Earth Defense Force Iron Rain trafia na PC - Danteveli - 19 października 2019

Earth Defense Force Iron Rain trafia na PC

Na Steam wylądowało właśnie Earth Defense Force: Iron Rain i ja jestem z tego powodu niezwykle szczęśliwy. Nowa odsłona cyklu o walce z gigantycznymi robalami, robotami i latającymi spodkami to dokładnie to czego potrzebuję. Cztery klasy żołnierzy napierdzielających z rożnych typów broni do setek pająków i mrówek wielkości samochodu osobowego. W tle miasto rozpadające się z powodu chybionych strzałów z rakietnicy czy granatnika. Czego więcej potrzeba w gierce będącej kwintesencją kina klasy B?

Kilka miesięcy temu na Steam wylądowało  Earth Defense Force 5, teraz na komputery osoboste trafia Iron Rain. Nie jest to jednak kontynuacja tylko kolejny spin-off stworzony przez inne studio. Tym razem wyzwania podjęła się ekipa z Yuke’s, czyli ludzie znani z gier o WWE biorą się za walkę z robakami.

Iron Rain podąża w nowym, odważnym kierunku i oferuje nam fabułę. Jak dotąd EDF ograniczało się do inwazji kosmitów i rozwalania ich w kolejnych lokacjach. Teraz otrzymujemy coś bardziej rozbudowanego. Nasza postać zostaje ciężko ranna podczas bitwy decydującej o losach planety. Po kilku latach wychodzimy ze śpiączki i dowiadujemy się, że ludzkość praktycznie przegrała w wojnie z najemcami z kosmosu. Siły EDF są w stanie bronić tylko kilku pozycji, część żołnierzy się zbuntowała i działają teraz jako wrogie siły. Nie jest różowo a szybko robi się jeszcze gorzej bo do ataku wkraczają nowe jednostki kosmitów. Naszym zadaniem będzie reagowanie na kolejne ataki wroga i szukanie sposobu by raz na zawsze pokonać armię robaków, robotów i kosmitów.

Mówię o rozbudowanej fabule bo tym razem poznajemy postacie, które są członkami naszej ekipy. W krótkich scenkach pomiędzy misjami poznajemy ich historie a także dowiadujemy się o stanie świata. W większość przypadków słuchamy głupich żartów i obciachowych tekstów. Momentami robi się jednak dosyć interesująco i słyszymy na przykład o problemach z pozyskiwaniem żywności czy tym, że EDF tak naprawdę służy jako firma ochroniarska pilnująca terenów należących do bogaczy. Nie ma tutaj rozbudowanej i wielowątkowej fabuły, ale dodanie kontekstu do tego co dzieje się w grze wypada całkiem dobrze.

Earth Defense Force to gra o rozwalaniu potworów. Zabawa polega na wybraniu konkretnej misji, doborze sprzętu i przedmiotów po czym trafiamy na mapę i strzelamy do wszystkiego co nawinie się nam pod lufę. Nie ma tutaj zbyt wielkiej filozofii. Za każdym razem przebijamy się przez zalewę setek przeciwników, którzy prą na nas nie zważając na nic. My musimy przetrwać. Z tego powodu rozgrywka jest idealnie zobrazowana przez okładkę kultowej gry Doom. O ile na niższych poziomach trudności wystarczy tylko strzelać tak te wyższe staja się wyzwaniem. Chwila nieuwagi kosztować będzie nas życie. Musimy nauczyć się macerować pomiędzy przeciwnikami a także korzystać z arsenału i umiejętności naszej postaci.

Cała gra to szereg misji trwających pomiędzy 5 a 15 minut. Każdorazowo naszym zadaniem jest rozwalanie fal brzydali, które pojawią się na planszy. Czasem mamy chronić jakiegoś przedmiotu, innym razem odnaleźć coś lub zniszczyć danego przeciwnika. Jednak zawsze misja kończy się w momencie zabicia ostatniego wroga. Bestie są dosyć różnorodne. Mamy gigantyczne mrówki i pająki, olbrzymie roboty, potwory wielkości Godzilli i latające statki. Wszystkie bestie występują w kilku różnych wariantach.

Poziomy tez są dosyć zróżnicowane. Część akcji dzieje się w amerykańskim mieście wzorowanym na San Francisco, pojawiają się też ruiny jakiejś metropolii, pustynie, podziemia i wybrzeże. Plansze wypadają dosyć dobrze i czasem wyłamują się trochę ze schematu znanego z pozostałych odsłon serii. Mamy na przykład bitwę na gigantycznym latającym statku, gdzie możemy korzystać z różnych działek zamontowanych na pokładzie. Dodam jeszcze tak od siebie, że ja polecałbym raczej ogranie EDF 5. Moim zdaniem jest to lepsza gra i pewnie da się ją wyrwac za trochę mniej kasy.

