Tiny Metal: Full Metal Rumble - Danteveli - 16 lipca 2019

Tiny Metal: Full Metal Rumble

Jeszcze nie tak dawno cierpieliśmy na brak gier w stylu Advance Wars. Teraz ta sytuacja uległa zmianie. O ile Nintendo i Inteligent Systems olewają sprawę tak twórcy z segmentu indie zauważyli zapotrzebowanie na strategie turowe tego typu. W 2017 roku otrzymaliśmy TinyMetal. Ostatnio na rynek trafiło wyśmienite Wargroove. Teraz na PC ląduje Tiny Metal: Full Metal Rumble, czyli taki niby sequel produkcji z 2017 roku.

Full Metal Rumble to kontynuacja gry, która nawet w materiałach promocyjnych nazywała siebie spadkobierca i następcą Advance Wars. Nie ma co owijać w bawełnę bo mamy do czynienia z grą (tak sobie) kopiująca patenty z klasycznej serii dostępnej na przenośne konsole Nintendo. Kolorowa strategia turowa, w której chibi żołnierzyki toczą ze sobą krwawy konflikt. Opisywany tytuł oferuje nam jeszcze więcej tego samego wraz z odrobiną poprawek względem oryginału. No i do gry wdarła się jeszcze cała masa problemów, z których tylko część została rozwiązana w chwili premiery.

Rozgrywka nie jest zbytnio rozbudowana i wszystkie tajniki gry pojmiemy w kilka chwil. Nasza tura przebiega mniej więcej tak, że ruszamy się ludkami w pobliżu wroga atakujemy go czemu towarzyszy krótka scenka ukazująca nasze straty i to jak oberwał przeciwnik (atakowana jednostka może kontratakować), później wydajemy złoto przyznawane za przejęte budynki po to by stworzyć nowych żołnierzy do naszej armii. Całość jest dosyć prosta i nie ma tu żadnego ulepszania jednostek czy rozwoju bazy. Nasze jednostki stają się silniejsze wraz z pokonywaniem wrogów i możemy łączyć poszczególne oddziały kiedy poniosą one straty po to by przywrócić je do standardowej puli punktów życia. Koncentrujemy się na przejmowaniu budynków znajdujących się na mapie i na pokonywaniu wroga. Naszym celem jest albo baza wroga albo dowódca, którego pokonanie gwarantuje zwycięstwo.

Poza walkami w trybie kampanii poruszamy się po sporej mapie. Jest ona w znacznej mierze pusta i bezużyteczna. Jednak twórcy poukrywali na niej różne bonusy jak piosenki, które możemy później odtworzyć. Mam wątpliwość jaki był sens implementacji tego elementu ale muszę przyznać, że latanie helikopterem w poszukiwaniu błyszczących światełek było całkiem fajne.

Trochę dziwnie to zabrzmi ale najbardziej interesującą kwestią związaną z tym tytułem jest całe Kisckstarterowe zamieszanie. Odświeżanie sobie tematu i czytanie o tym co się poczyniło w kwestii sporego przekrętu było ciekawsze od grania w samą grę. W każdym razie pierwsze Tiny Metal zostało sfinansowane z pieniędzy zebranych na inny projekt. Twórcy obiecali, że zwrócą kasę i wezmą się za obiecany tytuł. Najwyraźniej są bardzo leniwi bo tamten projekt nie ruszył z miejsca podczas gdy my otrzymujemy Full Metal Rumble. Oczywiście to tylko spekulacje na bazie doniesień osób powiązanych z projektem. Oficjalnie twórcy zaprzeczają, ze coś takiego miało miejsce. Nie mi osadzać kto ma rację, ale gra na którą w 2013 roku zebrano ponad milion dolców nie ma jeszcze nawet tytułu.

Moje raczej negatywne podejście do tej produkcji nie ma nic wspólnego z rzekomym przekrętem, który zasługuje na potępienie i powinien byś nagłośniany przy każdej możliwej okazji. Moim problemem jest raczej to jak niewiarygodnie skopany jest ten tytuł. To chyba pierwsza pecetowa gra, gdzie klawiatura i myszka nie działają. Teoretycznie można grać w ten tytuł za ich pomocą. Jednak część przycisków po prostu nie działa co sprawia, ze tytuł w rzeczywistości jest niegrywalny. Granie na padzie wypada trochę lepiej. Niestety menu nie zostało do niego przystosowane i na ekranie dalej wyskakują nam klawisze jakie powinniśmy naciskać, klawisze, które nie działają. Niektóre przyciski w menu nie działały i musiałem kombinować by przechodzić kolejne misje. Zakładam, że ten problem da się rozwiązać przy pomocy szybkiej łatki. Występowanie czegoś takiego w momencie premiery gry jest jednak dowodem niechlujstwa twórców lub ich totalnego zlewania tej wersji gry. No bo ten problem da się zauważyć w 30 sekund po odpaleniu Full Metal Rumble.

Reszta gry jest poprawna ale nie ma tu olbrzymiego kroku na przód. Zmian względem oryginału jest stosunkowo mało i cała gra sprawia wrażenie bardziej dodatkowego pakietu misji niż osobnego tytułu. Nie jest to jakaś tragedia, ale Tiny Metal: Full Metal Rumble nie jest już jedynym „klonem” Advance Wars dostępnym na rynku. Wargroove czyli największy konkurent tej produkcji to wyśmienity tytuł. Z tego powodu można było się spodziewać więcej po tej grze. Niestety jest to coś robione po najmniejszej linii oporu a przynajmniej takie jest moje wrażenie po tych kilkunastu godzinach „zabawy”. Jeśli twórcom uda się poprawić mniejsze i większe problemy tej produkcji to otrzymamy niezły tytuł. Trochę dziwne, że trzeba na te poprawki czekać, w końcu ten produkt nie różni się zbytnio od oryginału z 2017 roku.

Tiny Metal: Full Metal Rumble to w miarę przyzwoita gra z kiepską wersją na PC. Dawno nie widziałem tak skopanego tytułu. Mniejsze i większe problemy skutecznie rujnują frajdę z zabawy. Szkoda bo Full Metal Rumble oferuje całkiem prostą ale przyzwoitą strategię turową w stylu świetnych gier z GBA.

 

 

 

Danteveli
16 lipca 2019 - 07:21