Recenzja Obliteracers na PS4 - jak zawalić port ciekawego tytułu - Danteveli - 2 sierpnia 2016

Recenzja Obliteracers na PS4 - jak zawalić port ciekawego tytułu

Danteveli ocenia: Obliteracers
40

Cykl Mario Kart i Crash Team Racing należą do moich ulubionych gier wyścigowych. Dlatego też z chęcią sprawdzam wszelkie produkcje z gokartami w roli głównej. Czasem trafi się na perełki jak Sonic & All-Stars Racing Transformed ale w większości wypadków śmieszne ścigałki nie mają nawet startu do Mariana albo Crasha. Nie byłem więc pewny czy Obliteracers zaspokoi mój głód na tego typu produkcję czy będę musiał znowu podładować swojego padleta by pograć na WiiU.

 

 

Na samym wstępie powiem, że w pewien sposób zostałem wprowadzony błąd i moje oczekiwania w stosunku do tej gry wiązały się z tym co Niestety na tych materiałach gra mylnie prezentuje się jako kart racer z możliwością jednoczesnej gry nawet 16 graczy i dużym nastawieniem na walkę. W rzeczywistości Obliteracers ma niezbyt wiele wspólnego z tym typem gier. Dlatego już w dwie munuty po odpaleniu trybu kariery zdajemy sobie sprawę, że nie jest on tym co ma nas przyciągnąć do tej gierki na dłużej.

 

Rozgrywka to swego rodzaju wyścigi kosmicznych pojazdów. Nie są to jednak wyścigi w tradycyjnym sensie bo wygrywamy nie poprzez dotarcie na metę linii jako pierwsi lecz przez zebranie największej ilości punktów za eliminacje wrogów. Robimy to za pomocą typowych broni, które znajdziemy w innych grach o wyścigach maskotek na gokartach. Mamy różne działka, miny, rakiety i temu podobne bajery. Skoncentrowanie się na aspekcie walki obecnym w tego typu produkcjach nie byłoby niczym wielkim. Różnica tutaj jest to, że wszystko odbywa się na jednym ekranie. Obliteracers nie oferuje nam typowego dla gier widoku zza naszej bryki. Zamiast tego obserwujemy wszystko pod kątem tak by na ekranie znajdowały się wszystkie pojazdy. Rozwiązanie to sprawia, ze sama gra przypomina tytuły takie jak Micro Machines. Wynika to z tego, że jeśli wyprzedzimy naszych przeciwników tak że znajdą si poza obszarem śledzonym przez kamerę gry to giną oni tak jakbyśmy ich rozwalili.

 

Obliteracers to multiplayerowa gierka, gdzie ścierają się ze sobą bryki sterowane przez kosmitów z uniwersum Varkian. Produkcja posiada tryb kariery ale jest to po prostu seria „wyścigów” pozwalających nam na odblokowanie kolejnych tras. W zależności od wyniku danego meczu nagradzani jesteśmy od nagrodą od jednej do trzech bomb. Zebranie ich odpowiedniej ilości odblokowuje kolejne poziomy. Jest to więc kompletnie goła opcja i nie mamy nawet wyboru pojazdu jakim będziemy sterowali.

 

Stawiono przed nami różne wyzwania, które tak naprawdę sprowadzają się do tego samego. Pokonać przeciwników i zebrać jak najwięcej punktów. Odbywa się to w różnych wariantach respawnujacych się bryk, rozwalenia kogoś raz na zawsze albo zdobywania punktów tylko wtedy gdy jesteśmy na czele stawki. W wielu przypadkach nie ukończymy nawet jednego okrążenia wyścigu nim skończy się dany poziom. Czasami będzie to dlatego, że w kilka chwil zdobędziemy niezbędną do wygranej liczbę punktów. Innym razem po pokonaniu wrogów mamy respawn na kolejną rundę walki. Sprawia to, że element ścigania się który zazwyczaj jest podstawą gier wyścigowych jest tutaj kompletnie nieobecny.

 

 

Jak już wspominałem Obliteracers to tytuł skierowany głównie do gry wieloosobowej. W tym wypadku chodzi o rozgrywkę offline bo mało kto decyduje się na multiplayer w wersji online i znalezienie jakiejkolwiek gry graniczy z cudem. Dlatego z pomocą przychodzi naprawdę genialny pomysł pozwalający nam na zastąpienie pada telefonem lub tabletem. Dzięki temu 15 znajomych może korzystać ze swoich ekranów dotykowych tak jakby były one gamepadami. Rozwiązanie jest naprawdę genialne. Pojawia się jeden problem funkcja ta jest niedostępna w wersji gry stworzonej pod PlayStation 4 i Xbox One. Obliteracers zostało na konsolach wykastrowane ze swojego największego (może nawet jedynego) atutu. Z tego właśnie powodu ta wersja gierki się po prostu sypie.

 

Postaram się w paru słowach wytłumaczyć dlaczego tak jest. Przymus wszystkich graczy na jednym ekranie wynika ewidentnie ze sztuczki pozwalającej na korzystanie z urządzeń przenośnych jako gamepadów. Ten spośób prezentacji rozgrywki jest niewygodny i prowadzi do chaosu bo bardzo łatwo „zgubić” sterowany przez siebie pojazd. Podobnie jest ze sterowaniem, które jest kiepskie i mało precyzyjne dlatego by osoby korzystające z telefonów miały takie same szanse jak grający za pomocą tradycyjnych kontrolerów. Tylko że w konsolowej wersji gry nie ma tej funkcjonalności. Co mnie obchodzą udogodnienia skierowane w stosunku fajnego kanapowego multiplayera jeśli ta opcja nie istnieje?

 

Doceniam próbę zrobienia czegoś nowego w gatunku gier, który nie zmienił się zbytnio od czasów SNESa. Dobre zamiary w sytuacji gdy efekt końcowy jest kiepski nie mają jednak większego znaczenia. Wszelkie gry typu kart racing mają sprawiać nam dużo frajdy i nadawać się w sam raz do zabawy z grupą znajomych. Obliteracers jest jednak czymś w co odechciewa mi się grać już po kilku minutach. Zawarte w grze pomysły nie tylko nie popychają gatunku do przodu ale są w przypadku tego typu gier kontrintuicyjne. Trochę mi szkoda tej gry bo sam pomysł większego nacisku na walkę podczas wyścigów wydaje się dobrym pomysłem. Zdecydowano się jednak pójść w trochę złą stronę co zaowocowało kiepskim produktem. No chyba że ktoś nie spodziewał się gierki w stylu kart racing. Wtedy Obliteracers nadaje się jako dziwaczna gierka do multiplayera, gdy wpadnie do nas gromada znajomych.

 

Nie chcę być wrednym ale nie rozumiem dlaczego Deck 13 zdecydowało się na wydanie tej gry na konsolach. Twórcy tłumaczą się z wykastrowania podstawowej funkcji tym, że na konsolach z jakichś tam prawnych powodów nie można wprowadzić bajeru sterowania za pomocą telefonu. Jaki więc był powód do wydania tej produkcji na rynek? Kolejny skok na kasę wydaje się być jedyną odpowiedzią jaka ciśnie się na usta.

 

Konsolowa wersja Obliteracers to śmiech na sali. Nie widzę sensu na granie w grę pozbawioną jedynego elementu który czyni ją grywalną. Zamiast wydawać kasę na wersję gry na PS4 lepiej zainteresować się edycją PC, która wypada zdecydowanie lepiej. Zdecydowanie odradzam zakup tego gropodobnego wyrobu.

Danteveli
2 sierpnia 2016 - 16:19