Raging Loop - Danteveli - 18 października 2019

Raging Loop

Wilkołaki znane też jako Mafia lub Secret Hitler to zaskakująco fajna gra karciana stawiająca na kombinowanie, kłamanie i zdolność odczytywania zachowań innych graczy. Miałem okazję wkręcić się w ten temat podczas pobyty w Chinach i brałem udział w wielu partyjkach w różne wariacje tej gry. Dlatego też zaintrygowała mnie informacja, że na PlayStation 4 zbliża się gra przypominająca tą kanciarkę. Czy Raging Loop bawi równie dobrze jak odgadywanie kto w naszej ekipie jest wilkołakiem?

Raging Loop to gra typu visual novel w wariancie masa czytania. Sporadycznie wybieramy jedną z kilku opcji, które poprowadzą nas różnymi ścieżkami do odkrycia tajemnicy pewnej górskiej wioski. Mamy więc do czynienia z grą, gdzie najważniejsza jest fabuła a rozgrywka składa się w 99% z czytania tekstów i oglądania towarzyszących im obrazków. Z tego powodu stosunkowo łatwo można zacząć się nudzić jeśli opowieść, którą czytamy nie wciągnie nas od samego początku.

Na szczęście historia Raging Loop jest naprawdę solidna. Młody mężczyzna o imieniu Haruaki niszczy swój motocykl podczas wypadku na górskiej drodze. Chłopak napotyka miłą dziewczyna która użycza mu schronienia w swoim mieszkaniu w pobliskiej wiosce. Bohater poznaje lokalnych mieszkańców i dowiaduje się o dziwnych tradycjach i lokalnych prawach gór. Chłopak wylądował w dziwnej wiosce podczas dziwnej „gry” gdzie wilkołaki atakują i zabiją mieszkańców. Gra ma konkretne zasady, które muszą być przestrzegane przez wszystkich uczestników, nawet potwory. Wilkołaki każdego wieczoru zabijają jedną osobę. Następnego dnia mieszkańcy zabijają jedną osobę spośród siebie w nadziei, że będzie ona wilkołakiem. Niektórzy z ludzi posiadają specjalne moce pozwalające wykryć kto pełni jaką rolę lub chronić wybraną osobę. Haruaki zostaje wplątany w naprawdę niebezpieczną grę, gdzie stawką jest jego życie.

Mamy więc do czynienia z grą, która wprost przenosi zasady popularnej karcianki do tego jak funkcjonuje oddalona od cywilizacji wioska. Jest to naprawdę fajne rozwiązanie, które świetnie sprawdza się w przypadku horroru. Jasno przedstawione zasady połączone z cała plejadą dziwnych i podejrzanych postaci tworzą naprawdę klimatyczną przygodę. Domyślanie się kto jest wilkiem i obstawianie kto zginie następny sprawiało mi sporo frajdy.

Raging Loop nie jest może tak zakręcone jak cykl Zero Escape czy Danganronpa, ale jako horror z tajemnica w formie gry visual novel wypada świetnie. Fabuła wciąga, a opisy wydarzeń pobudzają naszą wyobraźnię w dostateczny sposób. Z perspektywy kogoś kto od czasu do czasu gra w Wilkołaki ta historia była naprawdę interesująca i odrobinę pouczająca. Jednak nawet bez tego elementu bawiłbym się dobrze bo Raging Loop skutecznie buduje tajemnice i prezentuje nam rożne zwroty akcji.

Od strony rozgrywki nie mam zbyt wiele do napisania bo gra jest raczej typowym przedstawicielem gatunku. Co jakiejś kilkadziesiąt minut gry dokonujemy jakiegoś wyboru a później wracamy do czytania. Jednym całkiem ciekawym patentem gry jest połączenie rozgrywki z fabułą. W grach visual novel zazwyczaj mamy kilka ścieżek prowadzących do różnych zakończeń i jesteśmy zachęcani do sprawdzenia ich wszystkich. Tutaj jest to ważna częścią gameplayu. Jak można domyślić się po tytule gry znajdujemy się w zapętlonym ciągu wydarzeń. Nasz bohater zachowuje jednak pamięć tego co mu się wcześniej przytrafiło. Dlatego każdy zgon prowadzi nas do poznania całej prawdy o wiosce i jej mieszkańcach. Ten element jest reprezentowany przez system kluczy, które odblokowują nam nowe odpowiedzi i decyzje prowadzące do kolejnych ścieżek. Dzięki temu jesteśmy zachęcani do eksperymentowania i ginięcia.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną to jest tak sobie. Za grę odpowiada KEMCO, więc wyobrażam sobie, że Raging Loop stworzono za raczej skromne pieniądze. W końcu gra oryginalnie pojawiła się na telefonach komórkowych, po czym zawędrowała na PlayStation Vita a teraz ląduje na PC, PS4 i Switcha dzięki PQube. Jest to produkcja raczej statyczna, modele postaci co najwyżej mrugają oczami. Często oglądamy te same spowite mgłą tła a design postaci jest tylko przyzwoity.

Sfera audio wypada trochę lepiej bo mamy voice acting w języku japońskim, który świetnie pasuje do gry plus solidną muzykę i odgłosy, które ociekają klimatem.

Raging Loop to naprawdę fajna, niszowa produkcja z ciekawą fabułą i odpowiednią dawką grozy. Ja bawiłem się naprawdę dobrze i cieszę się, że przez przypadek natrafiłem na ten tytuł. Nie jest to może produkcja dla każdego choćby ze względu na sporą ilość czytania,a le miłośnicy historii z dreszczykiem będą zadowoleni. Niezmiernie ciesze się, że produkcje tego typu docierają na zachód i mamy okazje sprawdzić coś, co kilka lat temu byłoby tylko smakołykiem dla osób bawiących się w import gier z Azji.

Danteveli
18 października 2019 - 19:57