całość przygody Vana poznamy dopiero w nadchodzącym sequelu.

Wielka przygoda

The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak to RPG stawiające na rozgrywkę opartą o questy i interakcje z otoczeniem z drobną częścią eksploracji. Mamy główne zadania, popychające fabułę do przoduj i całą masę zadań pobocznych i misji, jakich możemy się podjąć, wykonując naszą rolę agenta do zadań wszelakich. Misje są różnorodne od typowej eksterminacji przeciwników po pogadanki i zadania koncentrujące na poznaniu świata i lokalnej kultury. Dobrym przykładem jest jedna w czesnych misji pobocznych, gdzie poznajemy przepis na potrawę do gotowania i później podpowiadamy pewnej kucharce jak najlepiej przyrządzić danie.

Rozgrywka stawia duży nacisk na chłonięcie świata i jego atmosfery i te wielkie elementy fabularne są raczej przerwą dla codzienności wynikającej z dosyć nietypowego zawodu Vana i kompanów, którzy do niego dołączają w kolejnych rozdziałach gry.

Warto przy okazji wspomnieć o systemie moralności jaki jest powiązany z naszymi decyzjami w grze. W zależności od naszych decyzji możemy opowiadać się po stronie praworządności, chaosu lub pozostawać w szarej strefie. Nasza moralność będzie miała całkiem spory wpływ na fabułę gry, co potencjalnie może zachęcać do kilkukrotnego przechodzenia Trails Through Daybreak.

Mamy też sporo mini gierek i dodatkowych wyzwań i zadań, których możemy się podejmować. Od spróbowania wszystkich potraw po otwarcie skrzyń ze skarbami czy zmierzenie się z najsilniejszymi przeciwnikami. The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak jest naprawdę gigantyczne i niezwykle klimatyczne i bohaterowie i świat zdecydowanie grają tu pierwsze skrzypce. Nie oznacza to jednak, ze w grze nie ma żadnej walki i starć z przeciwnikami.

Coś dla każdego

Cykl Trails od lat może pochwalić się jednym z najlepszych systemów walki jeśli chodzi o JRPG. Za każdym razem jestem przyjemnie zaskoczony i dotychczas wszystkie gry z serii robiły na mnie spore wrażenie. The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak przeszło moje najśmielsze oczekiwania.


Wynika to z tego, że gra oferuje nam dwa systemy walki, które są ze sobą połączone.

Mamy do czynienia ze stosunkowo prosty action RPG, gdzie biegamy sobie po świecie i klepiąc przycisk, wykonujemy podstawowe ataki. Dochodzi do tego kilka specjałów itd., ale nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Poza tym, ze gra pozwala nam rozpocząć walkę jak jakiś slasher, a potem przejść w tryb turowy, gdzie magia serii została podkręcona przez jeszcze więcej taktycznych opcji i różnorodnych ataków.

Pozycjonowanie naszych postaci ma znaczenie, bo jednostki znajdujące się w swoim zasięgu mogą wykonywać zespołowe ataki. Do tego wrogowie mają słabe strony, które można wykorzystywać odpowiednim atakiem z dobrze dobranego miejsca.

Poza tym mamy całą masę systemów w walce. Podstawowe ataki, wykorzystywanie energii, specjalne ataki zwane Crafts. Do tego jeszcze możliwość wzmocnienia naszych ataków. Wykonywanie mega potężnych ciosów, czy system pozwalając na robienie combo umiejętności. Opcji jest naprawdę dużo i do tego mamy masę skilli i różnych zagrywek.

Trails Through Daybreak naprawdę skutecznie rozwinęło i rozbudowało jeden z najmocniejszych aspektów serii. Można się chyba nawet posunąć do stwierdzenia, że ilość oddanych w nasze ręce opcji może być przytłaczająca dla nowicjuszy. Chyba z tego powodu są one dosyć stopniowo wprowadzane przy masie tutoriali przy pierwszych godzinach gry.

Wykorzystywanie wszystkich możliwości obecnego tutaj systemu walki jest po prostu niezwykle miodne. Szybki ataka w czasie rzeczywistym, by ogłuszyć wroga i zadać mu dodatkowe obrażenia przenosząc się w tryb turowy, po czym odpalamy jakiś atak specjalny wykorzystujący słabość bestii i na koniec jeszcze odpalamy widowiskową akcję zadającą obrażenie niczym combo z bijatyki.

Walki sprawiają naprawdę masę frajdy i świetnie uzupełniają inne mocne aspekty gry. To naprawdę jest pierwsza liga JRPG i jedyne co tutaj może odstawać od czołówki gatunku to oprawa graficzna.

Styl ponad technikalia

The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak pierwotnie ukazało się w Japonii w 2021 roku wyłącznie na PlayStation 4 i jest pierwszym tytułem Nihon Falcom na nowym silniku graficznym stworzonym przez studio. Gra nie wygląda źle, ale nie ma startu do ostatnich odsłon Final Fantasy. Tytułowi bliżej raczej do innych niszowych produkcji JRPG czy wydanym niedawno nowym wersją Monster Hunter Stories z Nintendo 3DS, czy Shin Megami Tensei V: Vengance bazującej na grze robionej pod Nintendo Switch.

