Druga Wojna Światowa i japońscy twórcy to dość niebezpieczna mieszanka. Może z tego powstać coś bardzo głupiego i dziecinnego. Da się jednak stworzyć też coś poważnego i poruszającego. Valkyria Chronicles znajduje się gdzieś pomiędzy tymi dwoma grupami. Czy ta wojna w wersji anime jest jednak godna uwagi?
Valkyria Chronicles to wydana w 2008 roku na PS3 kultowa gra strategiczna. Po 8 latach Sega zdecydowała się zaserwować posiadaczom PS4 ten tytuł w odświeżonej formie.
Fabuła w grze przedstawia konflikt w alternatywnej wersji Europy lat 30. XX wieku. Jeden z krajów zostaje najechany przez krwiożerczego sąsiada – Imperium arcyksięcia Maksymiliana, . Główny bohater gry to młody chłopak, syn sławnego generała, który odziedziczył po ojcu zdolności taktyczne... i czołg. Z tego też powodu przewodzi małemu oddziałowi, który jest jedyną nadzieją na odparcie wroga. Gra od strony fabularnej wydaje się całkiem ciekawa i porusza poważne tematy, które mają swoje odniesienie w najbardziej krwawym konflikcie w dziejach ludzkości. Niestety dość szybko wkrada się stylistyka anime i dostajemy skrzydlate świnki i mityczne stworzenia. To sprawia że ostateczny wydźwięk fabuły wpisuje się w standardowy kanon japońskiej animacji. Nie ma w tym nic złego ale prywatnie chciałbym zobaczyć coś bez nadnaturalnych elementów. Wrzucanie do gry legendarnych stworzeń i supernaturlanych zjawisk wydaje się być trochę zbyt częstym wyjściem.
Wszystko jest podzielone na kilkanaście rozdziałów, które zazwyczaj łączą masę scenek przerywnikowych z jedną bitwą. Dodatkowo wersja HD została wzbogacona o wszystkie wydane DLC co daje dostęp do specjalnych wyzwań i mini kampanii. Wszystko to w połączeniu z treningowymi mapami daje jakieś 40 godzin zabawy.
Valkyria Chronicles od strony gameplayu prezentuje się naprawdę ciekawie. Jest to bardzo nietypowa strategia z odrobiną elementów RPG. Łączy ona turowe bitwy ze sterowaniem postaciami niczym w gach TPP. Mamy określoną ilość akcji, które pozwalają na wybranie naszej jednostki. Potem przechodzimy w trzecioosobowy tryb sterowania i bezpośrednio kontrolujemy naszego bohatera. Biegamy po polu bitwy omijając miny i pociski przeciwników. Ograniczeni jesteśmy ilością punktów akcji i możliwością wykonania jednego ataku. Jest to naprawdę interesująca metoda zarządzania naszymi jednostkami ale wymusza oduczenie się nawyków z innych gier strategicznych. Sterowanie nie jest idealne ale da się do niego przyzwyczaić. Podobnie jest z systemem odpowiadającym za starcia. Wszystkie postacie automatycznie atakują wrogie jednostki kiedy tylko znajdą się one w ich polu widzenia. Jest od tego jeden wyjątek. Wróg nie strzela do nas tylko wtedy gdy sami celujemy z naszej broni. Dziwne rozwiązanie sprawia, że jeśli sterując naszym żołnierzem chcemy się rozejrzeć najbezpieczniej jest to robić w trybie ataku.
Walczymy głównie z piechotą atakującego naszą ojczyznę imperium. Z wrogimi czołgami musimy rozprawiać się za pomocą granatów i wyrzutni rakiet nazywanych w tym uniwersum lancami. Z czasem jako dowódca zdobywamy możliwość wydawania różnego rodzaju rozkazu. Są to kosztujące nas punkty akcji bonusy poprawiające efektywność naszych ludzi na polu bitwy. Daje to całkiem ciekawy system, który stara się wymieszać strategię z akcją. Nie wychodzi to idealnie ale jest to zdecydowanie lepsze od powielania utartych schematów.
