Recenzja Fallout Shelter na PC - Danteveli - 18 lipca 2016

Recenzja Fallout Shelter na PC

Danteveli ocenia: Fallout Shelter
79

Fallout należy do moich ulubionych gier. Postnuklearne, zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej ma swój osobliwy urok, który sprawił że zakochałem się w grze od pierwszego wejrzenia. Dlatego też z wielką chęcią testuję każdą produkcję noszącą tytuł Fallout. Legendarnego studia Black Isle już dawno nie ma ale to nie znaczy, że nie ma szans na pojawienie się dobrej gry z kultowego cyklu. Postanowiłem więc dać szanse pecetowej edycji Fallout Shelter. Czy telefonowy klikacz zyska coś na tym, że wylądował na PC?

 

Fallout Shelter wprowadza stawia przed nami rolę nadzorcy jednej z krypt. Naszym zadaniem jest zarządzanie ludnością schronu przeciwatomowego. Więcej fabuły nam nie potrzeba. Osobiscie uznaję to za jeden z największych braków gry Bethesdy. Fallout może pochwalić się jednym z najbardziej rozbudowanych uniwersów jakie pojawiły się w grach wideo. Dodatkowo tematyka krypt została dość mocno rozwinięta w samych grach jak i materiałach pobocznych takich jak tak zwana „Biblia Fallouta”. Wiemy z nich że schrony były miejscem wielu eksperymentów socjologicznych. Niestety ten aspekt nie zostaje wykorzystany w Fallout Shelter. Podobnie jest z olbrzymią iloscią tak zwanego lore, które w tej produkcji zostaje raczej odrzucone na bok. Mamy więc grę opartą na zarządzaniu czymś w stylu niezwykle popularnych produkcji od Kairosoft takich jak Game Dev Story.

 

Zaczynamy rozgrywkę z małą grupką ocalałych i tutorialem wprowadzającym nas w podstawowe elementy rozgrywki. Do życia naszym lokatorom niezbędny jest prąd, pożywienie i woda. Musimy więc wybudować odpowiednie pomieszczenia i zaprząc naszych ludzi do pracy. Jako nadzorca chcemy sprawić, by mieszkańcom naszej krypty żyło się jak najlepiej i by jak najszybciej rozrosła się ich populacja. Dlatego też budować będziemy kolejne typy pomieszczeń. Każde ma jakieś specjalne zastosowanie i służy do czegoś innego. Radiostacja umożliwi nam nadawanie sygnału do mieszkańców pustkowi by przyłączyli się do naszego schronu. Pokoje treningowe pozwolą na poprawianie statystyk naszych ludzików a w szwalni skontrujemy przydatne kombinezony. Nowe typy pomieszczeń odblokowujemy wraz z rozrostem populacji naszej krypty. Dlatego też celem głównym gry jest zdobywanie nowych ocalałych i zachęcanie (zmuszanie?) mieszkańców schronu przeciwatomowego do prokreacji. Staramy się więc stworzyć sprawny system zapewnienia ludziom niezbędnych dóbr i pozyskiwania kapsli służących do budowania kolejnych pomieszczeń. W praniu wygląda to tak, że musimy zwracać uwagę na statystyki naszych mieszkańców a także na ich poziom zadowolenia. Statystyki przejawiają się w tradycyjnym dla cyklu Fallout systemie SPECIAL, gdzie każda z liter odpowiada jednemu z atrybutów takich jak siła, percepcja, charyzma, inteligencja czy szczęście. Każdy z typów pomieszczeń ma przypisany sobie atrybut. Osoby posiadające większą ilość punktów w konkretnym atrybucie będą szybciej i sprawniej wykonywać daną pracę. Dlatego staramy się wybierać osoby z wysokim wskaźnikiem zwinności do tego by pracowały w restauracjach. Jest to dość proste ale szybko okaże się, że wielu z mieszkańców zarządzanej przez nas krypty ma kiepskie statystyki. Wtedy z pomocą przychodzą stroje i ćwiczenia. Ubrania dają dodatkowe punkty do danego atrybutu tag długo jak są przez kogoś noszone. Trening z kolei pozwala na poprawienie na stałe dany atrybut ale wiąże się z wieloma godzinami spędzonymi na uczeniu się go. Oznacza to że dany osobnik nie będzie pracował co może przysporzyć kłopotów reszcie ludzi. Musimy też pamiętać o obronie naszej bazy. Zbóje i różnego rodzaju potwory tylko czyhają by wytłuc naszych ludzi. W ramach walki z nimi możemy wyposażyć mieszkańców krypty w różne bronie palne, kije baseballowe i wszelkie inne przedmioty do siania zagłady.

