Kiedyś, w jednym z krakowskich pubów, gadałem z kolegą o muzyce. W pewnym momencie wyskoczył temat rzeczy, których słuchaliśmy jak byliśmy młodsi. Na początku byłem z siebie dumny – wśród płyt, którymi się zachwycałem za dzieciaka można było znaleźć prawie wszystko od Queen, Revolver Beatlesów, Led Zeppelin II czy nawet The Wall Floydów. Nieźle jak na 10-latka. Jednak im więcej piosenek i płyt sobie przypominałem, tym bardziej robiłem się blady na twarzy. Skończyło się na moim wyznaniu, że kiedyś przez moje kolumny leciały takie zespoły oraz hity jak Crazy Frog, Relax, Take It Easy, Sacrum Mezo i Kasi Wilk czy Ich Troje. Ale jak to właściwie jest z tym czego słuchamy gdy jesteśmy bardzo młodzi? Czy ma to jakiś wpływ na nasze muzyczne „ja” w przyszłości?
Pamiętam, jak kiedyś przeczytałem artykuł Rasgula o zaległościach, które pojawiają się w życiu każdego gracza (https://gameplay.pl/news.asp?ID=71425). Artykuł opisywał problem (pierwszego świata), że trudno grać jest w nowe gry na bieżąco, gdyż tych wychodzi naprawdę co raz więcej. Cóż Rasgul – powiem Ci tak: zazdroszczę graczom ich nadrabiania, gdyż w muzyce jest to tysiąc razy gorsze. Zapraszam do przeczytania tego wpisu, w którym przeglądam się muzycznym „kupkom wstydu”, zastanawiam się skąd się biorą i jak sobie z nimi radzić!
18.09.2013 – 24.09.2013