Frictional Games to studio, które śledzę od ich pierwszego projektu, na który natrafiłem przez przypadek w internecie. Wraz z biegiem lat ekipa z potencjałem przerodziła się we współczesnych mistrzów cyfrowej grozy. Penumbra, Amnesia i Soma to czołówka horrorów. Dlatego zapowiedź Amnesia: Rebirth z automatu poprawiła mi humor. Tylko czy ten tytuł sięgnie wysokiej poprzeczki ustanowionej przez poprzednie projekty studia?
Jako fan horrorów ciągle szukam gier, które by mnie zachwyciły i jednocześnie przestraszyły. Patrząc na to, jakie produkcje wychodzą przez ostatnie lata, możnaby powiedzieć że mam szczęście, bo wielka część z nich jest oznaczona znaczkiem „horror”. A mimo to wciąż szukam, bo mojej wymarzonej gry jak nie było, tak nie ma. Ciągle trafiam na przypadki, kiedy założenia gatunku są zupełnie źle interpretowane zarówno przez twórców, jak i graczy. Za to patrząc na różne zestawienia typu „najstraszniejszych gier” lub na to, jakim produkcjom przypina się tag „survival-horror”, ma się ochotę tylko usiąść w kącie i zapłakać.
*see what I did there?
Wakacje coraz bliżej, a pierwsza fala dużych premier za nami. Biznesowe molochy skryły się w swoich jaskiniach, gdzie zbierają siły do dalszej walki. Prasa branżowa z braku laku debatuje nad podobieństwem Ellen Page do głównej bohaterki Last of Us. Z cienia wychodzą za to produkcje niezależne, korzystając z chwilowej nieobecności większych drapieżników. W związku z tym, dziś i ten felieton będzie o czymś trochę bardziej niszowym.