 

Wszystko to może nie brzmi zbyt fascynująco ale zarządzanie całą gamą ludzi wydaje się dość ciekawe. Zwłaszcza kiedy dodamy do tego wszystkiego jeszcze trochę dziwaczny i chyba nie do końca zamierzony aspekt socjologiczny. Jako zarządca krypty możemy wrzucić przedstawicieli odmiennych płci do sypialni. Po chwili gawędki i zabawy (ich długość uzależniona jest od charyzmy jednostek) dojdzie do poczęcia nowego mieszkańca naszego schronu. Z tego co zauważyłem większość osób dobiera przyszłych rodziców po ich atrybutach i w ten sposób odpowiada za selekcję tego kto ma prawo mieć potomków. Obok tego jest jeszcze możliwość wysyłania naszych ludzi na zewnątrz w poszukiwaniu surowców. Sprowadza się to jedynie do wybrania ekwipunku danego ludka, zdecydowania czy chcemy mu dać na drogę jakieś stimpaki albo rad-away i posłania ich w niewiadomą. Później po kliknięciu na ich ikonkę w menu naszych mieszkańców możemy poczytać o perypetiach jakie napotykają bohatera naszej krypty. Od czasu do czasu zdarzy się, że postać napotka jakiś ważniejszy punkt i zostaniemy o tym poformowani. Będziemy mogli wybrać czy chcemy sprawdzić to miejsce czy też odpuszczamy sobie ryzyko.

 

W Fallout Shelter po raz pierwszy zagrałem w dniu telefonowej premiery tego tytułu. Wtedy była to interesującą gra, której jednak brakowało czegoś co mogłoby przyciągnąć nas na dłużej do ekranu. Wraz z premierą wersji komputerowej uraczeni zostaliśmy aktualizacją gry do wersji 1.6. Dodaje ona system questów Polega to na tym, że po wybudowaniu pokoju zarządcy mamy okazję do wysyłania grup do trzech ludzi na różnego rodzaju misje. Sprowadza się to do tego, że po kilku godzinach czekania nasi wojownicy docierają w daną lokacje. My klikamy na kolejne pomieszczenia by bohaterowie je sprawdzili. W pokojach możemy natrafić na różne graty wykorzystywane do produkcji broni i ubrań lub na surowce. Napotkamy także różnych wrogów od ghuli po bandytów. Wtedy rozpoczyna się walka, w której to nasz udział jest mocno ograniczony. Wskazujemy kogo ma zaatakować dana jednostka i od czasu do czasu bierzemy udział w mini-gierce typu Quick Time Event, gdzie mamy szanse zwiększyć obrażenia zadawane przez naszego bohatera. Cały system questów nie jest zbytnio rozbudowany ale czasem natrafimy na całkiem ciekawe historyjki i nawiązania do innych produkcji z Fallout w tytule. Element ten w dość niepozorny sposób zachęca nas do lepszego poznawania uniwersum gry i spędzenia więcej czasu z produkcją Bethesdy.

 

Oprawa graficzna tej produkcji jest bardzo prosta ale jednocześnie przyjemna dla oka. Mamy coś utrzymanego w komiksowej stylistyce Vault Boya (ludzika, maskotki cyklu Fallout). Wszystkie postacie zbudowane są na bazie dwóch czy trzech modeli, którym przyczepiono różne fryzury i brody. Możemy znaleźć i stworzyć dla nich różne stroje ale prawdę mówiąc bardzo łatwo jest się pogubić kto jest kim. Zwłaszcza kiedy obserwujemy akcje bez zbliżenia i wszystkie postacie są tyci tyci. Ogólnie jednak taka stylistyka pasuje w sam raz do tego tytułu. Nie mamy nic zbyt ekstrawaganckiego ale nie jest brzydko i oprawa graficzna pasuje do charakteryzującego serię motywu retro-przyszłosci.

