Ciężko jest przejść do porządku dziennego po pożegnaniu się z grą, która absorbowała nas przez sześć lat. Czasem jednak tak się dzieje. Po zaliczeniu wszystkich dodatków w Falloucie: New Vegas oraz po czterokrotnym zobaczeniu w nim liter końcowych w przeciągu dwóch ostatnich weekendów pożegnałem się na zawsze z pustkowiami Mojave, ale, że Nuka-Cola, polowania na Deathclawy i detonowanie głowic nuklearnych dla jaj weszło mocno w mój krwiobieg nie chcę jeszcze kończyć zabawy w uniwersum Fallouta. Z tego też względu wróciłem do dawno niewidzianego Fallouta 4. Staram się też przejść pierwszy raz w życiu samemu jakieś Halo na poziomie legendarnym, więc napisałem też w kilku zdaniach o Halo: Reach. Po więcej zapraszam do dalszej części tekstu. Jeśli ogrywacie jakieś ciekawe produkcje i chcecie się tym podzielić z innymi graczami to zapraszam do komentarzy.
W co gracie w weekend? obchodzi dziś sześć lat. To szmat czasu. Podczas tak długiego okresu pisania o różnych grach poznałem wielu graczy i ich preferencje. Nie z każdym się oczywiście zgadzałem, bo nie ma ludzi, którzy myślą w ten sam sposób, ale przynajmniej miałem możliwość wymiany opinii z innymi pasjonatami gier wideo. Właśnie to stoi u podstawy tego cyklu blogów. Jestem wdzięczny wszystkim czytelnikom i współautorom, którzy w tym wszystkim współuczestniczyli. Kontynuujmy wspólnie to przedsięwzięcie jak najdłużej się da. Dziś opiszę w kilku zdaniach o Fallout: New Vegas.
Ostatnia dekada pokazała, że przemysł gier ma przed sobą jeszcze bardziej świetlaną przyszłość, niż można było to zakładać, kiedy były uznawane one za czystą abstrakcję czy istniały tylko w środowiskach akademickich.
Fallout należy do moich ulubionych gier. Postnuklearne, zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej ma swój osobliwy urok, który sprawił że zakochałem się w grze od pierwszego wejrzenia. Dlatego też z wielką chęcią testuję każdą produkcję noszącą tytuł Fallout. Legendarnego studia Black Isle już dawno nie ma ale to nie znaczy, że nie ma szans na pojawienie się dobrej gry z kultowego cyklu. Postanowiłem więc dać szanse pecetowej edycji Fallout Shelter. Czy telefonowy klikacz zyska coś na tym, że wylądował na PC?
Zagrywaliśmy się w nie wszyscy – symulatory zarządzania szpitalem, wesołym miasteczkiem, czy zoo. Dziś gatunek ekonomicznych gier biznesowych został odrobinę zapomniany, jednak nadal pojawiają się całkiem interesujące, należące do niego produkcje.
Myślicie, że łatwo jest dźwigać na plecach brzemię najbardziej przełomowej gry RPG w historii? Fallout 4 spotyka się ze skrajnymi ocenami, jest obiektem wielu ataków i narzekań. Ja, abstrachując w tym momencie od przyznawania grze oceny, mam do Bethesdy ogromny szacunek. Po takim tytule, jak Fallout 2 i tak znakomitym przeniesieniu marki w nowe warunki w postaci Fallout 3, bałbym się mierzyć z tym kolosem i falą przeogromnych oraz zawyżonych do granic możliwości oczekiwań.
Końcówka roku zawsze jest okraszona wieloma świetnymi tytułami. Czemu tak się dzieje? Kto by to wiedział. Prawdopodobnie istnieją tutaj głównie przyczyny marketingowe, czy chociażby takie, iż game dev również chce mieć wakacje w lato.
Do końca roku pozostało odrobinę ponad dwa miesiące, a ja zdecydowałem się przedstawić Wam moją pierwszą piątkę gier, na które czekam. Właściwie mamy tutaj same kontynuacje znanych serii. Te tak zwane „wyrobione marki” przyciągają uwagę najbardziej. Gracze zastanawiają się, czy następna gra będzie tak dobra jak poprzednia lub nawet i lepsza, ponieważ możliwości przybywa z każdym kolejnym rokiem. Często również sentyment do poprzednich części pcha nas w objęcia następnych produkcji danej marki. Wszystko to sprawia, iż obecnie twórcy bardzo lubią kontynuować rozpoczęte, dobre serie, ponieważ wiąże się to z pułapem pewnego zysku finansowego i nie podejmuje się, aż tak ogromnego ryzyka, jak przy wprowadzaniu nowego produktu na rynek. Nas to zadowala, więc nie ma nawet o czym dyskutować. Czwarta część nie robi już na nikim wrażenia.
W bibliotece Steam czekają na mnie setki nieukończonych gier. Niekończące się okazje, bundle i premiery jeszcze tę liczbę zwiększają, a ja tymczasem po raz kolejny instaluję tytuł, który przeszedłem już kilka razy. I nie ma znaczenia, że jestem właśnie w trakcie przechodzenia nowego hitu AAA, nagle nachodzi mnie chęć aby po raz dwudziesty zagrać w tego nieśmiertelnego starocia, albo indyka, w którym z rozgrywki leją się hektolitry miodu. Podzielę się więc swoją listą tytułów, które co jakiś po prostu muszę zainstalować ponownie i zatopić się w nich na kilka długich godzin.
Pojawiają się w wielu produkcjach, często prócz domyślnej funkcji pełnią też rolę kwatery głównej, rupieciarni do której wciskamy wszystkie możliwe znajdźki, a czasem nawet są kołem zamachowym całej fabuły. O czym mowa? O pojazdach oczywiście. Mają różną postać: samochody, rowery, motocykle, wehikuły czasu, okręty, statki kosmiczne i kupa mniej lub bardziej odjechanych pomysłów. Jest tego masa, ale kilka maszynek (i nie tylko) zyskało już status kultowy i są bezbłędnie rozpoznawane przez graczy. Niniejszy tekst jest przypomnieniem moich ulubionych wehikułów w kolejności raczej przypadkowej. Zapraszam.
Twórcy gry Wasteland 2 przygotowali nie lada gratkę dla wielbicieli twórczości Marka Morgana, autora muzyki do dwóch pierwszych odsłon cyklu Fallout. W sieci pojawił się pierwszy, kompletny utwór z najnowszej, finansowej z Kickstartera, produkcji Briana Fargo i jak nie trudno się domyślić, jego autorem jest właśnie wspomniany wyżej kompozytor.