Święta stoją u mnie przed drzwiami i jak przystało na typowego gówniarza bez chwili wytchnienia nawalają w domofon. Co ja mam w takiej sytuacji zrobić. Człowiek chce sobie posiedzieć przed kompem i nakupować gierek na najnowszej wyprzedaży Steam. Niestety rodzina, znajomi, jakieś tradycje i inne pierdoły. Dajcie mi w świętym spokoju nie grać w tysiące kupionych gier. Za oknem pojawia się jednak pierwsza gwiazdka i nachodzi mnie chwila zadumy. W końcu mógłbym teraz siedzieć w Chinach i męczyć się ze Steam, z którego wypruto połowę funkcji. Tak ten świąteczny odcinek moich wypocin o Państwie Środka skupi się na dość przykrym dla graczy temacie – chińskiej cenzurze.
W zeszłą sobotę siedziałem sobie w swoim lipnym, pekińskim mieszkanku i piłem herbatę. Naszła mnie ochota na zobaczenie co dzieje się na mojej ulubionej platformie do grania w gierki na piecu. Nie chciało mi się jednak instalować Uplay i zadowoliłem się sprawdzeniem tego co dzieje się na Steam. Dostałem powiadomienie, ze w moim ekwipunku znajduje się jakiś nowy przedmiot. Postanowiłem sprawdzić jaki kupon zawalać mi będzie inventory i kliknąłem odpowiedni przycisk. Zamiast menu przywitała mnie informacja, że coś jest nie tak. Podrapałem się po głowie i postanowiłem sprawdzić inne opcje. Jedynie sklep i zakładka z moimi grami działały. Zarówno panel społeczności jak aktywność, grupy i wszystkie inne bajery były zablokowane. Z początku myślałem, że to mój net szwankuje. Jednak po kilku dniach nieudanych prób połączenia się z tym elementem aplikacji Valve zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. Po powrocie do kraju odkryłem przyczynę swoich problemów ze Steam. Otóż Valve padło ofiarą cyfrowego chińskiego muru. Społeczność Steam została zablokowana i gracze stracili dostęp do wielu funkcji czyniących aplikację Valve tak popularną pośród graczy. Musze powiedzieć, że jest to cholernie lipny świąteczny prezent dla milionów pecetowców mieszkających w Państwie Środka.
Przyczyny powyższego zdarzenia mogą być różnorodne. Istnieje jednak kilka teorii na temat tego dlaczego akurat teraz doszło do blokady społeczności Steam. Postaram się przybliżyć te warianty według stopnia prawdopodobieństwa. Oczywiście nikt nie jest w stanie zajrzeć do umysłu chińskich cenzorów a chińskie wewnątrzpartyjne i rządowe machinacje pozostają jednym wielkim sekretem. Zdaje mi się jednak, ze tym razem stosunkowo łatwo można odgadnąć powody całego zamieszania.
Powstrzymywanie cwaniaków
Chińska Republika Ludowa to dość dziwny kraj, gdzie panuje masa zasad i niespisanych reguł, które mogą nam nie pasować. Jedną z nich jest to, że rząd chce wiedzieć co ludzie robią z kasą i partia musi mieć kompletną kontrolę nad tym co dzieje się z walutą. Z tego powodu wywożenie RMB z Państwa Środka jest czymś niepożądanym a Pekin staje się pierwszym bezgotówkowym miastem świata ( bo elektroniczne transakcje są łatwiejsze do śledzenia niż gotówka). W ostatnich miesiącach słyszeliśmy o walce rządu ChRL z epidemią bitcoin i całą gamą krypto-walut, które służyły najbogatszym i przestępcom do wyprowadzania środków z kraju za plecami partii. Nikogo więc nie dziwi, że zdecydowano się zabrać za inne miejsce, gdzie można cwaniaczyć i prać brudne pieniądze/przelewać potajemnie kasę. Chodzi oczywiście o Steam Marketplace, czyli rynek przedmiotów i innych bajerów z gierek. Miejsce to nie było monitorowane przez rząd Państwa Środka a w ostatnich miesiącach liczba użytkowników i transakcji osób korzystających z chińskiej wersji Steam wzrosła dramatycznie (według ankiety Steam „Chińczycy” stanowią największą grupę osób korzystających z platformy Valve). Zablokowanie funkcji społecznościowych pozwala na załatanie kolejnej dziury w systemie pilnowania finansów państwa i obywateli. Z mojej perspektywy ten wariant wydaje się najbardziej prawdopodobny. Wpisuje się to w nurt decyzji podejmowanych przez partię po 19 kongresie partii. Nie będę zanudzał was szczegółami tego wiekopomnego zdarzenia. W końcu to nie miejsce na poważne politologiczne tematy i analizę systemu decyzyjnego ChRL. W każdym razie obietnica nowej epoki w dziejach Chin wydaje się być powoli wypełniania i partia podejmuje masę decyzji wpływających na przyszły rozwój kraju.