Warstwa wizualna nie powali nikogo na kolana i pod tym względem jest przeciętnie. Chyba tylko modele głównych bohaterów bronią się w miarę skutecznie. Na szczęście solidny design i styl ratują sytuację. Świat gry ma klimat, a przeciwnicy wyglądają ciekawie. Do tego architektura i technologia, jakie widzimy w grze, wypadają naprawdę fajnie i pomagają we wciągnięciu nas w historię i fabułę tytułu. Z tego powodu w moim odczuciu The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak wypada nieźle.

Jeśli chodzi o audio, to jest tutaj ambitna próba zrobienia czegoś, co może dorównywać gigantycznym produkcją. Ktoś się postarał i voice acting jest na poziomie i przy tworzeniu głosów brało udział chyba naprawdę sporo osób. Niestety z tego czy innego powodu coś nie do końca poszło i tylko część linii dialogowych ma podłożone głosy. Prowadzi to do dziwnych sytuacji, gdy tylko co drugie zdanie jest wypowiadane lub słyszymy tylko jedn a z postaci biorących udział w rozmowie. To może odrobinę wybijać z rytmu. Z czasem idzie się do tego przyzwyczaić, ale w moim przypadku skończyło się na tym, że szybciej czytałem wszystkie teksty i nie wsłuchiwałem się zbytnio w dialogi, tylko klepałem X, by przejść do kolejnej linijki. Za to muzyka i dźwięki wypadają naprawdę dobrze i mają super klimat, który zasługuje na pochwałę.

Można się pogubić?

Wspominałem, że Trails Through Daybreak to kolejna odsłona mającej ponad 30 lat serii JRPG, do tego jest to dwunasta odsłona cyklu Trails, który ukazuje nam epicką, wielowątkową historię świata ciągnącą się przez wiele lat. Z tego powodu na wstępie może się wydawać, że nowy gracz będzie przytłoczony i zagubiony przez ten tytuł. Na szczęście w praktyce tak nie będzie. Wynika to z tego, że mimo tylu odsłon Trails Through Daybreak to początek nowej historii w świecie gier i znajomość poprzednich odsłon nie jest niezbędna do tego, by dobrze bawić się przy tym tytule. Jasne, ze zawsze lepiej mieć szerszy kontekst wynikający z wątków poruszanych w poprzednich odsłonach i lepszej znajomości historii świata, która kształtowała się w serii przez ostatnie 20 lat. Jest też trochę smaczków dla osób, które w miarę dobrze znają serię. Nie zostajemy jednak rzuceni na głęboką wodę i można ten tytuł traktować jako zupełnie odrębną produkcję, przy której wybornie spędzimy czas. Z tym bonusem, że jeśli nam się spodoba i wciągniemy się w fabułę to mamy jeszcze przed sobą kilkanaście innych, wybornych gier, które razem budują jeden z najlepszych i najciekawszych growych światów w historii. Dlatego nie ma co się zrażać i można spokojnie sięgać The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak nawet bez zaliczenia wszystkich dotychczasowych odsłon Trails.

Szlachta

Nie będę owijał w bawełnę i przyznam, że The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak jest jedną z kilku gier, na które wyczekiwałem w tym roku. Moje oczekiwania były dosyć wysokie, bo jestem fanem cyklu od Trails in the Sky i każda kolejna gra sprawiała mi masę frajdy. Nie zawiodłem się i mam wrażenie, ze każdy miłośnik japońskich gier role playing będzie zadowolony z tego, co oferuje ten tytuł. Z mojej perspektywy cała seria zasługuje na to, by być wymienianą obok innych wielkich cykli JRPG i ogranie Trails Through Daybreak tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Dlatego mam nadzieje, ze gra odniesie spory sukces i więcej osób będzie miało okazję poznać urok tytułów od Nihon Falcom.

Kolejna gra roku?

Trudno wróżyć z fusów i do końca roku może pojawić się jeszcze trochę niespodzianek. Jednak na ten moment The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak to absolutna czołówka gier, w jakie grałem w tym roku i jeden z najlepszych JRPG z ostatnich paru lat. Fajna fabuła, porywające postacie i rewelacyjna rozgrywka czynią ten tytuł prawdziwą perełką. Do tego Nihon Falcom sprawiło, że jeden z najlepszych systemów walki w JRPG stał się jeszcze lepszy i zmiata konkurencję z powierzchni Ziemi. The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak to po prostu must have dla fanów gatunku i świetna pozycja jako początek przygody z cyklem Trails. Mnie zostało jedynie odliczanie dni do przyszłorocznej premiery sequelu, który zapowiada się rewelacyjnie.

Danteveli
14 lipca 2024 - 16:01