The Witch and the Hundred Knight 2 - Danteveli - 28 marca 2018

The Witch and the Hundred Knight 2

Mniej więcej dwa lata temu miałem okazję sprawdzić port/remaster interesującej, japońskiej gierki wydanej oryginalnie na PlayStation 3. TheWitch and the Hundred Knight okazało się przyjemnym, prostym tytułem hack and slash. Nigdy bym nie zgadł, że tytuł ten doczeka się kontynuacji. Jednak w marcu 2018 na rynek trafia The Witch and the Hundred Knight 2. Czy i tym razem dostaniem solidną gierkę o niszczeniu świata?

Poprzednie The Witch and the Hundred Knight opowiadało historię Metalii- wiedźmy, która chciała zniszczyć świat. Sequel idzie w trochę inną stronę i prezentuje nam opowieść o dwóch siostrach. Młodsza pada ofiarą przerażającej choroby powodującej pojawienie się trzeciego oka i przemianę w wiedźmę. Starsza stara się zrobić wszystko by uratować dziecko. Niestety starania spełzają na niczym bowiem młodsza siostra umiera podczas operacji mającej uwolnić ją od klątwy. Ciało dziewczyny zostaje opanowane przez wiedźmę, która przywołuje Hundred Knight. Tytułowy bohater ma służyć jako narzędzie zemsty. Starsza siostra liczy jednak, że z jego pomocą uda się znaleźć sposób na przywrócenie dziewczynki do życia. Nowa fabuła jest znacznie lepsza od tego co oferowała poprzednia gra. Głowna bohaterka oryginalnego Witch and the Hundred Knight nie była sympatyczna i trudno było jej współczuć. Tym razem twórcy zdecydowali się na rozsądniejsze posuniecie. Początek gry ukazuje nam dramat i tragedię dwóch sióstr co sprawia, że lepiej je rozumiemy. Mamy świadomość, że dziewczyny są ofiarami okrutnego losu i trudno je winić za to co dzieje się dalej.

Gameplay tej produkcji wydaje się być standardowym, uproszczonym hack'n'slashem. Prawdą jest, że nie mamy do dyspozycji masy przycisków obłożonych różnymi umiejętnościami co w Diablo III. Jeden przycisk do ataków i jeden do robienia specjałów nie wyglądają na papierze zbyt dobrze. Bajerem jest tu jednak system gdzie ekwipujemy naraz 5 sztuk broni z których to konstruujemy własne combo. Miecze, włócznie, młoty i inne bibeloty mają swoje specjalne właściwości wpływające na nasz atak. Dodatkowo wrzucono system, gdzie odpowiednie układy naszego arsenału pozwalają na zadawanie lepszych obrażeń. Patent z wyposażeniem się naraz w 5 różnych broni jest naprawdę fajny i sprawia, że chcemy kombinować z różnymi układami i nie patrzymy jedynie na wskaźnik obrażeń zadawanych przez nasz oręż. Do tego jeszcze system czarów, klas i podklas, które możemy wymieniać w trakcie rozgrywki.

Dzięki temu wszystkiemu całość idzie w inną stronę niż wspominane już Diablo. Mimo, że obie gry sprowadzają się do ubijania potworków i zbierania złomu to rozgrywka w obu tych produkcjach jest odmienna. The Witch and the Hundred Knight 2 jest zdecydowanie mniej dynamiczne niż gra studia Blizzard. Pod tym względem produkcja Nippon Ichi przypomina bardziej Shining Force EXA . Zatrważająca ilość przedmiotów, pomiędzy którymi różnice sprowadzają się do czegoś więcej niż punktów ataku i trochę bardziej skomplikowane systemy rozgrywki owocują trochę bardziej taktycznym wariantem gry hack'n'slash.

Wspomniane wyżej powolne tempo rozgrywki wynika po części z systemu zwanego Gigacalories, gdzie nasz czas na mapie ograniczony jest przez zegar powolnie tykający w dół. Otrzymywanie obrażeń, wykonywanie uników i tego typu akcje przyśpieszają utratę tych punktów. Zejście do zera w praktyce równa się ze śmiercią i utrata zebranych przedmiotów, więc musimy zważać na to co robimy. Kalorie uzupełniamy poprzez jedzenie przedmiotów lub wykonywanie specjalnych ataków nazwanych Depletura. Ataki te polegają na nienaciśnięciu L1 w odpowiednim momencie po poobijaniu wroga. Ten nowy atak nie rewolucjonizuje gameplayu i rozgrywka jest po prostu bliźniaczo podobna do pierwszego tytułu.

Oprawa audiowizualna tego tytułu to coś czego możemy spodziewać się po twórcach. Gry od Nippon Ichi Software wyglądają bardzo podobnie do siebie. Wynika to z tego, że za design postaci odpowiada zazwyczaj ten sam artysta. Mamy więc masę interesujących wizualnie stworków i fascynujący świat wyjęty z jakiejś baśni. The Witch and the Hundred Knight 2 należy do tych kolorowych produkcji gdzie design i pomysłowość nadrabiają ograniczenia techniczne. Te ostatnie widać na każdym kroku bo tytuł przypomina raczej coś z epoki PS2 niż to czego spodziewamy się po konsolach obecnej generacji.

Muzyka jest tak samo dobra jak w przypadku cyklu Disgaea. Jestem nawet przekonany, że kilka z utworów to inne aranżacje melodii z najpopularniejszej gry dewelopera.

Witch and the Hundred Knight 2 to sequel na zasadzie więcej tego samego. Jeśli komuś podobała się poprzednia gra to będzie zadowolony z tego co tutaj zastanie. Osoby zawiedzione oryginałem i Revival Edition mogą sobie spokojnie odpuścić ten tytuł. Lepsza fabuła jest sporym plusem gry ale rozgrywka nie zmieniła się praktycznie wcale, więc w ogólnym rozrachunku mamy do czynienia z Witch and the Hundred Knight 1.5. Nie oznacza to, że najnowszy tytuł Nippon Ichi Software to kiepska gierka. Po prostu fajnie byłoby zobaczyć jakieś urozmaicenie czy większe zróżnicowanie w zabawie. Nie żałuje czasu spędzonego z tym tytułem ale w sezonie pełnym solidnej japońszczyzny trudno mi typować akurat tą gierkę jako coś wartego ogrania w pierwszej kolejności.

Danteveli
28 marca 2018 - 06:26