Wolność słowa jest problemem
Chiński mur, czyli blokowanie niepożądanych/nieporządnych treści w internecie powstało po to by „chronić” biednych Chińczyków przed zgniłym zachodem i wywrotowym, kontrrewolucyjnym myśleniem, które może przyczynić się do upadku socjalizmu. Nikt przecież nie chce namieszać ludziom w głowie poprzez prezentowanie innych wersji pewnych zdarzeń lub broń Boże krytykowanie przenajświętszej partii. Facebook, Twitter, Instagram, blogi i liczne fora są zablokowane i zastąpione chińskimi imitacjami, które są uważnie monitorowane przez władzę. Steam nie był nigdy problemem bo przez wiele lat zaledwie garstka osób, korzystała z tej platformy na terenie Chin. Ostatnio jednak sytuacja uległa zmianie i coraz więcej Chińczyków zaczęło dostrzegać wartość posiadania oryginalnych gier wideo a ceny tytułów na platformie Valve są dość przystępne. Z tego powodu coraz więcej osób rejestruje się i korzysta ze Steam. Aplikacja jednak oferuje znacznie więcej niż tylko sklep i możliwość grania. Mamy przecież dostęp do sporej społeczności z masa tematów i postów ludzi z całego świata. Zatrważająca ilość treści nad którą nie czuwa grupa cenzorów z automatu staje się zagrożeniem w kraju, gdzie nawet nasze wiadomości tekstowe są sprawdzone nim trafią do naszego adresata.
Tencent pod ochroną
Najgłupszym wariantem, który chciałem przytoczyć tylko z powodu śmieszności jest coś co przeczytałem we wpisach pod jednym z artykułów (niedokładnie) donoszących na temat końca społeczności Steam w Chinach. Chodzi o to, że komunistyczna partia postanowiła wspierać Tencent i utrudnić chińczykom dostęp do alternatywnej wersji pewnej gry. Wynika to z tego, że chiński cyfrowy gigant posiada platformę konkurującą ze Steam i to na niej ma pojawić się „oficjalna chińska” wersja Playerunknown's Battlegrounds. Jasne gierka jest niezwykle popularna w Chinach i przyczyniła się do wzrostu liczby osób korzystających z aplikacji Valve. Jednak Steam nie może nawet marzyć o konkurowaniu z programami Tencent i nie ma najmniejszego powodu by władza posunęła się do blokowania Steam by wspomóc chińską firmę.
Nie wiem jak cały spór władze Chin vs. Valve będzie wyglądał w najbliższych miesiącach. Czy możemy liczyć się z większą iloscia restrykcji? Może tak jak Google ze swoimi usługami Valve będzie musiało pożegnać się z ChRL i ktoś inny będzie zarabiał na nowej modzie kupowania oryginalnych gierek? Pewnie przekonam się na własnej skórze bo już za kilka tygodni wracam do tego kraju sojowym mlekiem i baijiu płynącym.