Recenzja Fire Emblem Fates: Revelation - Danteveli - 3 czerwca 2016

Recenzja Fire Emblem Fates: Revelation

Danteveli ocenia: Fire Emblem Fates: Revelation
85

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tym, że najnowsze Fire Emblem będzie tytułem złożonym z trzech gier, wydawało mi się to co najmniej dziwnym pomysłem. W głowie miałem kolejne odsłony Pokemonów i to, że pomiędzy różnymi wersjami Fates nie będzie wielkich różnic. Okazało się, ze byłem w olbrzymim błędzie. Dlatego też po ukończeniu Birthright i Conquest zabrałem się za ostatni element układanki tworzącej Fire Emblem Fates. Czyżby najlepsze zostało pozostawione na koniec?

 

Wstęp do tej recenzji udowadnia, że sytuacja z najnowszą produkcją Intelligent Systems jest trochę skomplikowana. Mamy bowiem jeden tytuł Fire Emblem Fates, który jednocześnie jest trzema odrębnymi grami. Każdy z tytułów opowiada o tym samym konflikcie. Fabuła gier przedstawiona jest jednak w postaci co by było gdyby. Są to więc trzy odmienne produkcje o tej samej bazie. Sprowadza się to do tego, że pierwsze 6 rozdziałów jest w każdej z gier dokładnie takie same. Po ich przejściu dochodzi do rozgałęzienia historii i trzy tytuły prezentują nam rożne warianty dalszych zdarzeń. Sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana przez sposób wydania gry. Dwie z trzech odsłon pojawiają się na sklepowych pułkach. Ostatni scenariusz dostępny jest jako DLC. Jednak jeśli kupimy jedną z wersji gry to pozostałe dwie możemy kupić jako DLC w niższej cenie. Dodatkowo Fire Emblem Fates pojawiło się w edycji specjalnej, gdzie na jednym kartridżu znajdują się wszystkie trzy gry. W każdym razie pomiędzy poszczególnymi odsłonami Fates występują wielkie różnice czyniące je w pewnym sensie innymi grami. Jednocześnie dzielą one między sobą główną oś fabularną i występujące postacie. Tyle wprowadzenia na temat całości Fire Emblem Fates. Reszta tekstu będzie koncentrować się na Revelation i tym co sprawia, że jest to najlepszy z rozdziałów Fates.

 

Początek wszystkich trzech odsłon Fire Emblem Fates jest taki sam. Tworzymy swojego awatara, który to jest księciem bądź księżniczką państwa Nohr. Nasze królestwo jest w narastającym konflikcie z sąsiadującym państwem Hoshido. Wprowadzenie gry uczy nas trochę o obu krainach i głównych postaciach występujących w Fire Emblem Fates. Dowiadujemy się między innymi tego, że nasz bohater potrafi zamieniać się w smoka i dzięki temu posiada specjalne magiczne umiejętności. Zostajemy poinformowani także o tym, że nasz awatar jest tak naprawdę księciem Hoshido, który został za młodu porwany przez króla Nohr. Tamten władca wychowywał nas jako swoje własne dziecko. W pewnym momencie dochodzi do starcia naszych dwóch rodzin na polu bitwy. My musimy zadecydować po której ze stron się opowiemy. W Revelation decydujemy się pójścia trzecia drogą i zamiast dołączyć do którejś z walczących frakcji wybieramy poszukiwanie prawdy. Nasz bohater staje się zdrajcą i wrogiem obu swoich rodzin. Jednocześnie odkrywa źródło konfliktu i prawdziwe zagrożenie dla obu królestw. W tej kampanii musimy pojednać zwaśnione strony i zachęcić je do wspólnego działania. Nie możemy jednak zrobić tego w prosty sposób z powodu wiszącej nad nami klątwy. Dlatego też przez znaczą część gry staramy się przekonać do siebie postacie znane z poprzednich dwóch odsłon. Pozwala to na interakcje z przedstawicielami obu zwaśnionych rodzin. Wszystko to wydaje się być w miarę interesującym pomysłem. Mam jednak pewne zastrzeżenia co do całości a zwłaszcza chaotycznego finału przygody. O ile zarys historii wydaje się całkiem ciekawy tak mam wrażenie, że nowy koniec gry spłyca trochę fabułę całości.

 

 

Fire Emblem Fates to klasyczny SRPG z liczącej sobie już ponad 25 lat serii. Rozgrywka tej produkcji przypomina wydaną kilka lat temu odsłonę Awakening. Na początku gry wybieramy poziom trudności dzięki czemu możemy z rezygnować z charakterystycznego elementu cyklu jakim jest permanentna śmierć postaci. Większą cześć rozgrywki stanowią turowe bitwy, gdzie grupa naszych jednostek mierzy się z wrogiem. Każda z naszych jednostek wykonuje ruch po czym może dokonać ataku, skorzystać z przedmiotów lub posiadanych przez siebie umiejętności. Podstawowy system jest dość prosty i walki rozgrywają się zazwyczaj na zasadzie kamień, papier, nożyce. Jednostki wyposażone w konkretny typ broni mają przewagę nad innym uzbrojeniem. Sprawia to, że musimy pilnować tego kogo atakujemy i jaki przeciwnik znajduje się w naszym pobliżu. Nawet najsilniejsze jednostki mogą paść bardzo szybko jeśli zaatakuje je wróg z odpowiednim orężem. Na tą raczej prostą bazę zostaje nałożony jeszcze głębszy system opierający się na pasywnych umiejętnościach i relacjach pomiędzy postaciami. Po pierwsze możemy ustawiać naszych bohaterów w pary. Wtedy zamiast dwóch jednostek posiadamy tylko jedną ale silniejszą. Takie grupowanie jak i inne formy wspierania się na polu bitwy sprawiają, że nasi wojownicy budują ze sobą więzi. Sprawia to, że konkretne zespoły stają się skuteczniejsze w walce i na przykład samoczynnie wspierają kompana znajdującego się na sąsiadującym polu.

