Polszczyzna obczyzna... Jak odmieniać Call of Duty? - Olek - 7 października 2010

Polszczyzna obczyzna... Jak odmieniać Call of Duty?

Grasz w Fallout czy w Fallouta? Rozmawiasz o Crysis czy o Crysisie? Nie od dziś wiadomo, że „polska język trudna”, ale jak do tego wmieszają się jeszcze obcojęzyczne nazwy własne, to nawet ekspertom włosy stają dęba. Czy w naszej pięknej (choć skomplikowanej) mowie ojczystej powinno się odmieniać przez przypadki oryginalne tytuły gier?

Od razu zaznaczam, że w tej materii specjalistą nie jestem. Nie studiowałem filologii polskiej i nie chadzam na podwieczorki do profesora Miodka. Oto jednak co do tej pory udało mi się w tej dosyć istotnej (przynajmniej dla serwisu związanego z grami) kwestii ustalić...

Zgodnie z wymaganiami systemu językowego obce nazwy własne, w tym rzecz jasna tytuły gier, powinniśmy odmieniać, kiedy tylko jest to możliwe. Zdecydowanie więc „gramy w Fallouta” i „rozmawiamy o Crysisie”.

Problemy zaczynają się, gdy nazwa składa się z dwóch i więcej wyrazów. W większości takich przypadków uznajemy je za nieodmienne. Można więc powiedzieć „zobaczyłem dziś reklamę Call of Duty” albo „skończyłem grać w Need For Speed”.

Bywają jednak nazwy wieloczłonowe, które bez przeszkód można odmieniać. Stąd na przykład „grałem w Alana Wake'a”.

Odrębną kwestię stanowią obcojęzyczne nazwy, które są w użyciu na tyle długo i stały się tak popularne, że odmieniają je prawie wszyscy. Przykładem tego może być seria Tomb Raider – „recenzuję Tomb Raidera”, ale już niewłaściwe byłoby „recenzuję Tomba Raidera” (taką pisownię też widziałem, serio!).

Wiele osób radzi sobie z tym problemem w jeszcze inny sposób. Wystarczy poprzedzić obcojęzyczną nazwę własną np. rzeczownikiem „gra”. Konstrukcja ta nie jest jednak do końca logiczna. Zwróćcie uwagę, że nikt nie używa sformułowania „jadę samochodem polonez”. W zupełności wystarczy „jadę polonezem”. Dopuszczalne, choć rzadziej spotykane (najczęściej w kronikach kryminalnych) jest także „jadę samochodem marki Polonez”. Idąc tym ostatnim tropem, zdanie „recenzuję grę Medal of Honor” powinno brzmieć „recenzuję grę pod tytułem Medal of Honor”. To już chyba jednak przerost formy nad treścią, bo brzmi - jak na moje ucho - zbyt sztucznie.

Zastosowanie rzeczownika „gra” przed obcojęzycznym tytułem ma także dodatkową zaletę. W prosty sposób rozwiązuje problem trudnego do zidentyfikowania rodzaju gramatycznego. W przypadku nazw takich jak Need for Speed: Underground trudno nawet wyczuć czy zastosować w zdaniu końcówki męskie, żeńskie albo nijakie. „Need for Speed: Underground okazał się...”, „okazała się...”, a może „okazało się...”? Tymczasem stwierdzenie „gra Need for Speed: Underground okazała się...” nie budzi już większych zastrzeżeń. Należy jednak zwrócić uwagę, że przy takiej konstrukcji obcojęzyczna nazwa własna pozostaje nieodmienna. Nie można powiedzieć „lubię grę Fallouta” (chyba że Fallout to jakiś znajomy). Albo zdecydujemy się na wersję „lubię Fallouta”, albo na „lubię grę Fallout” - obie będą prawidłowe.

Zainteresowanych odsyłam także do internetowej poradni językowej w serwisie wydawnictwa PWN, gdzie poruszano ten problem.
(Ps. Jeżeli w czymś się mylę, to sprostujcie mnie. Człowiek uczy się najlepiej na własnych błędach.) 

Olek
7 października 2010 - 20:06