Recenzja filmu Bright - Bad Boys: Fantasy Edition - fsm - 22 grudnia 2017

Recenzja filmu Bright - Bad Boys: Fantasy Edition

Netflix rozpycha się coraz bardziej nie tylko na rynku seriali, ale również filmów. Od momentu, gdy Beasts of No Nation zachwycił krytyków na festiwalach i trafił na platformę z czerwonym "n", stało się jasne, że dobre, nowoczesne kino można robić od razu do streamingu. Ale szybko okazało się, że Netflix inwestuje w ilość, a nie jakość. Tylko w tym roku pojawiło się aż 27 filmów z napisem Netflix Original Movie. Jedne lepsze, inne gorsze, ale żaden nie był tak intensywnie i długo reklamowany jak Bright - najnowsza produkcja Davida Ayera. Obraz zadebiutował dziś. I co?

Opublikowane wczoraj recenzje w zatrważającej większości mówiły o porażce. Pokuszono się nawet o określenie Bright mianem "najgorszego filmu roku" oraz "produkcji tak głupiej, że Republikanie pewnie zaraz zamienią ją w ustawę", a wyniki na Metacritic i Rotten Tomatoes nie nastawiały optymistycznie. Chciałem, by film Ayera mi się podobał i jednocześnie oczekiwałem zmarnowanych dwóch godzin. Donoszę uprzejmie, że w mojej opinii nadmiernie krytyczni krytycy nie mają racji. Ale pasek entuzjazmu nie urósł na tyle, bym po seansie szukał o(d)padnięj szczęki. Bright jest mocnym średniakiem, który chciałby być super.

Punkt wyjścia jest rewelacyjny. Mamy pożyczone z uniwersum Shadowruna zasady, według których współczesny świat to miejsce, w którym ludzie współistnieją ze znanymi z opowieści fantasty rasami - okami, elfami, cenaturami... Los Angeles to nadal miasto pełne kontrastów, ale tutaj pełne wieżowców centrum to domena pięknych i bogatych elfów, orkowie są w gangach, policja ma w ekipie konioludzi, złośliwe wróżki wyżerają ptakom jedzeni z karmników, a na horyzoncie można dostrzec smoka. To jest super. To działa. Czołówka pokazująca klasyczne ujęcia pomazanego sprayem LA znane z policyjnych filmów, ale przerobione na "fantastyczną" modłę, stanowi bardzo fajne otwarcie historii.

Bohaterami Bright są Daryl Ward, doświadczony glina z uroczą rodziną, na którą go nie stać oraz Nick Jakoby, pierwszy ork z odznaką. Panowie za sobą nie przepadają, ale "sorry, taki mamy klimat" zmusza ich do współpracy. I takie typowe załatwianie policyjnej roboty (okraszone kilkoma niezłymi dialogami, jak ten o minach, jakie robią ludzie) prowadzi do dużo większej i groźniejszej sprawy, w której stawką będzie bezpieczeństwo świata. Pod tym względem jest to powtórka z Bogów ulicy. Panowie patrolują i pakują się w coś, co ich przerasta. Tyle, że tutaj istotną rolę grają echa Władcy pierścieni.

David Ayer bardzo dobrze radzi sobie z klimatem gangstersko-napadacko-gliniarskim - poza wspomnianymi Bogami mamy jeszcze świetny Dzień próby. Ale gdy dostaje do realizacji scenariusz wypełniony dziwnymi rozwiązaniami, a jego bohaterowie zyskują moce, zaczyna się gubić. Tak było w przypadku Legionu samobójców, tak jest teraz. Po obejrzeniu Bright jestem już pewien, że studio nie ponosi całej winy za dyskusyjną jakość Legionu. Ayer po prostu nie daje rady. Albo Max Landis nie umie mu dać lepszego scenariusza.

Smith i Egerton są dobrym duetem, historia ma potencjał, jest kilka bardzo ładnie nakręconych scen, jest krwawo i kolorowo. Szkoda więc, że pojawiają się w tej historii elementy wciśnięte tylko po to, by (już zapowiedziany) sequel miał więcej sensu, że tempo jest strasznie nierówne i film w rezultacie wydaje się za długi, że potencjał na niespodzianki zostaje zniszczony szybkim powrotem do oczywistości, i wreszcie: że niektórych dziwactw scenariusza nie sposób zignorować. Są na tym świecie na tyle fajne, że łatwo im wybaczyć potknięcia, tu bywa trudno. No i nie licząc garstki scen, nie bardzo widać te 90 milionów dolarów budżetu.

Bright sprawdziłby się lepiej jako serial. Ta sama historia rozciągnięta, rozbudowana, mająca więcej oddechu, zrobiłaby na mnie lepsze wrażenie. Dostaliśmy świetny świat i fajnych bohaterów, ale na razie nie bardzo jest się czym zachwycać. Potencjał nie został wykorzystany, ale jestem przekonany, że obejrzy się dobrze. Siła nazwisk i kampanii reklamowej swoje zrobi. I może Bright 2 będzie lepszy. Byłoby miło. Na razie naciągane 6/10.

fsm
22 grudnia 2017 - 22:08