Jeśli chodzi o żołnierzy to mamy pod komendą przedstawicieli 5. różnych klas. Skauci cechujący się największą mobilnością , komandosi z szybkostrzelnymi karabinami, lancerzy zdolni rozwalać czołgi, wsparcie uzupełniające amunicję i najskuteczniej leczący kompanów a także snajperzy. Kluczem do sukcesu jest stworzenie z nich odpowiedniego oddziału. Znaczenie mają tutaj konkretne postacie, gdyż każda z nich posiada swoje słabości i preferencje. Jedni będą lepiej działali w samotności podczas gdy inni kiepsko sprawdzają się w lasach. Na efektywność naszych żołnierzy wpływa także to kto z współtowarzyszy znajduje się w ich pobliżu. Każdy z bohaterów ma bowiem swoich ulubieńców, z którymi lepiej współpracuje. Wszystko to daje dość rozbudowany system, uzupełniony jeszcze ulepszaniem ekwipunku i rozwijaniem zdolności członków poszczególnych klas.
Nie można zapomnieć jeszcze o oddanym w nasze ręce czołgu, który to możemy ulepszać i rozbudowywać. Sprytne korzystanie z niego pozwala poradzić sobie z przewyższającymi siłami wroga. Utrata czołgu oznacza jednak koniec gry co z kolei nie pozwala na szaleńcze szarże i narażanie się na kontakt z rakietą. Wszystko to razem sprawia, że podczas potyczek możemy zastosować naprawdę różnorodne taktyki. Atak frontalny przy wsparciu dających bonusy rozkazów, skradanie się i zdejmowanie wrogów z dystansu czy też powolne parcie do przodu wszystkimi jednostkami. Wszystkie te opcje są możliwe i pozwalają na zwycięstwo.
Valkyria Chronicles nie należy do najłatwiejszych gier. Misję naprawdę szybko stają się bardzo trudne a niektóre z nich zostały tak skonstruowane, że nie da się ich przejść za pierwszym razem. Do tego śmierć jednostki na polu bitwy oznacza, że musimy się z nią pożegnać na zawsze. Jeśli nie sięgniemy po poradniki czy jakieś materiały pomocnicze to czeka nas naprawdę trudna przeprawa. Z drugiej jednak strony, Valkyria nie jest zbyt dobrze wyważona. Okazuje się, że niektóre klasy postaci po prostu górują nad innymi a kilka sztuczek pozwala stosunkowo trudne wyzwania zaliczyć w kilka chwil. Oczywiście zabija to całą frajdę z tytułu ale z drugiej strony kiedy 20. raz powtarza się tą samą mapę to wrze w nas krew.
Tytuł od strony graficznej prezentuje się naprawdę dobrze. Mamy bardzo ciekawą stylistykę. Dzięki niej tej remaster prezentuje się prawie tak jak gry od samego początku tworzone pod PlayStation 4. Wszytko wygląda tak jakby zostało namalowane za pomocą farb wodnych. W akcji wygląda to przepięknie. Postacie wyglądają jak wyjęte wprost z jakiegoś anime.
Oprawa dźwiękowa podobnie jaki i sfera wizualna prezentuje bardzo wysoki poziom. Valkyria oferuje nam głosy postaci w wersji angielskiej i japońskiej co powinno zadowolić wszystkich maniaków Kraju Kwitnącej Wiśni. Obie wersje voice actingu podobnie jak muzyka są bardzo dobre i pasują do całości.
Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to brak jakichś specjalnych dodatków i bajerów wyróżniających tą grę chociażby od wydanej 2 lata temu edycji PC. Fajnie byłoby załączyć do gry coś co zachęciło by tych, którzy ograli już ten tytuł do ponownej wizyty w „pseudo europie”.
Nowa-stara gra Segi to naprawdę solidny port pokazujący, że czasem istnienie remastera ma sens. . Valkyria Chronicles to świetna gra, która mimo upływu lat nie straciła nic ze swojej mocy. Może nawet niczym dobre wino zyskała na leżakowaniu. Za pierwszym razem produkcja ta przeszła bez większego echa. Mam nadzieję, że tym razem nie będzie tak samo i więcej osób sięgnie po ten wyśmienity tytuł.