Disgaea 1 Complete na PlayStation 4 - Danteveli - 5 października 2018

Disgaea 1 Complete na PlayStation 4

Disgaea to prawdopodobnie mój ulubiony cykl gier SRPG. Pierwsza część, którą odkryłem na PS3 dzięki bardzo entuzjastycznemu tekstowi w PSX Extreme, oczarowała mnie jak mało który tytuł. Do dnia dzisiejszego spędziłem z tą produkcją steki godzin na PlayStation 2, PlaySTation Portable, Nintendo DS a teraz także z wersją Disgaea 1 Complete na PlayStation 4 i Nintendo Switch. Mój sentyment i olbrzymia sympatia do gry sprawia jednak, że momentami mam wątpliwości czy jest to produkcja dla każdego i czy w 2018 jest sens grać w rimejk gry z PS2.

Tak dla odświeżenia. Disgaea to strategiczna gra roleplaying stworzona z myślą o graczach uwielbiających nabijanie poziomów i rozwijanie postaci. Tytuł można ukończyć w kilkadziesiąt godzin ale najwięksi zapaleńcy spokojnie nabiją tutaj 400 lub nawet 500 godzin gry. Z kolei opisywany tutaj tytuł to Disgaea 1 Complete to remaster produkcji wydanej oryginalnie na PlayStation 2. Otrzymujemy starą dobra gierkę w ulepszonej oprawie graficznej. Nie ma za to żadnych ważnych usprawnień jeśli chodzi o rozgrywkę. Patenty debiutujące w kolejnych odsłonach cyklu są tutaj nieobecne. Wspominam o tym na samym początku bo jest to bardzo ważna kwestia i prawdopodobnie największa wada produkcji. Zwłaszcza jeśli ktoś ograł już Disgaea 5 i przyzwyczaił się do rozwiązań ułatwiających życie jakie debiutowały w tamtej grze.

Fabuła gry osadzona jest w innym wymiarze, który jest swego rodzaju odpowiednikiem piekła łączącego w sobie elementy zachodniej i wschodniej kultury i religii. Głównym bohaterem tej taktycznej gry role playing jest Laharl. Chłopak jest księciem ciemności – synem władcy krainy podziemi, gdzie przebywają wszelkiej maści demony, zombie, smoki i inne potwory. Laharl zostaje zbudzony z kilkuletniego snu by zostać poinformowany o śmierci swego ojca i o tym, że ktoś uzurpuje jego tron. Nasz przesiąknięty złem bohater wyrusza na wyprawę by podporządkować sobie krainę i zająć tron jako nowy władca podziemi. Po drodze czeka go masa spisków, zabawnych sytuacji i intryga z udziałem aniołów. Disgaea to jedna z tych gier gdzie fabuła pchana jest przez dziwaczne, głupkowate sytuacje i zachowania naszych bohaterów. Inaczej nie da się wytłumaczyć napotkania podróby Power Rangers, którzy chcą zabić naszego bohatera by uzyskać przyjaciół chcących nosić ich głupkowate stroje. Całość naszpikowana jest szalonym i niezwykle zabawnym humorem. Osobiście jestem przekonany że Disgaea prezentuje jedną z najlepszych historii jakie mogą pojawić się w tego typu produkcjach. Mamy zabawne scenki obok w miarę poważnych i wzruszających momentów. Każda postać jest sympatyczna i człowiek dość szybko zżywa się z bohaterami tej przygody.

