Guns, Gore & Cannoli 2 (PS4) - eks-gangster bohaterem wojennym
Deus Ex: Rozłam Ludzkości - recenzja gry tylko i aż bardzo dobrej
Sleeping Dogs: sandbox niemal idealny w oczekiwaniu na GTA V
Gry MMO w które grałem i jak się w nich bawiłem (wersja uaktualniona 2014).
Wielka tajemnica - recenzja Kara no Shoujo
The Solus Project (PS4) - w poszukiwaniu drugiej Ziemi...
God of War Ragnarok to jedna z najbardziej wyczekiwanych gier tego roku. Tytuł jest zdecydowanie największym asem w ręku Sony i mocnym kandydatem do miana gry roku. Czy nowe przygody Kratosa są tak dobre, jak się wszystkim wydaje?
Witam wszystkich po długiej nieobecności i chciałem z wami podzielić się moim pierwszym wrażeniem z gry Frostpunk, bo już dawno żadna gra nie wzbudziła we mnie tylu emocji, nie chwyciła za mordę i dosłownie zabroniła odchodzić od komputera. Spowodowała nawet, że zostałem bardzo mocno zrugany przez własną żonę. Takie życie gracza/męża.
Uwaga! Tekst pisany pod wpływem emocji i niewyspania, miej to na uwadze drogi czytelniku. Pozdrawiam z miejsca gdzie temperatura jest w miarę umiarkowana, ale wraz z powrotem żony spadnie ku minus 120 stopniom Celsjusza.
Spóźniona, krótka, subiektywna do bólu - to moja recenzja Cyberpunka 2077. Gry, na którą czekałem przez lata, jednej z dwóch zakupionych przed premierą (drugą był remaster Homeworld, jeśli kogoś to interesuje), gry mającej niemalże zbawić świat videogamingu. W grudniu wybuchła bomba, a ja schowany w swoim pokoiku niespiesznie - kilkumiesięczna córeczka skutecznie odciąga od komputera - poznawałem historię mojego V. Zajęło mi to 80 dni, co z kolei dało 42 godziny czasu w grze. Były potknięcia, ale w ogólnym rozrachunku podobało mi się. Ogromnie!
Od kilku lat narzekam sobie prywatnie na zręcznościowe gry wyścigowe, których twórcy stawiają głównie na otwarte światy i grę w sieci. Patrząc na rynek gier, takie decyzje są zrozumiałe, ale racjonalne rozumowanie nie pomaga przytępić mojej tęsknoty za klasycznymi arcade racerami, gdzie mamy z góry ustaloną liczbę tras, garaż pełen odblokowywanych z czasem pojazdów, proste mistrzostwa i kilka dodatkowych trybów gry. Takich gier prawie się nie robi, więc istnienie Hotshot Racing jest warte podkreślenia, szczególnie że jest to naprawdę dobra gra.
Mała jest to gra, recenzja też będzie niewielka. Ekipa Lucky Mountain Games postawiła na prostotę pod niemal każdym względem, co dodatkowo znalazło odzwierciedlenie w bardzo rozsądnej premierowej cenie, więc jeśli tylko miło wspominacie Screamera, Daytona USA czy - w mniejszym stopniu - Test Drive 4 lub Sega Rally, zapamiętajcie ten tytuł.
Sony rzuca ochłapy z trzyletnim opóźnieniem i mamy się cieszyć? My, pecetowa brać, wybrańcy gamingu? Horizon: Zero Dawn zachwyciło wielu posiadaczy PS4 w 2017 roku, więc powinno zachwycić chociaż część graczy pecetowych w 2020, prawda? Prawda! Pomijając świetną niespodziankę, jaką było wydanie tego tytułu na blaszaki, bardzo pozytywnie wyglądało moje starcie z dziełem Guerilla Games. Mimo błędów, których niestety jest sporo. Gra świetna, port niechlujny, ale mimo wszystko zasługujący na ocenę widoczną obok.
Krótka będzie to recenzja, skrojona pod czytelnika nie mającego dużo czasu, ale zastanawiającego się, czy warto wydać 169 złotych na nieidealną grę. Warto, ale oczywiście są "ale".
