Skyrim ucztą erpegowca - ROJO - 8 czerwca 2011

Skyrim ucztą erpegowca

Roje kochają erpegi. Cenią rozbudowane, potężne, wypaszone do granic możliwości gry tego gatunku. Wciągająca fabuła, intrygujące, wielowątkowe questy, smaczny system rozwoju postaci, miodna walka, urzekająca grafika, podkreślająca całe estetyczne zjawisko muzyka i satysfakcjonująca interaktywność. Magia liczb, cyferek, statystyk i nieśmiertelnych punktów doświadczenia. Syndrom Upgrade, immersyjna kąpiel, interaktywna galeria sztuki współczesnej. Nic tylko zwiedzać i eksplorować. Na takie gry jak Skyrim powinien czekać każdy szanujący się rolpleojowiec. Dlaczego? Bo czuję, że dostanie wszystko, co właśnie wymieniłem. Na poparcie moich słów podam kilka przykładów elementów, dobrze tej grze rokujących. Określę się w czterech, konkretnych punktach. Całość na zasadzie „Dlaczego Skyrim odniesie sukces”?

Elder Scrolls V: Skyrim będzie zawierało wszystko, co tego typu gra zawierać powinna. Od starych, sprawdzonych i ciepło przyjętych patentów, po kilka nowych, oryginalnych pomysłów. Wszystko do kupy razem powinno dać wyborną, zero-jedynkową ucztę, przy której każdy powinien znaleźć danie dla siebie. Nie męcząc przydługawymi elaboratami, proponuję Wam listę z wybranymi przeze mnie elementami, które sprawiają, że na grę czekać wypada i czekać się chce. Kwestie graficzne i dźwiękowe pomijam, bo jak gra wygląda i brzmi, każdy widzi i słyszy. Zobaczmy więc co my tu mamy…

1. Rozbudowana walka

Wprowadzenie dual-wieldingu działającego na różnych płaszczyznach w oparciu o rozmaite konfiguracje oręża bądź czarów, da nam pokaźne pole do popisu. Dwa ostrza? Ostrze + czar? Tarcza + ostrze? Dwa czary? Why not? Niczym nie skrępowani, będziemy mogli postawić na ofensywę (np. miecz i topór), konkret ofensywę (coś two-handed), defensywę (np. buława + tarcza), drogę battlemage’a (miecz + czar) lub ubermaga, która to dzięki połączeniu czaru z lewej dłoni z zaklęciem w prawej – da nam potężniejszą wersję np. kuli ognia. Jak widzimy, będzie czym się bawić i eksperymentować. Im więcej opcji unicestwiania i konfiguracji narzędzi w tym pomagających – tym lepiej i ciekawiej. Czuję, że będzie smacznie, czuję że będzie satysfakcjonująco. Wreszcie dostanę swoją stylówę!

I to rozumiem!

2. Rozbudowany rozwój

Specjalizacje, drzewka, atrybuty, umiejętności, nagrody, trofea i osiągnięcia. Esencja gier fabularnych, motor działań i mobilizacja. Rozwijamy się dzięki awansowaniu, używaniu danej umiejętności lub broni i pokonywaniu oponentów. W kwestii tych ostatnich, genialnym urozmaiceniem całego systemu i motywu „kolejnego poziomu!” będą pochłaniane smocze okrzyki uzyskiwane na drodze anihilacji wymienionych, skrzydlatych gadów. Owe darcie mordy wyposaży w ogniowy oddech nawet zakutego w zbroję typowego tanka. Miły, klimatyczny dodatek. Implementacja Falloutowych Perków to kolejny powód do radochy. Teraz wybiorę ten, potem wahaczę tamten. Mniam. Lubię gdy za wszystko co robię jestem jakoś wynagradzany. Nie musi to być gratyfikacja finansowa czy rzeczowa. Styknie nowa umiejętność czy owy okrzyk i perk, które same w sobie przyczynią się do tego, że będzie się chciało grać dalej, rozwijać coś dłużej.

Exp ukryty jest wszędzie!

3. Poprawiona perspektywa

Nigdy nie czułem erpegów w perspektywie FPP. Zawsze wolałem podziwiać jak wygląda moja postać, jak prezentują się na niej nałożone elementy zbroi czy dzierżona broń. Jak się porusza, jak walczy, jak ciosów unika. W Oblivionie jak i ostatnich Falloutach pod tym względem było bardzo średnio (kwestię poprawiły dopiero odpowiednie mody). To, co zobaczyłem na wczorajszej prezencji gameplaya na E3 – bardzo mnie w tej materii uspokoiło. Postać w perspektywie TPP porusza się naturalnie, walczy przekonująco, widać, że trochę dźwiga i dysponuje niemałą siłą. Fajnie.

Nareszcie…

4. Rozbudowany świat

125 000 mil kwadratowych powierzchni wirtualnej plus ok. 300 godzin gameplaya. Cyfry pieszczą oko i powalają ilością zer. Pierwsze dadzą nam potężny teatr działań pod rozkoszną eksplorację, drugie wykastrują obawę o krótką rozgrywkę. Oczywiście jedno przekłada się na drugie, jednak biorąc pod uwagę nieprzewidywalne zachowania np. smoków, reakcje NPC-tów na nasze poczynania, niesztampowe questy, żyjące swoim życiem miasteczka – nudno i monotonnie być nie powinno. Pokazują to trailery, uspokajają materiały prasowe. Wydaje mi się, że znów (po Fallout: New Vegas) otrzymamy doskonały stosunek ceny do zawartości, gdzie nie będziemy żałować żadnej wydanej złotówki. Gdzie dzięki swobodzie działania, długości gry, różnorodności jej świata i odwiedzanych miejsc poczujemy i uświadomimy sobie ”Kurcze, to był dobry zakup”…

Będzie co zwiedzać:)

Jak uważacie, gra mająca swoją premierę w rzędzie sześciu jedynek podbije erpegowy rynek, czy może zrobi to inny program? Czekacie z wypiekami na twarzy czy może obserwujecie na chłodno? Mi tu śmierdzi długim, zacnym gamingiem. Zbawieniem wyposzczonych, łaknących dłuższej zabawy rolplejowców. Przedstawcie swoje za i przeciw w kwestii tego tytułu. Skyrim. Wasze obawy i nadzieje. Smoki zamieniają się w słuch. Wykrzyczcie swoją opinię w komentarzach.

P.S. Jeśli podoba Ci się mój Blog, znalazłeś/-aś w nim coś dla siebie (jakiś stały cykl, konkretny dział, itp.) i posiadasz konto na Facebook'u, "Polub go" po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje. Doceniam i pozdrawiam. ROJO

ROJO
8 czerwca 2011 - 16:11