Produkcja studia Nippon Ichi Software jest strategiczną grą RPG podobną do pozycji takich jak Final Fantasy Tactics, Fire Emblem czy Front Mission. Mamy więc turowe starcia na mapach, gdzie do 9 naszych bohaterów mierzy się z różnymi wrogami. Naszym zadaniem zazwyczaj jest pokonanie wszystkich przeciwników. Nasze postacie mogą się poruszyć po czym wykonać jedną z dostępnych akcji. Po zakończeniu naszej tury przychodzi pora na ruch wroga. Podstawą systemu jaki prezentuje nam Disgaea są najpowszechniejsze elementy z tego typu gier. Możemy atakować, wykonywać specjalne manewry, używać czarów. Postacie stojące obok siebie mogą zrobić grupowy atak a odpowiednie manewrowanie naszymi ludzikami pozwala na wykonanie kombinacji ciosów. Wszystko robi się trochę bardziej interesujące dzięki dodatkom wyróżniającym ten tytuł z tłumu innych pozycji SRPG. Pierwszą z nich jest bajer polegający na możliwości podnoszenia i rzucania przedmiotami i postaciami znajdującymi się na mapie. Pozwala to na pokonywanie większych odległości czy dostawanie się w rejony mapy niedostępne w inny sposób. Obok tego jest jeszcze system Geo Panel. Część z pól areny na której walczymy ma specjalne kolory. Postacie stojące na nich podlegają specjalnym efektom wywołanym przez małe piramidki znajdujące się na polach tego samego koloru. Możemy otrzymać bonus do ataku, uzyskiwanego doświadczenia czy też obrony. Obok tego jest także niezniszczalność, podwójny atak, losowa teleportacja czy tworzenie klonów danej postaci. Zarówno szkodliwych jak i pozytywnych efektów jest cała masa. Dzięki możliwości podnoszenia przedmiotów możemy wpływać na to jaki efekt będzie aktywny na polach o danym kolorze. Jakby tego było mało to zniszczenie piramidki znajdującej się na jakimś kwadracie spowoduje zadanie obrażeń wszystkim postaciom stojącym na polach danej barwy. Element ten wprowadza do gry naprawdę wiele strategii. Dzięki systemowi Geo Panel walki z pozoru niemożliwe do wygrania da się rozpracować za pomocą taktyki.

Inną interesującą rzeczą rzutującą na gameplay jest system klasowy jaki zaprezentowano w tej grze. Mamy dziesiątki typów postaci różniących się pomiędzy sobą statystykami i umiejętnościami. Wraz z postępami w grze odblokowujemy coraz to nowsze i bardziej zakręcone klasy postaci. Obok typowych wojowników, magów, kleryków, wojowników ninja i aniołów mamy też potwory zachowujące się trochę inaczej niż ludzie. Najlepszym tego przykładem jest pingwinopodobna maskotka serii – Prinny. Te słodziutkie potworki wybuchają po tym jak zostają rzucone. Dzięki temu możemy zrobić z własnego sojusznika bombę. Możliwości jest cała masa i każda klasa ma swoje zastosowanie. Około 40 typów postaci połączone jest z niemalże nieograniczonym levelowaniem. Dzieje się tak za sprawą ustawionego na 9999 poziom limitu rozwoju bohaterów, który można nabijać wielokrotnie za pomocą przypominającego prestiżowanie z Call of Duty systemu transmigracji. Niczym w reklamie z telezakupów muszę powiedzieć, że to jeszcze nie wszytko. Mamy przecież jeszcze system levlowania przedmiotów. Odbywa się to w dość nietypowy sposób za pomocą funkcji zwanej Item World. Polega to na wchodzeniu do przedmiotów i toczenia serii walk na losowo generowanych mapach. Podczas tych potyczek spotykamy specjalistów, których możemy pokonać by ulepszyć statystyki naszych broni, pancerzy i słodyczy. Dzięki temu Disgaea starcza na setki jeśli nie tysiące godzin.

Należy wspomnieć jeszcze o jednym interesującym systemie wpływającym na rozgrywkę. Chodzi o senat zarządzający krainą podziemi. Laharl może strać się przeforsować korzystne dla siebie ustawy. Możemy w ten sposób odblokować lepsze przedmioty w sklepie, pozyskać fundusze lub nawet otworzyć wrota do innego wymiaru. Nasza propozycja zostaje poddane głosowaniu. W razie odrzucenia jej przez senatorów możemy spróbować użyć naszych pieści, pałek i mieczy by wymusić przyjęcie nowego prawa.

