Cierpienia młodego Wertera to jedna z tych lektur szkolnych, które zapadły mi w pamięć na trochę dłużej. Nie dla tego, że zaintrygowała mnie historia tytułowego bohatera. Przyczyna takiej sytuacji jest dość banalna. Mój nauczyciel bez przerwy nabijał się z emo postaci i tego jak wielkim nieudacznikiem był Werter. Co te wspominki mają wspólnego z recenzowanym tym razem Root Letter? Tylko tyle, że jak zobaczyłem słowo list w tytule gry to pomyślałem o (prawdopodobnie) najsłynniejszej powieści epistolarnej i człowieku, który mnie do niej zraził.
W Root Letter wcielamy się w 32. letniego mężczyznę, który po powrocie do domu trafia na tajemnicę sprzed lat. Nasza postać 15 lat wcześniej miała korespondencyjnego przyjaciela w osobie pewnej dziewczyny. Kontakt z nią nagle i bez powodu się urwał. Teraz jednak pośród naszych szpargałów natrafiliśmy na list stary list od przyjaciółki, którego wcześniej nie widzieliśmy. W nim dziewczyna przyznaje się do morderstwa. Sprawa ta tak zaintrygowała naszego bohatera, że postanawia on zbadać co dokładnie stało się z naszą przyjaciółką i o co chodzi w tej całej historii morderstwa. Z tego powodu wyruszamy do malowniczego regionu Japonii zwanego Shimane. Miejsce to pozwoli nam odkryć sekret sprzed lat.
Fabuła gry jest zaskakująco interesująca. Po części jest to efekt tego, że Root Letter trzyma się konwencji stylistyki slice of life. Oznacza to, że zarówno postacie jak i sytuacje mają przypominać te z normalnego życia. Nie mamy więc do czynienia ze zwariowanymi bohaterami o nadludzkich umiejętnościach i nierealnym wyglądzie. Dzięki temu opowiadana nam historia bliższa jest rzeczywistości. Jednocześnie twórcy gry zdecydowali się na interesujący zabieg zaznajomienia nas z miejscem, gdzie toczy się akcja Root Letter. Podczas poznawania sekretów przeszłości naszej przyjaciółki zwiedzamy różne miejsca w prefekturze Shimane. Akcja gry prowadzi nas po kolejnych lokacjach i atrakcjach turystycznych. W końcu jako zwykły człowiek, nasz bohater od czasu do czasu koncentruje się na czymś innym niż tylko badanie tajemniczej sprawy. Dzięki temu Shimane ze swoim klimatem sielankowej, japońskiej „wsi” lepiej trafia do gracza.
Może nie ma to większego znaczenia dla wielu ale fani Japonii, którzy mogą tylko marzyć o podróży do Kraju Kwistnącej Wiśni otrzymują namiastkę tego, czym to odległe miejsce jest. Jednocześnie gra jest swego rodzaju listem miłosnym do trochę innych czasów, kiedy Japonia wydawała się trochę bardziej tajemnicza. Root Letter pod tym względem przypomina starsze seriale japońskie telewizyjne (doramy), gdzie możemy poznać wyjątkowość Kraju Kwitnącej Wiśni w pogodnej i lekko romantycznej atmosferze.
Root Letter jest prawdopodobnie tytułem z biblioteki PlayStation 4 najbliżej przypominającym serię Ace Attorney. Nie jest to jednak kalka popularnej serii gier od Capcom. Tu i tu występują elementy dochodzenia i rozwiązywania zagadki kryminalnej. W obu tytułach przemieszczamy się po lokacjach i szukamy wskazówek, które pchną akcję do przodu.
