Muszę przyznać, że walkami w formule MMA zacząłem się interesować od „pamiętnej” gali KSW, w której zmierzył się Pudzianowski z Najmanem. Od tamtej pory starałem się oglądać wszystkie odsłony tego cyklu. Niestety, w ostatnim czasie polska federacja zaczyna zniżać się do poziomu podłogi za spraw kolejnych żenujących spektakli z udziałem Mariusza. Szczytem wszystkiego była wczorajsza „walka” z Bobem Sappem. Już jakiś czas temu czytałem komentarze, z których wynikało, że ten pojedynek będzie jednym wielkim cyrkiem i że śmieją się z nas za oceanem, ale przebieg starcia przerósł moje najśmielsze oczekiwania – dawno nie widziałem tak żenującego widowiska…
W moim ostatnim wpisie pojawiło się parę słów na temat nadchodzącej gali KSW. Ciekawy byłem walki Pudziana, jeszcze bardziej interesowało mnie starcie Khalidova z weteranem ringów i klatek MMA Mattem Lindlandem. Jeszcze wcześniej zdarzyło mi się odnieść do jarmarcznego stylu gal tej federacji, ale generalnie pochwalić cały ten cyrk. Dziś, po oglądnięciu KSW 16, pora na kilka mniej miłych słów. Marzy mi się, żeby rzeczy o których wspomnę, szczególnie jedna z nich, zmieniły się, wtedy gale Konfrontacji Sztuk Walki będzie mi się oglądało dużo lepiej.