Nie rozumiem fenomenu Angry Birds. Prosta gierka o wystrzeliwaniu ptaków z procy stała się bazą imperium medialnego Rovio Entertainment. Teraz mamy masę gier z serii ptaki kontra świnie, z trzy seriale opowiadające o perypetiach bohaterów i film kinowy. Pełnometrażówka podpada pod kategorię adaptacji gier wideo, więc musiałem zatopić w nią swoje kły. Pora wyssać trochę energii życiowej z kolejnego filmidła.
Film Angry Birds opowiada o perypetiach Reda – czerwonego ptaka zamieszkującego na pewnej tropikalnej wyspie. W przeciwieństwie do innych ptasich mieszkańców tego raju na ziemi Red jest ciągle na coś wściekły. Główny bohater nie jest w stanie żyć w zgodzie z resztą lokalnej społeczności. Seria wpadek i wybuchów agresji sprawia, że Red zostaje wysłany na grupową terapię by stać się produktywnym członkiem społeczeństwa. Na miejscu bohater spotyka inne ptaki z problemami. Beztroskie na ptasiej wyspie zostaje jednak nagle zakłócone poprzez przybycie na nią grupy zielonych świnek. Przybysze zostają ciepło przyjęci przez wszystkie ptaki. Jedynie Red ma wątpliwości co do ich intencji.
Nie ma się co czarować, że Angry Birds to najlepiej opowiedziana historia jaka kiedykolwiek pojawiła się na srebrnym ekranie. Mamy film bazujący na kilku prostych założeniach z gry. Jest grupa ptaków i świnie, które porwały ich jajka. Ptaki za pomocą wystrzeliwania siebie z procy pokonują świnie i odzyskują jajka. Historia ta zostaje obudowana poprzez lepsze spojrzenie na postać głównego bohatera. Dowiadujemy się trochę o przeszłości Reda i przyczynach tego, że zachowuje się on w taki a nie inny sposób. Oczywiście jak przystało na coś dla młodszych widzów mamy finał w którym samotnik rozumie, że jest częścią grupy a otoczenie akceptuje to go bez względu na to kim jest. Dodatkowo mamy jeszcze wątek poboczny z Mocarnym Orłem – podupadłym herosem, który przyczynił się do bezradności pozostałych ptaków. Ten protektor ptasiej wyspy prawdopodobnie odpowiada za to, że bohaterowie filmu nie są w stanie latać. Cały wątek z podupadłym już wybawcą ma pewnie za zadanie to by uczyć dzieci wiary w siebie, współpracy i nie czekaniu na to aż ktoś zrobi coś za nie. Mamy więc jakieś pozytywne przesłanie które powinno trafić do młodszych widzów. Nie ma tutaj jednak jakieś głębi i czegoś co jest w stanie poruszyć moje zmarznięte serce.
Chciałbym by trochę więcej uwagi poświęcono innym ptakom. Redowi w jego wyprawie towarzyszą niezmiernie szybki Chuck i wybuchający Bomb. Sprowadzenie są oni jednak jedynie do roli obiektów kilku gagów zaplanowanych przez twórców. Nie starano się rozwinąć ich wątków w jakikolwiek sposób. Dlatego też cała przygoda jest historią jednego znerwicowanego, agresywnego, czerwonego ptaka , który z outsidera przeistacza się w bohatera.
Kryterium mającym olbrzymie znaczenie przy ocenianiu adaptacji gier wideo jest to jak efekt końcowy ma się do materiału źródłowego. W przypadku Angry Birds mamy wszystkie elementy charakterystyczne dla serii smartfonowych gierek. Końcówka filmu to sekwencja ptaków wystrzeliwanych z procy by niszczyć budowle świń. Mamy nawet pokazanie mocy specjalnych charakterystycznych dla konkretnych postaci. Obok tego także dziwna skłonność świń do składowania skrzynek z dynamitem w miejscach, gdzie bardzo łatwo może dojść do nieszczęśliwego wypadku. W filmie pojawia się praktycznie wszystko z gier. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że pod tym względem nie było jeszcze adaptacji gry wideo wierniejszej oryginałowi (poza filmem Ace Attorney ale o tym będę przynudzał innym razem).