 

Poza toczeniem walk i licznymi dialogami pomiędzy bohaterami czas gry wypełnia nam także budowa naszego zamku. Jest to interesujący mechanizm, gdzie otrzymujemy poletko na którym stawiamy nowe budynki, pomniki i machiny obronne. Wraz z postępami w grze odblokowujemy kolejne typy budowli, które przydane są w zarówno w przygotowywaniu się do walki jak i polepszaniu relacji z naszymi sojusznikami. Obok typowych dla gier sklepów i kowali mamy także całą gamę nietuzinkowych budowli takich jak sauna, więzienie, loteria czy arena. Dodatkowo w naszym zamku znajduje się strzegący go smoczek, którego karmimy rzeczami znajdowanymi na terenie naszych włości. Cały ten element gry jest tak naprawdę opcjonalny i nie musimy się angażować w ozdabianie naszego zamku i interakcje z naszymi kompanami. Oczywiście te relacje są siłą cyklu Fire Emblem. W końcu możemy nawiązać romanse, ożenić się i mieć dzieci co przekłada się na dodatkowe jednostki gotowe zginać za naszą sprawę.

 

Samo budowanie relacji ogranicza się do współdziałania jednostek na polu bitwy, dawania im prezentów w zamku i gadaniu z nimi. Mamy możliwość zaproszenia postaci na pogawędkę do naszego namiotu. Z tego co wiem to ten element padł ofiarą cenzury. W japońskiej wersji gry głaskaliśmy naszych towarzyszy by uzyskać ich przychylność. Teraz zostaje nam przedstawione zbliżenie na ich twarz i możemy się przez kilka sekund pogapić z bliska na model kompana.

 

Jeśli chodzi o rozgrywkę online to w grze umieszczono tryb odwiedzania cudzych zamków. Możemy wtedy podziwiać kto w jaki sposób ozdobił swoją fortyfikację. Jest też tryb toczenia bitew z innymi graczami. Najciekawsze jednak jest jednak sprawdzenie swoich umiejętności strategicznych w trybie obrony naszego zamku. Wtedy to okazuje się jak sprawnie rozłożyliśmy naszą obronę. Celem wroga jest dotarcie do tronu a my musimy go przed tym powstrzymać.

 

Revalation jest interesujące głównie ze względu na to, że łączy gameplay Birthright i Conquest. Mamy bardziej interesujące mapy i misje a jednocześnie dostęp do pobocznych wyzwań pozwalających na levelowanie postaci. Dzięki temu rozgrywka jest bardziej zbalansowana. Dodatkowo to, że nie opowiadamy się po żadnej ze stron pozwala nam na współdziałanie z większą ilością postaci. Nie jesteśmy ograniczeni tylko do jednej z rodzin co daje nam dostęp do interakcji z całą gamą interesujących osobowości. Właśnie to sprawia że Revelation jest tak fajnym tytułem. Jest to swego rodzaju nagroda za zaliczenie poprzednich dwóch gier.

 

Jednym z najlepszych rozwiązań jakimi może pochwalić się Fire Emblem Fates jest olbrzymi wpływ gracza na zaprezentowane mu treści. Mówiąc w prostych słowach to jak wiele da się pominąć albo oddać w ręce AI. Możemy dostosować wiele elementów tego jak przebiegają bitwy. Mamy możliwość pomijania scen walki, animacji poruszania się a także automatyczne lub ręczne przyśpieszenie ich. Opcji jest więcej niż było w przypadku Fire Emblem Awakening.

Wspominam o tym głównie ze względu na to, że taka zmiana wydaje się być wyciągnięciem wniosków z Codename STEAM. Bolączki powolnych walk jakie borykały tamten tytuł zostały kompletnie wyeliminowane. Z własnego doświadczenia wiem, że wiele gier JRPG i SRPG cierpi na przydługie animacje ataków podczas walki. Za pierwszym razem są to wspaniałe widowiska ale po 20 godzinach człowiek ma dość tego elementu. Możliwość wyłączenia animacji zdecydowanie przyśpiesza tempo rozgrywki. Dlatego też dobrze, że to rozwiązanie nadal znajduje się w grze. Podobnie jest w przypadki powracającego trybu Auto-Battle. Pozwala on leniwym na wybranie jednej z kilku konfiguracji taktyk lub stworzenie własnego wariantu dla każdej postaci i automatyczne zastosowanie go dla naszych jednostek. Jest to świetna opcja dla tych, którzy wolą koncentrować się jedynie na kilku swoich jednostkach zamiast na wszystkich wojownikach. Nie polecam tego rozwiązania jeśli gramy na wyższych poziomach trudności ale bardzo ciesze się z istnienia takiej opcji.

 

Fire Emblem Fates Revalation to interesujące zwieńczenie trylogii Fates. Świetne połączenie obu poprzedzających ten tytuł gier. Pod względem gameplayu jest to najciekawsza z odsłon, która dodatkowo daje graczom okazje do lepszego poznania wszystkich postaci.

Danteveli
3 czerwca 2016 - 09:52