Chociaż uważam się za jednego z ludzi, których gry wideo jarają do nieprawdopodobnego poziomu, to tak naprawdę wiele nowości w pewien sposób mnie zawodzi. Moje miłości są burzliwe, ale krótkotrwałe, moje pasje szybko się wypalają, a coraz częściej łapię się na tym, że branżę obserwuję raczej jako człowiek, który „swoje już ograł”. Lecz czasami, bardzo z rzadka, pojawia się gra, przy której krew mi się gotuje. Która trafia u mnie na zupełnie odmienny poziom niż moje wielkie hity i moje gry danego roku.
Która przypomina mi dlaczego zostałem graczem, dlaczego uznaję gry wideo za równe literaturze, czy filmowi oraz dlaczego wciąż warto interesować się tym rynkiem. Dawno temu istniała era miecza i żelaza, honoru oraz zdrady, gdy człowiek musiał stanąć naprzeciw zła. Zła, które sam zrodził. Era, w której rozgrywa się Tactics Ogre: Let Us Cling Together. Moja gra roku 2011.
“The body is but a vessel for the soul, a puppet which bends to the soul's tyranny. And so, the body is not eternal, for it must feed on the flesh of others, lest it return to the dust from whence it came. Therefore must the soul deceive, despise and murder men.”
― A.J. Durai, Vagrant Story
Nie ukrywam, że jestem ogromnym fanem gier Yasumiego Matsuno. Każda z jego produkcji, z Tactics Ogre oraz Vagrant Story na czele, wniosła coś ciekawego do elektronicznej wersji RPG; Ogromne światy, wspaniałe postaci, doskonałe dialogi, mocny przekaz i tona zawartości – oto ich wspólny mianownik. Oto powód dla którego uważam jego gry za najlepsze gry.
Mój ulubiony twórca gier wideo – Yasumi Matsuno, ojciec Tactics Ogre, Final Fantasy Tactics oraz Vagrant Story od jakiegoś czasu pracuje w Level-5. Którego to z kolei bardzo nie lubię, poza Laytonem. Owocem owej niecodziennej – ponieważ wizje RPGów Matsuno i Level-5 odbiegają od siebie w stopniu ogromnym – współpracy, będzie gra wchodząca w skład zestawu Guild01 na 3DSa. I właśnie pojawiły się pierwsze screeny z tej produkcji.