Nawiązujący do serii Mass Effectmem internetowy wrzucony na fanpage jednego z polskich polityków wzbudził w internecie niemałą sensację. Niektórzy podejrzewali nawet, że to sprytny PR a sam zainteresowany nie jest graczem. W odpowiedzi, poseł Wipler umieścił zrzut ekranu przedstawiający czas poświęcony przez niego grze na platformie Origin. Media traktujące o grach odebrały to wszystko jako coś wyjątkowego, a tymczasem nie ma się czemu dziwić.
Nie rozumiem fenomenu demotywatorów, nie rozumiem ludzi, którzy dzień zaczynają od przeglądania tego typu stron, a przede wszystkim tej najpopularniejszej. Zbiór mądrości życiowych na poziomie „pieniądze szczęścia nie dają” wymieszany z obrazkami, do których podpis jest zupełnie do niczego nie potrzebny i opisem autora takim jak np. „są filmy, do których warto wrócić” plus obrazek dajmy na to „Ojca Chrzestnego”.
Znużony zbyt długim tekstem, zirytowany natrętną reklamą, a może zmęczony przewijaniem obrazków na stronie www? Teraz jest na to sposób. Niechciane treści można rozbić w kolorowy pył niczym w grze Asteroids. Wystarczy wykorzystać prosty skrypt napisany przez Erika Rothoffa.