Był kiedyś taki czas, gdy na X360 oprócz kolejnych odsłon Halo, Gears of War i Forzy Motorsport pojawiały się też mniejsze produkcje. Do dziś ciepło wspominam chwile, gdy gracze zażarcie dyskutowali o takich produkcjach jak Castle Crashers, Fez, Dust: An Elysian Tail, Shadow Complex i Braid. Jedną z takich gier było także Limbo.
Przyznam się bez bicia, że ukończyłem w swoim życiu kilka zacnych platformerów. Jednak ta ostatnia produkcja była chyba pierwszą od czasu Crash Bandicoota 3, w której animacje śmierci głównego bohatera wryły mi się w pamięć. Każda śmierć Crasha sprawiała, że graczom pojawiał się uśmiech na twarzy. Natomiast w Limbo te wszystkie makabryczne pajęcze mordy, upadki z dużej wysokości, kończące się natychmiastową śmiercią, śmiertelne porażenia prądem lub odpiłowywanie głowy protagoniście szukającemu siostry były niczym wyjęte wprost z najstraszniejszych koszmarów. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z tak posępną atmosferą w gatunku słynącym raczej z ciepłych, kolorowych gier.
Ach, ta Dania. Od dawna przoduje na liście najszczęśliwszych krajów świata, stamtąd pochodzi Mads Mikkelsen, firmy Bang & Olufsen czy Ecco. Sielanka pełna pięknych krajobrazów, pięknych ludzi, pięknych perspektyw. Duńska jest także mała ekipa twórców gier zrzeszona pod szyldem Playdead. Ale oni chyba są zbyt szczęśliwi, bo odreagowują tworząc takie mroczne perełki, jak Limbo i Inside. Ta pierwsza jest wyśmienita, a ta druga jeszcze lepsza! Zapraszam na krótką i nietypową recenzję (będą spoilery!).
Początkowo myślałem, że Limbo jest grą o samobójstwie, okrucieństwie świata biologicznego, które staramy się tłumaczyć kulturą, jednak zdecydowanie się myliłem w tej kwestii. Choć wiele rzeczy mogło to wskazywać. Ciągła obecność brutalnej śmierci, rezygnacja w postaci wisielców, łańcuch pokarmowy, któremu to przyglądamy się z samego dna, trójpodział lokacji na naturę, teren zamieszkały, aż wreszcie industrializm. Zaplątanie w kokon i spotkanie zaraz po tym wydarzeniu wisielca jest całkiem znaczące, a przynajmniej dla mnie było.
W 2010 roku ekipa ze studia PlayDead zaskoczyła wszystkich platformówką Limbo. Szwedzki producent pracuje już nad nowym tytułem, który na razie jest utrzymywany w tajemnicy. Autorzy przekazali kilka ogólnych informacji o tym, czego możemy się spodziewać.