Arc System Works to deweloper dobrze znany każdemu z fanowi bijatyk. Firma odpowiedzialna za cykl Guilty Gear i BlazBlue dostarcza dokładnie tego czego oczekują miłośnicy dwuwymiarowych fighterów. Czy ich najnowszy tytuł – BlazBlue: Central Fiction jest tak dobry jak pozostałe gry z serii? Czy też może nie da się w nieskończoność doskonalić jednego produktu i można w pewnym momencie przedobrzyć?
Fabuła w bijatykach zawsze wydawała mi się czymś trochę głupkowatym. Wszystkie historie sprowadają się do znajdowania powodów aby jeden ludek wpieprzył drugiemu. W ostatnich latach mamy jednak do czynienia z tendencją inwestowania w tryb story w tego typu gierkach. Po sukcesie Mortal Kombat przyszło nam się spodziewać, serii scenek przerywnikowych pomiędzy walkami. No i nie mają to być już idiotyczne gagi jak te z czasów świetności serii Tekken.
BlazBlue to jednak bardzo rozbudowane uniwersum, które od swojego początku w 2008 roku rozrosło się niemiłosiernie. Fabuła z bijatyk uzupełniona została o komiksy, gry visual novel i całą masę innych elementów. Dlatego też przywitani zostajemy olbrzymią ilością materiałów. Po odpaleniu trybu story Central Fiction serwuje nam kilkudziesięciominutowy wykład na temat tego co dzieje się w tym świecie. Na dokładkę zostajemy zapytani czy chcemy przypomnieć sobie fabułę z poprzednich gier na co mamy poświęcić kolejne 30 minut.
Z perspektywy osoby będącej trochę na bakier z „lore” cyklu jest to trochę przytłaczające. Należy jednak docenić, że twórcy z Arc System Works serwują nam poważną i rozbudowaną historię w stylu anime. To co udało mi się wyłapać spomiędzy całych tomów specyficznej terminologii jest dość interesujące. Jednak ja nie po to sięgam po bijatyki by później siedzieć na stronie wiki i czytać historię kolejnych postaci. Dlatego też już podczas trwającego wieki intro miałem dość. Gdybym wiedział, że w trybie story stosunek scenek przerywnikowych o gameplayu będzie wynosił 9 do 1, to nie zaczynałbym przygody z BlazBlue: Central Fiction od tej opcji.
Dlatego dobrze, że gameplay BlazBlue rekompensuje fabularne przynudzanie z nawiązką. Po pierwsze dzięki nowemu systemowi Active Flow. Teraz agresywni gracze, którzy nieustannie atakują i nie bawią się w blokowanie i uniki otrzymują bonus. W ich przypadku postać przejdzie w stan Active Flow, gdzie zadawane przez nich obrażenia są zwiększone. Tworzy to dodatkową zachętę do trochę bardziej widowiskowej gry. Jako osoba preferująca bezmyślny atak jestem niezmiernie zadowolony z tego rozwiązania. Jeśli chodzi o resztę to BlazBlue pozostaje w czołówce gatunku. Po części jest to zasługa akcji jakich nie powstydziłby się cykl Marvel vs Capcom. Walki są bardzo dynamiczne. W grze obecny jest uproszczony system wykonywania kombinacji. Dzięki temu nawet osoby nie specjalnie obyte ze sklejaniem potężnych kombosów będą w stanie cieszyć się z rozgrywki.
Jeśli chodzi o postacie to mamy ich rekordową ilość w historii cyklu. Central Fiction pozwoli nam na zagranie aż 35 zawodnikami w tym 7. nowych wojowników. Jedna z tych postaci - Es wywodzący się z cyklu Xblaze dostępny będzie przez określony czas jako darmowe DLC. Mamy więc całą masę postaci, któymi gra się naprawdę dobrze. Nowi zawodnicy są interesujący w użyciu i zbytnio nie powielają utartych już schematów. Nie miałem poczucia, że gam kalką jakiegoś innego wojownika.
Zacząłem ten tekst od narzekania na tryb fabularny, który jest nie do przebicia dla osób niezaznajomionych intymnie z BlazBlue. Central Fiction oferuje nam jednak znacznie więcej opcji. Trening w trzech wariantach począwszy od tłumaczących wszystkie mechaniki tutoriali, przez klasyczny sparring z NPC aż do trybu wyzwań. Opcje te sprawdzają się dobrze i dobrze wprowadzą do podstaw serii nawet największego nooba. Arcade to standard dla wszystkich bijatyk i trudno wyobrażać sobie tytuł bez tej opcji. Za to pomysłowe tryby jak Speed Star i Grim Abyss Mode są bardzo miłym dodatkiem. Ten pierwszy to swego rodzaju połączenie Time Attack i Survival, gdzie walczymy z serią przeciwników. Naszym ograniczeniem jest tutaj jednak nie ilość punktów życia a czas. Wykonywanie spektakularnych kombinacji pozwala nam przedłużyć skromna ilość sekund przeznaczoną na pokonanie wrogów. Grim Abyss Mode z kolei jest dorzuceniem do gry elementów RPG. Nasza postać zdobywa poziomy doświadczenia, może poprawiać swoje statystyki a także zdobywać specjalne skille, które wyposażamy poprzez użycie ksiąg. Te tryb rozgrywki wciągnął mnie niczym bagno i bez problemu toczyłem kilkadziesiąt walk pod rząd.
Na dokładkę mamy jeszcze standardowy Versus i Score Mode, gdzie zdobywamy punkty. Twórcy nie zapomnieli oczywiście o online i tam tez mamy masę opcji w tym dziwaczne My Home. Pozwala to nam na wyposażenie pokoju w przedmioty zdobyte podczas gry. Oczywiście bajery takie jak olbrzymia galeria i sklepik z możliwością dokupywania nowych kolorów postaci znajdują się w grze.
Wszystko to sprawia, że najnowsze BlazBlue jest naprawdę sporym pakietem, który powinien zadowolić każdego fana bijatyk. Masa różnorodnych trybów połączona ze świetnym gameplayem to coś co sprawia, że wpadka Street Fighter V wygląda jeszcze gorzej. Aż dziw bierze, że do bijatyki można naładować tyle contentu.
BlazBlue wygląda fenomenalnie. Nie jest to może opad szczeny na poziomie ostatniego Guilty Gear ale tła są przepiękne a postacie wyglądają jak z wysokiej klasy anime. Dodatkowo wszystko śmiga jak marzenie i mimo naprawdę szybkich i dynamicznych akcji nie ma żadnych zwolnień. Za to ze sferą audio jest pewien dość poważny problem. Chodzi o to, że głosy postaci występują jedynie w języku japońskim. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że w poprzednich gach mielismy angielski dubbing. Wiele osób przyzwyczaiło się do anglojęzycznych wersji bohaterów z gry i trudno jest im się przestawić na japoński. Dodatkowo przy tak dużej ilości scenek dialogowych czujemy się jakby to BlazBlue było reprezentantem gatunku visual novel. Osoby nie znające japońskiego są zmuszone do czytania masy tekstu.
BlazBlue: Central Fiction to naprawdę solidny fighter, który spokojnie może kandydować do najlepszej gry tego typu wydanej w tym roku. Ja bawiłem się przy tej grze przednie. Mój jedyny problem wynika z trochę przytłaczającego trybu story, który wymaga od nas zaangażowania większego niż jestem w stanie poświęcić fabule bijatyki. Jednak to będzie pewnie zaletą dla miłośników serii od Arc System Works.