W przeciwieństwie do Ace Attorney gra jest jednak podzielona na rozdziały budujące obraz jednej konkretnej zagadki. Każdy z rozdziałów poświęcony jest jednej z postaci z przeszłości naszej przyjaciółki, o której to dowiedzieliśmy się z listów. Root Letter jest też zdecydowanie prostszym tytułem. Jedyną szansę na porażkę mamy podczas przesłuchiwania osobników. Musimy wtedy zadawać odpowiednie pytania tak aby uzyskać pożądaną przez nas informację. Kilka wpadek prowadzi jednak do powtórzenia całego segmentu rozgrywki. Połączony jest z tym trochę dziwaczny element przypominający swoją mechaniką quick time eventy. Musimy w odpowiednim momencie nacisnąć przycisk aby wyrazić jakąś reakcję naszej postaci. Nie wiem czy ma to za zadanie sprawić, że gra ma w sobie trochę więcej akcji i nie skupiamy się tylko i wyłącznie na czytaniu. Zdaje mi się jednak, że ten dodatek jest trochę zbędny bo nie wnosi wiele do rozgrywki a może trochę dekoncentrować, gdy musimy znikąd szybko podjąć jakąś decyzję.
Oprawa graficzna Root Letter jest tym czego można się spodziewać po grze typu visual novel. Mamy sporą ilość tekstu i obrazki służące nam za tło akcji. Stylistyka wpasowuje się w slice-of-life anime i pasuje do tematyki gry. Na plus całości muszę zaliczyć fajne przejścia obrazków podczas niektórych dialogów. Sekwencje, gdzie fragmenty ekranu się ruszają i tworzą nowe elementy nadają grze pewnego dynamizmu. Nie żeby z tego powodu tytuł stał się nagle czymś pokroju Gears of War. Po prostu jestem zadowolony z zabiegu starającego się w jakiś sposób przyciągać naszą uwagę. W epoce rozkojarzenia i bycia zalewanym impulsami z każdej strony nawet gry takie jak Root Letter muszą nieustannie walczyć o uwagę gracza. Czytanej przygodzie przygrywa przyjemna muzyczka. Znaczna część tekstu ma także linie dialogowe wypowiadane po japońsku. Jeśli ktoś nie zna języka samurajów to nie jest to zbyt wielka pociecha. Jednak nawet ten element przyczynia się do budowania atmosfery przebywania w spokojniejszym regionie Japonii. Moje doświadczenie w Kraju Kwitnącej Wiśni w większości wiąże się z metropoliami. Jednak to właśnie spokojniejszy czas w mniej uczęszczanych miejscach zapadł mi najlepiej w pamięć. Root Letter swoimi dźwiękami świetnie oddaje klimat tych lokacji.
Z kolei patent w którym wpływamy na odpowiedzi nasz postaci na listy przyjaciółki jest sprytnym zabiegiem przypominającym trochę sztuczki z pierwszego sezonu The Walking Dead. Jako gracz mamy wrażenie większego wpływu na tocząca się wokół nas historię. W budowie tego elementu pomaga, to że gra ma kilka zakończeń.
Nie jestem asem ortografii i gramatyki. Pisanie na komputerze przekłada się u mnie na większą ilość literówek. Dlatego czuję się trochę głupio zwracając uwagę na błędy tego typu znajdujące się w grze. Jednak podczas czasu spędzonego z Root Letter kilkukrotnie zauważyłem gryzące w oczy wpadki w dialogach i innych tekstach. Nie jest to żaden wielki problem ale wpadki tego typu należy odnotować w grze składającej się w jakichś 80% z czytania tekstu.
Inne problemy będą już bardziej kwestią naszych preferencji. Osobiście tempo opowiadanej historii pasowało mi. Sielankowy klimat produkcji, gdzie to prefektura Shimane jest głównym bohaterem dodaje Root Letter wyjątkowego smaku. To co jest dla mnie zaletą może być jednak wadą dla osób nie przepadających za powolnie toczącymi się historiami.
Root Letter może wydawać się komuś kolejną produkcją typu visual novel. Tytuł ten oferuje jednak unikatowe doświadczenie, które działa świetnie jako reklama turystyczna Japonii. Produkcja wydana w Europie prze PQube oczarowała mnie. Nadal nie pozostaje wielkim fanem gatunku visual novel. Jednak Root Letter to kolejna z pozycji zachęcających mnie do lepszego zapoznania się z grami czytanymi.