Recenzja gry Total War: Warhammer - Danteveli - 23 maja 2016

Recenzja gry Total War: Warhammer

Danteveli ocenia: Total War: Warhammer
85

Zawsze byłem przekonany że Warhammer nie ma zbyt wielkiego szczęścia do gier. Nie mówię o 40K, które może pochwalić się genialnym Dawn of War tylko o tym tradycyjnym Warhammerze w wersji fantasy. W ostatnich latach sytuacja ta uległa jednak pewnej zmianie. The End Times – Vermintide okazało się być całkiem fajną wariacją na temat Left 4 Dead.Teraz przychodzi pora na grę strategiczną z segmentu AAA. Czyżby Total War: Warhammer oznaczało, że dla produkcji Games Workshop nadchodzą dobre czasy?

 

Warhammer znany jest mi głównie z książek, audiobooków i gier. W każdym razie oryginalnie była to brytyjska figurkowa gra bitewna, która to wraz biegiem lat i kolejnymi edycjami rozrosła się do olbrzymich rozmiarów. Dla zrozumienia czym jest to uniwersum najlepiej powiedzieć, że mamy standardowe fantasy z okrami, ludźmi, krasnoludami i innymi bajerami. W trybie kampanii wybieramy jedną z 4 zwaśnionych ze sobą stron i wyruszamy na podbój. Mamy wybór spośród ludzi, krasnoludów, orków i wampirów. Każda ze stron ma swoje mocne i słabe strony, drzewka rozwoju a także specjalne jednostki i umiejętności. Poza tymi czterema grupami jest także jeszcze Chaos. Jednak ta strona konfliktu pojawia się wyłącznie jako DLC. Osoby które zakupią grę przed premierą lub w pierwszym tygodniu po wyjściu Total War; Warhammer mają za darmo otrzymać dostęp do sił Chaosu.

 

Początkowy filmik przedstawia nam sytuację, w której do wybranej przez nas frakcji przychodzi niewidomy jasnowidz, który pełni funkcję naszego doradcy i serwuje nam opcjonalne wprowadzenie do rozgrywki. Sytuacja wygląda tak, że dzieje się źle i szykuje się wielka wojna. My musimy zjednoczyć naszą frakcję i przygotować się na walkę z innymi rasami zamieszkującymi świat. W przypadku Imperium będzie to na przykład zjednoczenie ludzi pod banerem młodego cesarza. Oczywiście nad wszystkimi wisi widmo zagrożenia ze strony sił Chaosu. Kampania każdej ze stron to jakieś kilkadziesiąt godzin rozgrywki.

 

 

Seria gier od Creative Assembly to połączenie strategii typu 4X (eksploracja, ekspansja, eksploatacja eliminacja) z bitwami utrzymanymi w konwencji bliższej grom RTS. Mamy więc dwie fazy rozgrywki. Eksplorację połączoną z rozbudową naszego królestwa i dość częste batalie z przedstawicielami innych frakcji.

Można powiedzieć, że część gry przypomina cykl Cywilizacja. Armie reprezentowane są przez pojedyncze jednostki posiadające określoną ilość punktów ruchu, my co turę otrzymujemy odpowiednią ilość surowców i decydujemy, w którą stronę będziemy się rozwijać. Kiedy zakończymy swój ruch przyjdzie pora na kolej pozostałych ras i frakcji. Nowa tura to przeskoczenie do przodu o określoną ilość lat i tak dalej. Na mapie możemy natknąć się na „pionki” przeciwnika, jego miasta czy porty. Wtedy też mamy okazję powalczyć. Gra daje nam wybór symulowanego starcia, w którym to na pazie algorytmów zostanie wskazany zwycięzca. Możemy też sami zająć się dowodzeniem swoich wojsk. Wtedy to przeniesiemy się na mapkę regionu w którym stoczymy starcie. Decydujemy o formacji naszych wojsk i początkowym rozlokowaniu naszych wojowników. Kiedy już przejdziemy do ataku to dostajemy w swoje ręce RTS. Mamy swoje jednostki, które możemy grupować i oddać tymczasowo pod dowództwo AI lub samemu dowodzić zgrupowaniami żołnierzy. Jednostki uzależnione są od tego, którą grupą gramy i jak budowaliśmy nasze wojska. Każda ze stron ma ma odrębne typy jednostek o różnych właściwościach. Do tego możemy werbować potężnych bohaterów przydatnych na polach bitew lub działających jako nasi asasyni.

Jak przystało na solidny RTS taktyka ma tutaj duże znaczenie i elementy takie jak flankowanie czy wciąganie wroga w zasadzki mają duży wpływ na wygraną. Wynika to po części z morale jednostek, które po złamaniu linii przez wroga potrafią zacząć uciekać. Dzięki temu mniejsza armia jest w stanie rozbić teoretycznie większego przeciwnika. Muszę jednak ostrzec tych przyzwyczajonych do szybkich starć z gier takich jak Starcraft czy Command & Conquer. Mimo, że nie ma tutaj aspektu budowania bazy i kupowania jednostek to walki są zdecydowanie wolniejsze niż w tamtych tytułach. Wojska poruszają się dość wolno nawet przy największym przyśpieszeniu upływu czasu. Dlatego też musimy planować i szykować się na ruchy przeciwnika. Taktyka oparta na reakcyjnych działaniach skazana jest na porażkę bo powolny ruch jednostek sprawia, że większa nieskoordynowana armia może zostać łatwo rozbita przez mniejsze ale dobrze zorganizowane siły.

