Jak poinformowali przedstawiciele Warner Bros. Pictures, wystartowały prace na planie kontynuacji filmu Godzilla z 2014 roku. Nowa produkcja ma być częścią większego uniwersum kinowego, w skład którego wchodzi także tegoroczny Kong: Wyspa Czaszki. Chociaż liczne plotki wskazywały na to, że nowy film otrzyma nawiązujący do japońskich klasyków podtytuł King of Monsters („Król potworów”), studio filmowe wciąż wstrzymuje się z ujawnieniem finalnej nazwy. Przy okazji potwierdzono też pełną obsadę oraz ujawniono, jakie potwory prócz tytułowego gada zobaczymy na ekranie.
Macie ochotę na mnóstwo efektownej akcji za grube miliony dolarów? Lubicie oglądać ładnych ludzi? Lubicie, gdy na ekranie jest tłusto od wysokiej klasy CGI? Rajcują was pojedynki potworów? Żałujecie, że nowe wcielenie Godzilli zbytnio postawiło na pseudodramat, a za mało na samego Godzillę? W takim razie Kong: Wyspa czaszki jest filmem dla Was!
W świecie wysokobudżetowych serii filmowych słowem-kluczem od jakiegoś czasu jest "uniwersum". Marvel przoduje w tej dziedzinie, DC nieudolnie składa swój świat, klasyczne monstra sprzed kilku dekad (Mumia, Niewidzialny człowiek itp.) doczekają się niedługo własnego uniwersum zwanego Universal Monsters, zaś wraz z premierą Konga oficjalnie wkraczamy do galaktyki potworów z wytwórni Warner Bros. - MonsterVerse zaczęło się w 2014 premierą Godzilli, a teraz dziarsko pędzi naprzód.
Mogliście już przeczytać mocno przedpremierową recenzję Godzilli autorstwa bukinsa, ale on ma różne tajne prasowe przepustki, więc jego tekst się nie liczy :). Mój oczywiście się liczy, bo powstał na bazie pokazu dla ludożerki, który odbywał się wczoraj we wszystkich Imaksach. Okazji do nowego przywitania się z panem Godzillą nie mogłem przepuścić, a jednym z efektów przeżytego seansu jest ten tu oto tekst. Innym efektem jest (spoiler!) zadowolenie.