Deweloperzy z Yuke’s wprowadzili do Iron Rain sporo zmian. Większość z nich ma znacznie tylko dla fanów serii bo tak naprawdę nie wpływają one w kolosalny sposób na przebieg misji. System klasowy został zmieniony tak, że teraz przedstawiciel każdej klasy może korzystać z każdej broni, każdego przedmiotu i pojazdu jaki odblokujemy. Zmieniono też same klasy. Mamy zwykłego żołnierza, jednostkę zdolną do latania podobnie jak tradycyjny Wingdiver, opancerzonego wojownika z tarcza i większą ilością broni a także kompletnie nowa postać posługującą się „linkami” jak bohaterowie Attack on Titan. Dzięki temu nowy bohater może latać po mapie niczym Spider-Man. Jakby tego było mało nowa postać jest w stanie przyzywać specjalną jednostkę wroga, na której jeździ. Można to uczynić tylko za pomocą nowego trybu Overdrive, który pozwala na wzmocnienie naszej postaci i przyśpieszenie regeneracji energii.

Zmieniono także system pozyskiwania sprzętu. W poprzednich grach zbieraliśmy skrzyneczki dające nam dostęp do nowej broni a także skrzynki zwiększające nasza pulę punktów życia. Teraz system ten został zamieniony na kryształy wypadające z wrogów. Za ich pomocą możemy kupować przedmioty odblokowywanie w trakcie gry. Dodatkowo za misje jesteśmy nagradzani kasa, która służy do odblokowywania broni a także zwiększania naszej puli punktów życia. Z początku wydawało mi się, ze jest to całkiem dobra zmiana. Jednak na dłuższą metę nowy system to niewypał. Po pierwsze po ukończeniu misji odblokowujemy konkretne przedmioty. Ponowne przechodzenie poziomów na tym samym poziomie trudności nic nam nie daje. Po drugie przymus wykupywania sprzętu sprawia, że nasz arsenał będzie znacznie mniejszy niż w poprzednich grach. Na dokładkę zostajemy zniechęceni do eksperymentowania ze spluwami. No bo trudno inwestować sporo kasy i kryształów w spluwę, która może okazać się niewypałem. Trzecim i moim zdaniem największym problemem nowego systemu jest to, że musimy płacić za używanie przedmiotów. Każdorazowe przywołanie jakiejś bryki, rzut granatem czy uzdrowieniem kosztuje nas kasę. Za ta sama kasę mamy kupować sprzęt i zwieszać pasek życia. Nie zarabiamy zbyt wiele co prowadzi do tego, że używanie przedmiotów to marnotrawstwo.

Jeśli jesteśmy już przy negatywach to tradycyjnie trzeba wspomnieć o oprawie graficznej. Cykl EDF słynie z tego, że kolejne odsłony wyglądają jak porty z systemów poprzedniej generacji a na dokładkę musimy męczyć się ze spadkami animacji. Gra potrafi zamienić się w pokaz slajdów. Jest to ewidentne zwłaszcza w końcowych misjach, kiedy na ekranie pojawiają się dziesiątki gigantycznych przeciwników. W jednym momencie byłem przekonany, ze gra się zawiesiła bo przez kilka sekund wszystko stało w miejscu. Szkoda, ze wersja na PC ma jeszcze szereg dodatkowych problemów. Skopana optymalizacja, problemy z trybem multiplayer i zawalone celowanie myszką czynią z pecetowej edycji strzelanki coś gorszego od konsolowego odpowiednika. Nie wiem czemu tak jest, zwłaszcza, ze EDF5 śmigało na Steam. 

Ten tekst może wydawać się bardzo negatywny. Ocena Iron Rain też będzie stosunkowo niska. Wynika to z tego, że zdaję sobie sprawę z problemów i niedociągnięć tej produkcji. Jednocześnie muszę napisać, ze jako fan serii i ogólnie miłośnik japońskich gier z cyklu Simple 2000, bawiłem się naprawdę dobrze. Z chęcią pogram też ze znajomymi w trybie multiplayer i pewnie posiedzę przy tym tytule kilkadziesiąt godzin. Moja sympatia do Earth Defense Force nie zmienia faktu, że jest to nabyty smak. Iron Rain podobnie jak i pozostałe gry z serii Earth Defense Force porównałbym do śmierdzącego tofu (chou doufu). Na początek odrzuca i przyprawia człowieka o mdłości. Jednak znajdą się osoby, które po zasmakowaniu będą wniebowzięte i wszystkie negatywy nie będą miały dla nich znaczenia. Reszta ucieknie gdzie pieprz rośnie i będzie prosić żeby zabrać im to „coś „ sprzed twarzy.

Iron Rain to stare i (czasami) dobre Earth Defense Force z odrobiną zmian. Część z nowych rozwiązań wypada lepiej, inne są gorsze od tego co pojawiło się w poprzednich grach. Jednak podstawa rozgrywki pozostała taka sama. EDF to nadal dziwaczna strzelanka przy której będziemy bawić się najlepiej w trybie kooperacji. Fani serii powinni być zadowoleni bo jest tu więcej tego za co kochają te produkcje. Reszta może sobie odpuścić bo mimo większego nacisku na fabułę EDF pozostaje niszową, niskobudżetową produkcją o rozwalaniu tysięcy mrówek.


Danteveli
19 października 2019 - 11:29