Żyjemy w czasach gdy gier jest cała masa. Nikt nie ma sił i czasu by zagrać w każdą produkcję uwagi. Dlatego ciągle rosną nasze „kupki wstydu” (ktoś tak mówi o stercie gier do zaliczenia?) i przepada nam z pola widzenia wiele solidnych pozycji. Zakładam, że tak właśnie stanie się z recenzowaną tym razem grą. Sam miałem problemy z wciśnięciem Tastee: Lethal Tactics gdzieś pomiędzy Dark Souls III, Ratcheta, Dooma i Total War: Warhammer. Jednak po ograniu tego tytuły zdecydowałem się napisać o nim kilka słów. Czy to oznacza, że mamy kolejną perełkę z szeroko rozumianego segmentu indie?
Tastee: Lethal Tactics to taktyczna gra. Naszym zadaniem jest poprowadzenie bandy najemników do walki z groźnym kartelem narkotykowym. Przez jakieś 30 misji poznajemy naszych bohaterów i trenujemy swoje umiejętności by móc popisywać się w rozgrywce wieloosobowej. Produkcja nie kładzie zbytniego nacisku na opowiadaną historię. Tryb kampanii służy nam tak naprawdę za wprowadzenie do tego jak korzystać z całego wachlarza postaci ze specjalnymi umiejętnościami. Każda misja to tak naprawdę wprowadzenie jakiegoś nowego elementu do naszej strategii. Historia o walce z kartelem i werbowaniu grupy specjalistów to tylko formalność.
W Tastee nie gramy dla fabuły tylko gameplayu. Mamy do czynienia z taktyczną grą turową. Każda tura podzielona jest na dwie fazy: planowanie i wykonanie akcji. Podczas planowania ustawiamy kolejność ruchów i akcji naszych postaci. Mamy opcje podejrzenia tego jak to wszystko będzie z naszej strony wyglądało. Kiedy przechodzimy do akcji okazuje się, że zarówno my jak i przeciwnik wykonujemy swoje wcześniej zaplanowane działania w tym samym czasie. Nie jest to jakiś super innowacyjny pomysł i takie potraktowanie strategii turowej pojawiało się już wcześniej. Jest to jednak bez większego znaczenia bo Tastee serwuje nam naprawdę wyjątkową rozgrywkę. Po pierwsze nie mamy nastawienia na reakcyjną rozgrywkę, gdzie odpowiadamy na ruch naszego przeciwnika. Musimy planować i przewidywać ruchy naszego wroga. Możemy przecież wydać naszym żołnierzom rozkaz zaatakowania jakiejś pozycji kiedy nie będzie tam już wrogich jednostek. Wtedy najprawdopodobniej narazimy się na kontrę i straty w ludziach. Do skutecznego planowania służy nam dość rozbudowany system, gdzie tworzymy punkty kontrolne dla naszego najemnika. Musimy brać pod uwagę takie rzeczy jak szybkość ruchu naszej jednostki. Ostrzał podczas biegu jest mniej skuteczny od celowania w bezruchu. Musimy także korzystać z ochrony jaką dają nam rzeczy znajdujące się w otoczeniu. Nasi bohaterowie posiadają specjalne umiejętności Możemy na przykład dzięki nim wykrywać wroga znajdującego się w mgle wojny. Oznacza to, że chwilowa strata któregokolwiek z naszych ludzi potrafi być bardzo dotkliwa. Zarówno nasze postaci jak i wrogowie giną od jednego może dwóch pocisków. Nie ma więc miejsca na popełnianie błędów. Jeden zły krok i natrafienie na skrywającego się gdzieś przeciwnika zazwyczaj jest równoznaczne z powaleniem naszego ludka.
Tastee: Lethal Tactics prezentuje bardzo rozbudowany system zarządzania naszymi siłami na polu bitwy. Niestety nim nauczymy się nimi skutecznie zarządzać minie sporo czasu. Wynika to z tego, że zaprezentowany w grze tutorial uczy nas tylko najprostszych kwestii. Opanowanie reszty to masa prób i błędów, które będą kosztować naszych ludzi życie. Takie rozwiązanie sprawy mnie trochę martwi. Część osób może szybko porzucić ten tytuł ze względu na wrażenie zbytniego skomplikowania. Wiem że żyjemy w epoce Dark Souls, gdzie trudne gry są w miarę popularne. Trudno jest mi jednak uwierzyć w to, że wiele osób nie odjedzie od tej produkcji bez zaliczenia nawet kilku pierwszych misji. Z początku może być naprawdę ciężko. Głównie ze względu na to jak wiele opcji mamy do wyboru.
Wspominam o tym głównie ze względu na to, że silą tego tytułu wydaje się być tryb multiplayer. Potyczki online z żywimy przeciwnikami dodają tej produkcji dodatkowego smaku. Zabawa w odgadywanie ruchów innego gracza i wymyślanie nietypowych strategii jest bardzo satysfakcjonująca. Jednak jeśli nikt nie będzie grał w Tastee: Lethal Tactics , to znalezienie partnerów na meczyki może być bardzo trudne. Szkoda by tytuł w którym singleplayer pomyślane było jako wprowadzenie do rozgrywki wieloosobowej przepadł nim gracze nauczą się jak w niego grać.
Jeśli chodzi o oprawę graficzną to Tastee nie wygląda zbyt pięknie. Mamy coś co jak dla mnie wygląda na telefonową grę. Zwłaszcza kiedy design postaci zostaje zestawiony z ich otoczeniem. Wizerunki bohaterów przypominają mi karykatury jakie możemy nabyć w miejscach obleganych przez turystów. Ewentualnie coś inspirowanego przez Team Fortress 2. Samo w sobie wygląda to całkiem nieźle ale moim zdaniem ostro gryzło się z tłami. Nie jest to tak naprawdę poważny problem bo przez większość gry wszystko obserwujemy z maksymalnym oddaleniem by jak najlepiej analizować pole bitwy.
Wspomniałem o tym, że Lethal Tactics przypomina mi trochę gry z telefonów i tabletów. Po części jest to wina interfejsu, który jest skopany. Wydajemy naszym jednostkom komendy poprzez klikanie w opcje znajdujące się nad ich głowami. Niestety często zdarza się, że te elementy interfejsu na siebie nachodzą i zaznaczamy coś czego nie planowaliśmy. Nie przekreśla to naszej tury bo po wybraniu wszystkich akcji zwyczajowo podglądamy jak nasz ruch będzie wyglądał nim go zaakceptujemy. Zdarzało się jednak, ze nie zauważyłem wybrania złej opcji i musiałem bawić się w mozolne poprawianie swojego planu akcji.
Tastee: Lethal Tactics to całkiem fajny ale bardzo niszowy tytuł. Przynajmniej kilka godzin treningu metodą prób i błędów zostanie nam sowicie wynagrodzone. Niestety nie wiele osób zdecyduje się na tą pierwszą inwestycje czasu i pieniędzy. Warto jednak mieć Tastee na uwadze. Zwłaszcza jeśli kiedyś pojawi się jakaś wersja tej gry przeznaczona na urządzenia przenośne.