“Na początku dysponujesz jedną planetą, która stanowić będzie bazę wszystkich operacji przeprowadzanych w kosmosie. Zanim Twoje armie zaczną siać grozę we wszechświecie, musisz wpierw zadbać o odpowiednie zaplecze materialne, dlatego też Twoim priorytetem powinno być zagwarantowanie mieszkańcom jedzenia i zapewnienie sobie dopływu gotówki przez wydobycie cennych minerałów. Gdy sytuacja na Twojej pierwszej planecie się unormuje, możesz zacząć przeprowadzać działania eksploracyjne. Jeżeli w układzie są jakieś niezamieszkane planety, należy wysłać na nie sondy i rozpocząć proces terraformingu...”
Kto bez szukania w internecie wie jakiej gry jest to opis? Założę się, że niewielu .Podpowiem, że chodzi o grę wydaną na początku lat dziewiędziesiątych przez Virgin Interactive. Nadal nic? ;-) Heh, dobra, chodzi o... Supremacy. "Supre co??" Opis zaczerpnąłem z GOLowej Encyklopedii. więc polecam się udać pod ten adres by się zorientować ocb - link. Gdy poznałem tę grę, miałem niecałe 10 lat. Mimo młodego wieku, bardzo mnie zainteresowała. Miałem dwóćh starszych braci, którzy sami w to mocno łupali, ale byli niewiele starsi. Jednak dla mnie samą frajdą było nawet przyglądanie się ich rozgrywce, jak sobie radzili. Wyobrażacie sobie dwóch maluchów, którzy przy gigantycznym kineskopie stareńkiej Amigi dywagują nt. terraformingu, dodatkowego szkolenia i ulepszenia żołnierzy oraz planują kolejne kroki podboju nowych planet? Powiem szczerze, że trudno mi sobie wyobrazić analogiczną sytuację w 2010. Czyżby przez te 20 lat dokonała się aż taka rewolucja?
Naturalnie (bo inaczej wynikałoby, że to ja się starzeję, co jest of cuz niemożliwe;-). Teraz nie tylko wyobrażam sobie, ale takze widzę na własne oczy jak dziesięciolatkowie dziarsko dzierżą w dłoniach pada i łupią na konsolce w hity pokroju (CoD? skąd!) Viva Pinata, czy EyePet. Teraz jest inaczej, jest grafika, która umożliwia dziecku łatwiejszą wizualizację wydarzeń, które się przed nim rozgrywają. Nie ma już pięciu pikseli przedstawiających żołnierza, czy tabelki określającą Twoją szansę trafienia. Teraz jest inaczej. Czy lepiej, czy gorzej? Trudno ocenić. Z perspektywy lat cieszę się, że rozwijałem się wraz z przemysłem growym. Dużo dzięki temu zawdzięczam. Wcale nie stałem się psycholem polującym na staruszki (kto zna ten tytuł? - uścisk dłoni kierownika!;-), wręcz przeciwnie. Uwazam, że gry rozwinęły moją wyobraźnię, wymusiły znajomość podstaw matematyki, nauczyły planować, czy oswoiły z angielskim. Nie ma chyba lepszej gry, niż podana na wstępie Supremacy... a może jest, hmm?
Na szczęście, nieszczęście była taka franca. Musiałem się mocno zastanowić, która z nich okazała się dla mnie tą naj. W końcu wybrałem grę, przy której spędziłem masę czasu, ale bez zafascynowania Supremacy zapewne bym się nią nie zainteresował. Rok wydania identyczny. Nawet w Encyklopedii występuje w Grach Podobnych. Nie, nie chodzi o wydane jakiś czas później Master of Orion, ale o pierwszą część najlepszej serii na świecie – Civilization.
Jedna z niewielu oryginalnych gier, które kupiłem na Amigę (btw. czy ktoś jeszcze kojarzy Birds of Pray?). Do dzisiaj pamiętam, że miała 5 dyskietek i tata pozwolił ją zainstalować (jako jedyną grę) bezpośrednio na twardym dysku, który miał oszałamiający rozmiar 40 MB! Jak szaleć, to szaleć;) Cieszyłem się jak dziecko, którym de facto byłem, gdy otwierając pudełko oprócz wspomnianych dyskietek była całkiem sporej objętości instrukcja na długie zimowe wieczory. Moja biblia wtedy, ważniejsza niż podręcznik do Przyrody hehe. Na szczęście tutaj także dużo zawdzięczam swojemu starszemu rodzeństwu, które pokazało mi co i jak. Pierwsze taktyki w stylu masowej produkcji settlersów, czy trik na dowolne ulepszenie w jedną turę (uśmiech kierownika dla tego, co pamięta:). Wprowadzili mnie w ten piękny świat, ale że gra była tylko do singla, po niedługim czasie musiałem samemu zacząć się w niej poruszać. I tak też się stało. Już po miesiącu byłem niezłym wymiataczem, a że dziecko w podstawówce ma masę czasu, szczególnie w rejonach czwartej podstawówki, to była wielka frajda. I piłka nożna na podwórku, podchody, czy kapsle, musiały się podzielić czasem z nową pasją. Wszystko z umiarem i w odpowiednich proporcjach naturalnie :-)
Nim się obejrzałem, z geografii, matematyki, i innych przedmiotów zaczęły się sypać piąteczki ;-) Wtedy się obudziłem hehe. A tak na poważnie, to naprawdę uważam, że granie w te złożone produkcje wywarło bardzo pozytywny wpływ na mój rozwój. Inne tytuły, które oceniam w podobnych kategoriach, czyli nie tylko czysto rozrywkowych, ale takze edukacyjnych, to np. Archon, Centurion, Vermer, Pirates, Warlords, Sim City, UFO: Enemy Unknown, Transport Tycoon, The Settlers. Te gry są już stare, złożone, graficznie do bani. Dziś nie wyobrażam sobie żadnego dziesięciolatka, ba!, piętnastolatka, który po taką grę sięga. Jednak, czy w 2010 mamy odpowiedniki takich gier? Nie pod względem grafiki, fizyki, czy innego directx’a, ale pod względem wartości, które może przekazać młodemu człowiekowi, która to gra jest w stanie takiego początkującego zainteresować? Czy nowa Cywilizacja, najnowszy Total War, lub Magic the Gathering są w stanie przejąć pałeczkę, czy jednak stopień ich złożoności przekracza ich/Wasze możliwości? Hmm...