Jeśli chodzi o humor to jak zwykle mamy sytuację typu gusta i guściki. Ja uśmiechnąłem się tylko jeden raz ale masa innych osób rechotała praktycznie bez przerwy. Moim zdaniem jedynym naprawdę dobrym gagiem jest ukłon w stronę Lśnienia. Zdziwiła mnie jednak obecność elementów trochę bardziej „dorosłego” humoru w produkcji skierowanej do dzieciaków. Nie znam się specjalnie na tych kwestiach ale bezpośrednie nawiązanie do seksualnej orgii wyłapią nawet przedszkolaki. Do tego na każdym kroku mamy jakieś innuendo. Humor, który przelatuje nad głowami dzieciaków i trafia jedynie do dorosłych jest czymś fajnym. Wydaje mi się jednak, że w tym wypadku zdecydowano się pójść najmniejszą linią oporu. W każdym razie nie nalezę do docelowej grupy widzów tego filmu. Szkołę podstawową mam już dawno za sobą a wożenie dzieci do szkoły nie jest w moich planach na najbliższe lata. Dlatego też mogę powiedzieć, że dla kogoś takiego jak ja nie był to zabawny film.
Muszę wspomnieć o kwestiach wizualnych. Nie oglądam zbyt często „nowoczesnych” filmów animowanych, więc nie wiem jak Angry Birds wypada na tle konkurencji. Filmidło to wywarło na mnie olbrzymie wrażenie. Animacja pierwsza klasa połączona ze świetnym designem postaci sprawiła, że mimo takiej sobie treści miałem ochotę gapić się w ekran i wyławiać drobne smaczki.
Koniec końców mam mieszane uczucia. Wydaje mi się, że z fabuła zrobiono dostatecznie dużo by nie nazwać tej adaptacji tragedią. Wygląd bohaterów świata i to jak postacie się poruszają jest pierwsza klasa. Niestety jako komedia całość leży i kwiczy niczym dogorywająca świnka. To ostatnie zdanie przypomina mi o jednej rzeczy która mnie zastanawiała podczas seansu. Oglądamy jak nasi bohaterowie mordują całą populację, wszystkich przedstawicieli innej rasy w ramach odwetu za „akcje terrorystyczną” na ich ziemi. Ewentualnie mamy jeszcze wariant z krytyką polityki migracyjnej niemieckiego rządu. Bezwarunkowe przyjmowanie przybyszy z odmiennej rasy i innego kręgu kulturowego, które prowadzi do tragedii. Czy ten film starał się nawiązywać do pewnych zdarzeń z współczesnej historii? Trudno mi powiedzieć czy Angry Birds jest filmem z agendą czy po prostu ja doszukuję się w tym wszystkim jakiegoś drugiego dna. W każdym razie kiedy zdałem sobie z tych podtekstów sprawę czułem się trochę dziwniej niż zwykle. Pobiegłem do domu by sprawdzić czy bajki z mojego dzieciństwa też były naszpikowane polityką.
The Angry Birds Movie to średniak. Po mojemu jest to animowana wersja jednej z wielu komedii, gdzie człowiek nie zaśmieje się nawet jeden raz. Nie można jednak tej produkcji odmówić uroku i jakości wykonania. Te dwie kwestie sprawiają, że historia konfliktu ptaków ze świniami z automatu staje się jedną z najlepszych adaptacji gier wideo. Osobiście radził bym poczekać z seansem aż to coś trafi na Netflix albo do TVNu. Film Angry Birds podobnie zresztą jak i gry to coś ładnego ale pozbawionego głębi i oryginalnych pomysłów.