Obserwując, jak rok po roku seria NBA 2K ewoluuje w stronę doskonałości można mieć spore wątpliwości, czy ktokolwiek jest w stanie zagrozić jej pozycji, przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie – pogrywając regularnie w kilka ostatnich odsłon wydaje mi się, że jedynym lepszym rozwiązaniem dla fanów basketu jest chyba tylko… wzięcie piłki i zagranie ze znajomymi na najbliższym boisku. Włodarze EA uważają jednak, że każdego króla da zrzucić się z tronu i jakiś czas temu zapowiedzieli powrót święcącej niegdyś triumfy serii NBA Live. No i tak czekamy, czekamy, czekamy, no i czekamy tak od 4 lat i tak prawdę powiedziawszy, na kilka miesięcy przed zapowiadaną premierą wiemy tyle, co nic. Wypatrując nowinek o produkcji studia EA Tiburon czasami czuję się jak były już komisarz ligi NBA David Stern, który podczas lokautu patrzył bezradnie to w stronę zawodników, to w stronę włodarzy klubów. I choć koniec okazał się w miarę szczęśliwy, to wszyscy z nerwów zapewne poobgryzali już swoje paznokcie. Nikt jednak nie powiedział, że w przypadku NBA Live 14 happy-end to jedyne możliwe rozwiązanie.
Z koszykówką jakoś nigdy nie było mi po drodze. Mam na myśli tę wirtualną, albowiem ze sportówek tolerowałem wyłącznie kolejne wydania FIFY. Coś się zmieniło, kiedy do drzwi zapukał listonosz z nowiutką kopią NBA 2K13. Pomyślałem: a co tam, można spróbować. Spróbowałem. I próbuję do dziś.
O Dead or Alive: Extreme Beach Volleyball słyszała pewnie większość z was. Siatkówka plażowa z pięknymi i hojnie obdarzonymi przez naturę paniami ze słynnej bijatyki wywołała sporo szumu w momencie premiery na Xboxie lata temu. Dyskusji nie było też końca, czy jej dobra sprzedaż jest wynikiem prostego, acz miodnego systemu gry w piłkę siatkową, czy może zwykłego pociągu mężczyzn do młodych, wirtualnych dam.
Od czasu tamtej premiery i późniejszej kontynuacji panie jakby zarzuciły aktywność fizyczną. Przynajmniej według twórców gier. Pojedyncze występy w tytułach golfowych, wrestlingowych czy tenisowych trudno uznać za postęp. Czyżby kobieca koszykówka, piłka nożna i siatkówka halowa nie istniały? Dobrze wiemy, że nie.
Do tej pory wychodziłem z założenia, że dobra gra sportowa to taka, która stara się symulować daną dyscyplinę sportu, ale jednocześnie nie przekracza pewnej cienkiej granicy, za którą leży już frustracja, zmęczenie i brak jakiejkolwiek przyjemności.
Okazuje się jednak, że twórcy dzisiejszych gier sportowych starają się udowodnić, że dobra gra sportowa to taka, która jak najwierniej oddaje daną dyscyplinę i wszystkie jej realia. Nawet przybliżając się do punktu, gdzie gracze muszą, chcąc zdobyć punkt lub gola, wchodzić w obsługę poszczególnych części ciała zawodników.