Half-Life pojawił się na świecie w 1998 roku. Przeszedłem go w okolicach premiery, później jeszcze raz. W 2012 ambitni fani stworzyli Black Mesa, mod totalny, który odtwarzał oryginalną grę na silniku Source. Przygotowano ok. 2/3 gry i udostępniono za darmo - wyszło super, przeszedłem. W 2015 roku Black Mesa trafiła na Steam, a w marcu 2020 w końcu pojawiła się w finalnej wersji, z dołączonym i mocno rozbudowanym kosmicznym finałem. A ja niniejszym przeszedłem kampanię po raz czwarty. Było warto!
Dostaliście list od swojej matki. Taki niemalże z zaświatów, wszak właśnie odbył się jej pogrzeb. Okazuje się, że musicie zaopiekować się starym hotelem gdzieś w górach stanu Montana i przygotować go do sprzedaży. "Weź tyle, ile potrzebujesz, a resztę oddaj rodzinie tej biednej dziewczyny. Tego chciałby Twój ojciec." Mniej-więcej taki jest bezpośredni komunikat wynikający z listu. Wsiadacie więc do samochodu i jedziecie.
Bardzo lubię "gry w chodzenie" - te wszystkie nieskomplikowane eksploracyjne przygody, często zawierające bardzo silny element nadprzyrodzony, albo będące po prostu solidnymi horrorami. The Suicide of Rachel Foster to właśnie tego typu gra, wypadkowa Firewatch, Lśnienia i dowolnego filmowego dramatu psychologicznego o stracie. Dobra gra. Tylko piekielnie krótka, jak ta recenzja.
Wśród rzeczy, które są dobre na tym świecie, można wymienić m.in. gry komputerowe, horrory, fantastykę naukową i dostanie czegoś za darmo. We Went Back spełnia wszystkie te warunki, sprawdziłem więc, o co chodzi.
Gra jest darmowym horrorem mocno inspirowanym słynnym P.T.. Wszystko dzieje się na terenie bazy księżycowej, posiada fajną atmosferę, zagadkę, potwora i ładną grafikę. Do tego trwa krócej niż odcinek serialu, więc trudno kręcić nosem. Małe studio Dead Thread Games wybrało taki sposób na zadebiutowanie i mogę im tylko przyklasnąć.
Niemal równo dekada minęła od dnia, gdy na pecetach pojawiła się ostatnia godna uwagi fabularna gra akcji umieszczona w świecie Gwiezdnych wojen. The Force Unleashed to porządny kawałek kodu (choć z pewnymi technicznymi problemami), który zapewnił mi sporo zabawy. Zabawa trwała przy okazji kontynuacji, ale ta wyglądała jak gra nieukończona, więc od tego momentu czekałem. I jak się okazało kilka tygodni temu, czekałem na Fallen Order. Nową produkcję ze świata Star Wars ukończyłem wczoraj, po 16 godzinach gry i okazało się to być bardzo satysfakcjonującym doświadczeniem.
Remedy Entertainment wie, w co ja lubię grać. Pomijając debiutanckie Death Rally z 1995 roku (które przecież też jest dobrą grą), wszystko, co wyszło spod ręki Finów, trafiło w moje gusta. Od Maksa Payne'a, przez Alana Wake'a, aż po Quantum Break. Każda ich gra ma u mnie przynajmniej 8/10, nie powinna więc Was dziwić widoczna obok ocena gry Control. Najnowsze dzieło studia Remedy to sprawdzony fundament przygodowej gry akcji TPP, na którym raz jeszcze zbudowano wyjątkowy tytuł.
Po ukończeniu głównego wątku fabularnego trudno jest mi do czegokolwiek się przyczepić. Control to bardzo przemyślana produkcja świetnie wykorzystująca autorski silnik studia do generowania niezwykłych pokładów "graczowskiej" satysfakcji przez przynajmniej kilkanaście godzin. Tylko w singlu. W grze nastawionej na fabułę. To prawdziwa perełka!