Niedawno poruszałem temat problemu związanego z zapamiętywaniem dużej ilości haseł. Internet od wielu lat rozrasta się we wszystkich możliwych kierunkach, a to z kolei oznacza, że musimy tworzyć więcej kont i haseł do nich, które następnie musimy być w stanie zapamiętać. Skupmy się na chwilę na idei bezpiecznego funkcjonowania w sieci poznając nowe rozwiązanie, które być może przyczyni się do znacznego podniesienia komfortu bez znacznej utraty wysokiego poziomu bezpieczeństwa.
Wiesz jak wyglądałby idealistyczny obraz wzorowego internauty, który dba o własne bezpieczeństwo? W każdym miejscu w sieci miałby swoje konta, które zabezpieczone byłyby silnymi, zróżnicowanymi, a co najważniejsze także unikalnymi hasłami. Brzmi pięknie? Oczywiście! Ale kto byłby w stanie to wszystko zapamiętać? Są jednak rozwiązania, które mogą nas do tej bezpieczniejszej ścieżki znacząco przywieść.
Można by zacząć ten wpis od zwrotu jak zwał tak zwał. Określeń na ten irytujący typ infekcji jest wiele. Samych wariacji tego ustrojstwa też jest kilkanaście. Ale generalnie chodzi o to samo: wyłudzanie pieniędzy przez zastraszanie i utrudnienie dostępu do komputera. Zacznijmy jednak od początku. Przychodzi taki moment kiedy włączamy komputer i zamiast pulpitu ukazuje nam się biała plansza. Na tej planszy dostajemy informacje jakoby nasz system został zablokowany przez policje i aby go odblokować musimy zapłacić spore pieniądze. W tym wpisie postaram się podać kilka sposobów jak usunąć tego wirusa oraz jakie kroki podjąć aby taka sytuacja się już nie powtórzyła.
(Nie używamy programu Combofix).
Krótki wstęp bo i sprawa pilna. Jeśli pozostawimy coś bez ochrony to automatycznie jest to bardzo narażone na ataki z zewnątrz. Jedną z takich rzeczy jest nasz system operacyjny, a konkretniej powszechnie znana, popularna i lubiana rodzina systemów Windows. Oczywiście to czy darzymy nasz system sympatią zależy często od tego jak on się sprawuje, a to jak on się sprawuje zależy od jego kondycji, a z kolei na jego kondycje ma wpływ to czy jest zabezpieczony. I tą drogą doszliśmy do pytania jak sobie radzić z krytyczną luką w systemie?
Kiedy dojdziemy do wniosku, że chcemy i potrzebujemy w swoim systemie programu antywirusowego i kiedy podejmiemy decyzję, że będzie to coś co ma płatną licencję to stajemy przed wyborem producenta pakietu zabezpieczającego. A mamy do wyboru kilka, mamy także różne rankingi popularność, skuteczności, szybkości, a także przeróżne recenzje mówiące, który program jest najlepszy. Ja kierując się wysokim profesjonalizmem i obiektywnością nie skorzystam z żadnego rankingu, ani nie będę robił recenzji. Zapraszam więc do przeczytania dalszej części.
W dzisiejszych czasach praktycznie na każdym kroku towarzyszą nam przeróżne ciągi cyfr, liter i znaków, składające się na piny, kody, hasła. Pomagają one chronić naszą prywatność, kontrolować nasze pieniądze, zabezpieczać nasze dane i umożliwiają dostęp do wielu usług. Problem pojawia się wtedy gdy jakieś hasło wypadnie nam z głowy, zniknie gdzieś w natłoku codziennego życia czy co gorsza wpadnie w niepowołane ręce. Niestety życie jest takie, że pewnych rzeczy nie można uniknąć – tak trochę filozoficznie się zrobiło – lecz w przypadku haseł jest kilka kroków, które pozwalają na zminimalizowanie szans na ich stracenie.
Chyba nie doceniałem hackerów. Nie ma dla nich żadnej świętości. Rozumiem uderzać w agencje rządowe, złe koroporacje, system, ale żeby Blizzard? Przecież to jest najlepsza firma robiąca gry wideo w historii, która dała nam takie hity jak Starcraft, Starcraft: BroodWar i Starcraft II.
Blizzard co prawda udowodnił, że można na niego liczyć. Poinformował o rozmiarach włamania, hasła były dobrze zaszyfrowane, nie zginęły numery kart kredytowych. Mogliby dać znać wcześniej, a nie tydzień po fakcie, jednak wybaczam, bo bezpieczeństwo użytkowników nie było zagrożone. Pytanie tylko, czy każda firma jest równie dobrze na taki włam przygotowana? Co rusz przecież słyszymy o tym, że na takim czy innym serwerze wszystko jest przechowywane w czystym (ang. plain) tekście.
Wpis zbierający najśmieszniejsze i najdziwniejsze hasła wpisywane w Google, po których spragnieni różnorakiej wiedzy internauci trafiali na mój blog cieszył się wśród Was Drodzy Czytelnicy sporym powodzeniem. Toteż nie mogłem się powstrzymać przed zaprezentowaniem nowych kuriozalnych haseł, które pojawiły się przez trzy miesiące. Odstawcie lepiej szklanki i kubki z napojami, ponieważ przeczytanie niektórych z nich grozi wybuchami śmiechu.
Podobno przyszłość gier należy do platform przenośnych i aplikacji na telefony. Podobno... bo do tego czasu populacja graczy może ulec znacznemu przetrzebieniu. Powód jest prosty. Granie w miejscach publicznych bywa niebezpieczne dla życia, o czym przekonał się pewien 10-letni Włoch, który niemal skończył swoją krótką karierę gracza pod kołami pociągu. Gdzie te czasy, kiedy od gier wideo można było nabawić się co najwyżej syndromu kciuka Nintendo?
Tanie nie zawsze znaczy gorsze, ale czy aby na pewno bezpieczne? Niefirmowe baterie do Wiilota stały się najprawdopodobniej przyczyną eksplozji w domu 30-letniej Louise Winnerhall. Zdarzenie opisał szwedzki tabloid Aftonbladet (coś jak Fakt, tyle że prawie 200-letni).