Zdobywanie miast czy portów wyglądać będzie trochę inaczej niż walka w lasach czy ubitej ziemi. Po pierwsze korzystać będziemy z maszyn oblężniczych i ewentualnych statków. Po drugie istnieje możliwość wygranej poprzez prowadzenia oblężenia do momentu aż w danym mieście skończą się zapasy. Po walce przedstawione nam są statystyki na temat danej bitwy. Mamy też możliwość o zadecydowaniu o losie pojmanych przeciwników. Wcielenie ich do naszej armii, egzekucja czy okazanie łaski są naszym wyborem.

 

Tryb turowy wraz z bitwami RTS uzupełniają się bardzo dobrze i tworzą interesujący i unikatowy miks. Opanowanie ich podstaw nie jest zbyt skomplikowane jednak bardziej zaawansowane techniki i taktyki wymagają już trochę wprawy. Aby przetrwać musimy jednak całkiem skutecznie korzystać ze wszystkich oddanych w nasze ręce mechanizmów. Budowanie sojuszy za pomocą dyplomacji, rozbudowa naszych miast tak by mieć dostęp do nowych typów jednostek. Jednocześnie musimy dbać o porządek i budowę struktur dostarczających na finanse. Jest jeszcze całe drzewko technologiczne, gdzie decydujemy o różnych bonusach i ulepszeniach naszego królestwa. W przeciwieństwie do cyklu Cywilizacja jesteśmy tutaj zdani raczej na militarne zwycięstwa. Nie oznacza to jednak, że możemy kompletnie olać kwestię rozbudowy naszych ziem i tworzenia defensywnych lub ofensywnych sojuszy. Wszystko to nawet nie ociera się o poziom Europa Universalis czy Crusader Kings ale z początku, gdy jeszcze nie wiemy dokładnie jak co działa i do czego tak naprawdę służy możemy poczuć się przytłoczeni turową częścią rozgrywki.

 

 

Total War: Warhammer oferuje nam sporo trybów rozgrywki. Poza standardową kampanię, gdzie zarządzamy przedstawicielami jednej z frakcji mamy też kampanię multiplayerową. Jeśli długa sesja z tym tytułem nie jest tym na co mamy ochotę to możemy wybrać także pojedyncze bitwy. Tutaj mamy dwa warianty. Rozegranie jednego ze scenariuszy kampanijnych lub stworzenie własnej bitwy. Każdy z dowódców frakcji ma jakieś 5-7 specjalnych bitew na które natrafimy w głównym trybie gry. W trybie Battles możemy te questy rozegrać bez całej dodatkowej otoczki strategicznej. Zero martwienia się o rozwój swojego imperium. Po prostu walczymy i wygrywamy. Podobnie ma się sprawa z pojedynczymi scenariuszami. Decydujemy z kim, gdzie i z jakimi siłami walczymy a także ustawiamy limit czasu potyczki. Obok tego mamy jeszcze walki w wersji multiplayer

 

 

Nie jestem wyjadaczem ale grałem w każdą cześć cyklu Total War poza Attila. Dlatego też wyłapanie podstaw rozgrywki nie było dla mnie wielkim problemem. Jednak nie trudno mi wyobrazić sobie ból głowy osoby, która nie miał dotychczas kontaktu z produkcjami Creative Assembly. W pewnym stopniu może być to wina przytłaczającego interfejsu, który nie zostaje dostatecznie wytłumaczony w początkowej fazie gry. Może lepiej ująć to inaczej. Nic nie zostaje nam przedstawione w łopatologiczny sposób. Zamiast tego mamy całą Total War; Warhammer wikipedię, gdzie wszystko zostaje nam pokazane. Rozwiązanie tego typu na pewno nie przypadnie do gustu części graczy. Tyle mojego noobowskiego przynudzania na ten temat wystarczy.

 

Nie wiem czy najnowszy Total War trafi do wszystkich. Porzucenie historii na rzecz fantasy może nie każdemu przypaść do gustu. Zmiana ta ma jednak sens i pozwala na rozbudowanie gameplayu o kilka rzeczy, które były niewykonalne w przypadku produkcji przedstawiających rzeczywiste postacie i zdarzenia. Pozwala to na rozbudowanie gameplayu i uczynienie poszczególnych stron bardziej różnorodnymi niż miało to miejsce wcześniej. Osobiście nie mam nic przeciwko, orkom, krasnoludom i wampirom ale spotkałem się z opiniami, że z tego powodu gra jest bardziej dziecinna. Nie jest to prawdą ale rozumiem, że świat fantasy może komuś nie pasować.

 

Total War: Warhammer buduje na dotychczasowym dorobku serii od Creative Assembly. Dlatego też fani totalnej wojny poczują się jak w domu już od pierwszych minut. Osoby nie zaznajomione z tego typu strategiami na początku poczują się nowym Total War bardzo przytłoczone. Warto jednak przecierpieć te kilka pierwszych godzin. Ja już nie mogę się doczekać kiedy rozpocznę kolejną kampanię i przejmę świat Warhammera siłami Chaosu.

Danteveli
23 maja 2016 - 15:31