Nie chcemy polskiego Dextera - Verminus - 5 sierpnia 2010

Nie chcemy polskiego Dextera

Czy w polskich serialach może coś się zmienić? Czy może dalej będziemy topić się w sosie z obyczajowych miernot i głupich sitcomów?  Choć w tym miejscu możemy rozpocząć wielogodzinne polemiki o kondycji polskiej kinematografii i produkcji telewizyjnej, to postawię proste pytanie. Czy naszą jedyną drogą, jest próba robienia miernych klonów zachodnich, sprawdzonych wzorców? Ileż to razy słyszeliśmy porównania, że Naznaczony będzie polskim Lostem,  a  Nigdy w życiu to polska Bridget Jones. Szczerze, gdy słyszę tego typu bzdety, które mają wyleczyć nas z kompleksów, mam ochotę przywalić temu, kto je utrwala (sam zobie zaraz walnę w łeb, bo użyłem prowokacyjnego tytułu).

Pitbull to chyba mój ulubiony polski serial.

Dlaczego tak bardzo boimy się stworzyć coś własnego? Pitbull jest chyba moim ulubionym polskim serialem. Surowy styl, świetni aktorzy, rewelacyjne zdjęcia i przede wszystkim mocne osadzenie historii w naszych realiach sprawiły, że na 3 sezony odzyskałem wiarę w polską produkcję telewizyjną. Niestety radość nie trwała długo. Nic nie zapowiada nadejścia końca ery TVNowskich produkcji dla młodych pięknych i bogatych, a TVP w swojej kondycji finansowej wyssie z Mroczków i Cichopków ile się da.

Rewelacyjny Kenneth Branagh jako Wallander.

Ostatnio obejrzałem brytyjską wersję Wallandera. Pomimo, że wyspiarze skorzystali ze szwedzkiego formatu,  to udało się stworzyć coś wyrazistego i przekonującego. U nas natomiast króluje nijakość – bierzemy najbardziej wyeksploatowanych w danym momencie aktorów, wymyślamy (bądź kupujemy) format i ociosujemy go z wszystkich emocji, kontrowersji  i głębi. Efekt znamy.

Wierzcie mi, nie chcę polskiego Dextera, nie chce polskiego Battlestara, ani nawet polskiego Wallandera. Chcę po prostu czegoś... polskiego i wyrazistego.

Verminus
5 sierpnia 2010 - 19:16