Rad Rodgers: Radical Edition - Danteveli - 25 lutego 2019

Rad Rodgers: Radical Edition

Dawno temu żyliśmy w epoce, gdzie każda firma starała się mieć własną maskotkę. Każdy starał się o postać rozpoznawalną i automatycznie kojarzoną z daną marką. No i nie miały to być osoby jak Bobby Kotick czy Andrew Wilson. Nintendo wybrało Mario. W przypadku Segi padło na Sonica. Na pececie przez moment byli Commander Keen i Jazz Jackrabbit. Ekipa z Slipgate Studios postanowiła powrócić do lat 90. i zaserwować nam kolejnego bohatera kandydującego do miana maskotki. Tylko czy Rad Rodgers: Radical Edition nie zalatuje naftaliną?

Rad Rodgers: Radical Edition na Nintendo Switch to wzbogacony port platformówki wydanej kilka lat temu na pieca. Retro produkcja inspirowana jest dorobkiem 3D Realms i z tego powodu w nowej wersji gry pojawia się kilak postaci z tytułów kontrowersyjnej firmy. Akcja gry koncentruje się jednak na przygodach Rada i jego towarzysza – żyjącej konsoli o imieniu Dusty. Para zostaje wciągnięta do świata gry wideo i musi pokonać serię poziomów by odzyskać wolność. Mamy więc dosyć sztampową fabułę, która pojawia się w niejednej grze. Rad Rodgers nie jest prymusem pod względem opowiadanej historii, ale w gruncie rzeczy nie ma w tym nic złego. W końcu w epoce, która inspiruje ten tytuł fabuła nie znajdowała się na pierwszym planie. No i nie każda produkcja o byciu wciągniętym wewnątrz gry wideo musi być czymś tak mocnym jak Travis Strikes Again.

Rozgrywka to typowa retro gra platformowa w 2D. Skaczemy strzelamy z naszej spluwy i szukamy sekretów po drodze do mety kończącej daną planszę. Naszym celem jest zebranie czterech fragmentów pieczęci odblokowującej drzwi prowadzące do następnego poziomu. To prowadzi do tego, że plansze są trochę bardziej otwarte niż w typowej platformówce, gdzie biegniemy z lewej strony ekranu w prawo. To w połączeniu z masą sekretów poukrywanych na poziomach sprawia, że dany level trudno zaliczyć na 100% za pierwszym razem bo zawsze może nam coś umknąć. Skakanie i strzelanie jest zrobione porządnie i na tym polu gra wypada dosyć dobrze.

Twórcy starali się urozmaicić rozgrywkę przez dodanie do gry trochę innych segmentów. Mamy sekwencje gdzie, skaczemy na lasce pogo niczym w kultowym Duck Tales. Jest też okazja by wcielić się w Dusty'ego, czyli kompana głównego bohatera. Jako ze mówimy o tytule, gdzie nasz bohater uwięziony jest w grze oczywistym było, że pojawi się mechanika wykorzystująca ten element fabuły. W przypadku przygód Rada chodzi o Pixelverse. Są to zglitchowane miejsca w planszach gdzie wysyłamy naszego towarzysza po to by jak konsola wpłyną na to co dzieje się nam mapie. Zazwyczaj wiąże się to z krótkim segmentem, gdzie unikamy wroga jako Dusty i musimy w coś przywalić żeby na mapie pojawiła się nowa platforma czy otworzyły się jakieś drzwi. Na każdej z plansz jest kilka fragmentów tego typu.

 

Radical Edition to rozszerzona wersja gry Rad Rodgers. Z tego co się orientuje do tej edycji platformówki dodano nowe plansze, dodatkowe postacie minigierki takie jak pinball, tryb kooperacji a także tryb Battle, gdzie stajemy naprzeciw drugiemu graczowi offline. Wszystkie te dodatki mają za zadanie wydłużyć czas produkcji, która w oryginalnej wersji była do zaliczenia w jeden wieczór. Wychodzi to całkiem dobrze bo mamy sporo do roboty. Zaliczenie wszystkiego na 100% powinno zabrać trochę czasu i wymagać będzie od nas zręczności i uwagi.

Oprawa graficzna Rad Rogers wypada pozytywnie. Spodziewałem się czegoś mocno starsoszkolnego z grafiką rodem z produkcji 8-bitowych albo gier na MS-Dos. Na szczęście jest jednak inaczej i oprawa graficzna jest współczesna i wygląda bardzo dobrze. Świat jest kolorowy, postacie wypadają dosyć dobrze. Podobnie jest z muzyką, która pasuje do klimatu gry. Melodyjki są całkiem przyjemne dla ucha i nie przeszkadzają podczas gry plus oprawa audio ulega zmianie wraz z otrzymywaniem obrażeń co potrafi budować dosyć emocjonujące momenty.

Na sam koniec jeszcze dosyć ważna informacja. Docelowo Rad Rodgers to gra skierowana dla starszego gracza. Mamy więc trochę przekleństw i krwi. Jednak istnieje opcja odpalenia tytułu w trybie dla dzieci i wtedy (teoretycznie) nasze pociechy nie spotkają nic co może zagrozić ich wychowaniu czy psychice. Nie wiem jak to się sprawdza w praniu bo dla mnie nie ma już ratunku i nie mogę liczyć na powrót do normalności bo złe gierki zrobiły ze mnie psychola.

Granie w Rad Rodgers przypomniało mi dawne czasy, kiedy zagrywałem się w Duke Nukum (tak Nukum). Nie wiem czy to efekt tematyki gry, obecność postaci takich jak Lo Wang i Duke czy rozgrywka, ale jest dosyć oldschoolowo. Z mojej perspektywy jest dosyć fajna propozycja bo lubię od czasu do czasu katować w produkcje bez rozbudowanej fabuły, wielu systemów rozgrywki. Slipgate Studios dostarcza właśnie to czego potrzebuję. Rad Rodgers: Radical Edition to naprawdę przyjemna gra, która wypada dobrze na Switchu i zasługuje na uwagę fanów dawnych platformówek.

Danteveli
25 lutego 2019 - 15:47