 

Fallout Shelter to gierka w sam raz na krótkie partyjki. Sam przyłapałem się na tym, że mniej więcej co godzinę albo dwie odpalałem ten tytuł na 5 minut by sprawdzić czy wszystko w porządku z mieszkańcami mojej krypty. Ewentualnie zaliczam szybko jakiegoś questa lub wysyłam grupkę ludzi na wyprawę. Nie wydaje się, żeby tytuł ten nadawał się do wielogodzinnych sesji. Wszystko to za sprawą rozwiązań charakterystycznych dla gier free to play. Wiele czynności wykonywanych przez nas i przez naszych podopiecznych wymaga sporo czasu. Wykonanie jakiejś zbroi czy broni zajmie minimum 2 godziny, wyprawa na misję to jakieś 7 albo i więcej godzin w jedną stronę. Oznacza to, że po wydaniu kilku rozkazów nie mamy zbyt wiele do roboty. Oczywiście możemy wszystko przyspieszyć za sprawą mikropłatności. Akcje naszych ludzików przyśpieszone są po zużyciu butelek Nuka Coli, które możemy zdobyć podczas rozgrywki albo zakupić za kasę. Innymi rzeczami które jesteśmy stanie kupić są pudełka śniadaniowe (wyglądają tak jak te z kolekcjonerskiej edycji Fallout 3), które zawierają w sobie pakiet kart. Jest ich kilka wariantów i możemy trafić na takie dające nam nowego zwierzaka (służą one za dodatkowy bonus do statystyk i umiejętności), pozyskać surowce, kapsle czy broń lub nawet uzyskać jakiegoś legendarnego mieszkańca schronu. Pudełka te są bardzo przydatne bo mogą zdecydowanie ułatwić nam czas spędzony przy tym tytule. Oczywiście zdarzy się, że ktoś wyda te 5 dolców na jeden pakiet i trafi na sam szmelc. Alternatywą dla wydawania kasy na pudełka śniadaniowe jest zdobywanie ich poprzez wykonywanie wyzwań

 

Podczas czasu spędzonego z Fallout Shlter nie natknąłem się na jakieś większe problemy. Kilka razy zdarzyło mi się, że przeciągnąłem ludka nie do tego pomieszczenia do którego chciałem go zaprowadzić. Czasami też miałem problemy z kliknięcie w to co chciałem kiedy dwa obiekty nachodziły na siebie. Nie są to jednak kwestie warte przynudzania o nich. Są to dokładnie te same wpadki które pojawiły się przy mobilnej wersji gry. Po prostu dotykowe sterowanie ma to do siebie, że nie jest zbyt dokładne. Przy tej konwersji nie uwzględniono najwyraźniej specyfiki myszki i zdecydowano się na przeniesienie tamtego modelu. Da się jednak z tym spokojnie żyć. Jedyną kwestią, która mnie lekko podirytowała była potrzeba pobierania kolejnego klienta i zakładanie nowego konta do pogrania w jedną grę. Żyjemy w epoce, gdzie każdy deweloper i każdy wydawca marzy o swojej platformie typu Steam. Na serio czuję, że mogę pogubić się w tych wszystkich lipnych kontach, które służą jedynie do wyłudzenia mojego maila do celów komercyjnych.

 

 

Komputerowa edycja Fallout Shelter działa dokładnie tak jak powinna. Nie widzę żadnej specjalnej przewagi tej wersji nad wydaniami mobilnymi tego tytułu. Jeśli jednak ktoś nie chce lub nie może zagrać w Shelter na telefonie/tablecie to wersja na PC będzie dla niego w sam raz. Poza tym warto docenić starania Bethesdy by rozbudować tą produkcję i uczynić ją jeszcze grywalniejszą. Nie jest to może rewolucyjny tytuł ale można przy nim całkiem przyjemnie spędzić sporo czasu.

Danteveli
18 lipca 2016 - 17:41