Wszystkie te elementy gameplayu mogłyby przyprawić człowieka o niezły zawrót głowy. Prawdą jest że z początku wydają się one czymś bardzo skomplikowanym. Disgaea ma jednak to do siebie, że człowiek w mig łapie te części rozgrywki. Kompletne ich olanie sprawia, że gra staje się zdecydowanie trudniejsza ale i tak powinno się dać ją przejść za pomocą tradycyjnego grindowania. Jeśli chodzi już o przechodzenie gry to warto wspomnieć o całej masie zakończeń, które możemy osiągnąć na różne sposoby.

Disgaea 1 Complete to remaster kultowego tytułu, który zapoczątkował jedną z najlepszych serii SRPG. Nie jest to jednak port wersji gry przeznaczonej na PlayStation 2. Ekipa z Nippon Ichi Software zdecydowała się na przeniesienie na konsolę Nintendo dopakowanej wersji gry z PSP. Oznacza to, że gracze komputerowi otrzymują dodatkową zawartość jaka znajdowała się w Disgaea: Afternoon of Darkness. Dzięki temu poza podstawową kampanią możemy także odblokować Etna Mode. Jest to mini kampania opowiadająca alternatywną wersję zdarzeń z gry. W tej historii Laharl zostaje zamordowany przez swojego wasala. My wcielamy się w nowego kandydata do tronu. Dodatek ten jest świetny i każdy fan serii powinien się z nim zapoznać. Dodatkowo działa stary cheat odblokowujący ten tryb już na starcie. Dzięki temu zainteresowani tylko tym dodatkiem mogą od razu rozpocząć swoją przygodę z Etna Mode.

Disgaea 1 Complete serwuje nam ulepszone modele postaci i grafikę poprawioną w wielu miejscach. Czasem natkniemy się na tekstury towarzyszące nam od czasów PlayStation 2 ale ogólnie gra prezentuje się dobrze. Nikt nie będzie pisał poematów na temat wyglądu tej produkcji ale design postaci i potworów jest naprawdę przyjemny dla oka i w zremasterowanej wersji całość jest ok.

Najtrudniejszym pytaniem związanym z wydaniem pierwszej cześć serii Disgaea na PlayStation 4 jest to czy warto? Sequele wprowadziły do rozgrywki wiele ulepszeń i poprawek. Komuś kto miał z nimi styczność może być trudno powrócić do gorzej wyglądającej pierwszej części. Dlatego też wydaje mi się, że produkt ten powinien trafić raczej w ręce ultra fanów chcących posiadać swój ulubiony tytuł na kolejnej platformie o grania. Po produkcje tą mogą też sięgnąć osoby, które nigdy nie miały okazji zagrać w ten tytuł na maszynach Sony i DS.

Ciągle mam jednak ten dylemat bo w mojej nieobiektywnej opinii pierwsza Disgaea nadal jest świetną grą i mogę spędzać przy niej długie godziny nabijając kolejne poziomy w Item World. Ulepszona oprawa graficzna i możliwość zdobywanie pucharków są miłym dodatkiem, który jest dla mnie dobrym powodem by po raz kolejny zagrać w ten tytuł.

Disgaea 1 Complete to miły prezent dla największych fanów cyklu. Możliwość ponownego przeżycia najfajniejszej historii jaka pojawiła się w wybornym cyklu to nie lada gratka dla miłośników serii. Inni powinni dwa razy zastanowić się nad zakupem tej gry. Z powodu rozwiązań pamiętających czasy PS2 gra może wydawać się trochę zbyt wolna i wymagająca. Całość nie wypada źle ale na serio brakuje tutaj udogodnień jakie pojawiły się w kolejnych odsłonach serii.

 

Danteveli
5 października 2018 - 16:17