Chyba każdy czasem ma wrażenie, że w środku nocy słyszy lub widzi coś podejrzanego. Jednym przyjdzie do głowy włamywacz podczas gdy inni pomyślą o duchach lub innych zjawiskach paranormalnych. Zazwyczaj to nasza wyobraźnia płata nam figle i ubrania na krześle zaczynają po północy przypominać potwory. Czasem jednak zdarza się, że nasze zabawki na serio chcą nas zabić. Shut Eye to swego rodzaju poradnik co (nie) należy w takiej sytuacji uczynić.
Shut Eye to jedna z tych produkcji, które powstały dzięki eksplozji “YouTube'owych” straszaków. W tym wypadku chodzi o gry inspirowane Five Nights at Freddy's. Produkcja studia Hush Interactive pozwala nam się wcielić w małe dziecko starające się przetrwać cykl nocy podczas, których koszmarne wersje zabawek chcą pozbawić nas życia.
Rozgrywka jest tutaj bardzo prosta żeby nie powiedzieć prostacka. Siedzimy sobie na łóżku i jeden przycisk pozwala nam zaglądnąć pod łóżko podczas gdy drugi przycisk pozwala spojrzeć co dzieje się nad naszą leżanką. Do tego mamy jeszcze przycisk odpowiadający za latarkę i jeden odpalający pozytywkę. Oba urządzenia zżerają energię z naszej baterii. Latarka zmniejsza nasz poziom zdenerwowania podczas gdy pozytywka odstrasza zabójcze zabawki ale jednocześnie zwiększa nasze zdenerwowanie. Siedzenie po ciemku wpływa negatywnie na nasze nerwy. Jeśli poziom nerwów dobije do 100% to automatycznie giniemy. Cała zabawa polega na przetrwaniu nocy i odpieraniu ataków za pomocą pozytywki pilnując by się za bardzo nie zdenerwować.
Pomysł z dziecięcym horrorem nie jest zły i kilka razy wyszło to całkiem nieźle. Among the Sleep jest przykładem interesującego straszaka z malutkim dzieckiem w roli głównej. Shut Eye niestety idzie w kompletnie innym kierunku i nie dość, że otrzymujemy zero fabuły to sama mechanika gry działa w trochę dziwny sposób. Zarządzanie ekwipunkiem jest czymś co pamiętamy z czasów survival horrorów, gdzie limitowana amunicja sprawiała, że musieliśmy szybko decydować czy lepiej unikać kontaktu z zombiakiami czy ryzykować że zabraknie nam nabojów na silniejszych przeciwników. Ten element w dość skuteczny sposób potęgował strach gier takich jak Resident Evil. Niestety Shut Eye to praktycznie tylko ten jeden element tamtych gier. Cała zabawa sprowadza się do rozsądnego używania latarki i pozytywki tak by nasza bateria wytrzymała całą noc.
Osobiście nie jestem fanem tego typu gier i zamiast potworków skaczących nam na twarz preferuję budowanie napięcia i ciężką atmosferę grozy. W Shut Eye uświadczymy najprostszy i najbardziej prymitywny rodzaj horroru, który na krótką metę sprawdza się dość dobrze. Całości brakuje jednak głębi i żywotności, która sprawiłaby że ktokolwiek miałby kiedyś wrócić akurat do tej produkcji. W przypadku pecetów mamy takich gierek bez liku i każdy popularny YouTuber zaliczył już je wszystkie wyjąc przy tym jak głodny bobas. Jednak na Switchu nie ma zbyt wielu straszaków co sprawia, że Shut Eye automatycznie zyskuje jakieś punkty.
Jak już wspomniałem Shut Eye to nie mój styl straszaków ale rozumiem, że pewne osoby kręci właśnie tego typu rodzaj gier. W tym wypadku opisywana produkcja zdaje się być adekwatnym przedstawicielem gatunku. Jak osoba która zainteresowała się Five Nights at Freddy's ze względu na fabułę, żałuję że akurat ten element gry potraktowano po macoszemu. No ale w końcu nie każda gra musi być robiona pod mój gust.
Shut Eye jest stosunkowo tanim straszakiem, który starczy nam na chwilę. W moim odczuciu jest to taki odpowiednik przeciętnego serialu komediowego, który oglądamy żeby zabić trochę czasu przed czymś bardziej wartościowym. Nie ma w tej produkcji niczego złego ale też nie będę namawiał nikogo do wydawania kasy na ten horrorek.