Niecałe x miesięcy temu mogliśmy zagrać w Far Cry 5, grę która miała być kontrowersyjna i poruszać polityczną tematykę. Okazało się, że zamiast trucia z ambony dostaliśmy solidną strzelankę z zakręconym zakończeniem. Teraz na sklepowych pólkach ląduje Far Cry: New Dawn, które kontynuuje historię z piątki. Czy postapokaliptyczna gra z zaskakująco kolorowym światem jest czymś godnym naszej uwagi?
Kiepska fabuła
Założenie Far Cry: New Dawn jest naprawdę ciekawe. Poprzednia gra zakończyła się w zaskakujący sposób, który trudno było przewidzieć. Chrześcijańska sekta, którą zwalczaliśmy przez całą grę miała rację i nadszedł koniec świata. New Dawn pokazuje nam wydarzenia w tym samym miejscu w 17 lat po tym, jak w amerykańskie miasta uderzyły bomby atomowe. My wcielamy się w kapitana ochrony pewnego projektu, który pomaga ludziom w budowaniu osad i odbudowywaniu cywilizacji w świecie bez internetu, bez rządu, gdzie siła zastępuje prawo. Nasza ekipa zostaje zaatakowana przez gang dowodzony przez dwie siostry. Mickey i Lou nie chcą konkurencji dla swojego interesu i dlatego mordują członków naszej ekipy, a także porywają naszego szefa, który jest specem od konstrukcji. Tak zaczyna się nasza przygoda o uratowanie postapokaliptycznego Hope County.
Fabuła New Dawn miała potencjał na bycie czymś naprawdę ciekawym. Gra prezentuje nam trochę interesujących pomysłów i tematykę nie często spotykaną w grach wideo. Jednak całość wywala się na twarz bardzo szybko. Mickey i Lou to nudne i sztampowe postacie, które nie wnoszą nic do gry. Siostry dowodzą gangiem i są twardzielami w sposób do bólu oczywisty. Brak im jakiejkolwiek głębi i trochę trudno zrozumieć czemu to akurat one mają być jakimś wielkim zagrożeniem. Pomijam już to, że w ostatnich odsłonach Far Cry, ci źli byli dosyć interesujący i chciało się poznać ich historie. Tutaj twórcy nie trudzą się nawet, by przybliżyć nam nieco sylwetki Mickey i Lou, przez co dostajemy jednowymiarowe postacie opętane żądzą zabijania. New Dawn na chwilę powraca również do postaci z Far Cry 5 i wtedy gra staje się trochę ciekawsza. Niestety standardowy zwrot akcji o zdradzie przez osobę urażoną przybyciem nowego bohatera trywializuje całość. Historia zaprezentowana w tym tytule jest zaskakująco słaba i brak mi słów, by oddać jak bardzo zawiodłem się tym, co ekipa z Ubisoft nam zaserwowała.
Kolejny raz to samo…
Rozgrywka w serii Far Cry to już utarty schemat. Pierwszoosobowa strzelanka, gdzie jesteśmy maszyną do niszczenia i z łatwością podbijamy bazy wroga. New Dawn to kopiuj-wklej z Far Cry 5. Mamy mniejszą wersję mapki z poprzedniej gry z tymi samymi ważniejszymi lokacjami. Jak przystało na sandbox, możemy wykonywać misję fabularne lub bawić się w zadania poboczne. Tych drugich niestety nie ma zbyt wiele. Mamy trochę rzeczy do zebrania, przejmowanie obozów wroga, polowanie na zwierzęta i misje poza terenem Hope County.
Wiele elementów z poprzedniej gry powraca w odrobinę zmienionej wersji. System kompanów pozwala nam zabrać do walki jedną dodatkową postać. Nowe postacie wypełniają te same role co nasi towarzysze z Farc Cry 5. Mamy więc cichego łucznika, snajpera, kogoś z wielką spluwą czy zwierzaki. Zmianą na plus jest to, że nie musimy już czekać kilkanaście minut po śmierci kompana, by powrócił on do akcji.
… tylko trochę gorzej
Rozwój postaci opiera się na tym samym schemacie wykonywania prostych wyzwań, które dają nam punkty. W ten sposób zwiększamy ilość trzymanej amunicji, możemy po cichu zdejmować silniejszych wrogów, czy jesteśmy w stanie zastawiać pułapki. Część z umiejętności z tego drzewka powędrowała do nowego systemu rozbudowy naszej bazy. Tutaj rozwój opiera się na używaniu etanolu, który otrzymujemy za zdobycie przyczółków wroga. Więc jeśli chcemy zwiększyć pulę punktów życia czy tworzyć lepsze giwery, to musimy podbijać obozy gangu bliźniaczek. Jest to trochę lipne rozwiązanie, bo baz jest zaledwie garstka i wymaksowanie postaci wymaga atakowania tych samych miejsc po kilka razy. Z tego powodu coś, co w poprzedniej grze było fajnym systemem rozwoju postaci, teraz zostaje rozwleczone na dwa osobne systemy. Sprawia to wrażenie sztucznego wydłużania gry i dodawania nowych elementów rozgrywki tylko dla samego faktu ich dodania. Rozbudowywanie bazy nie wnosi nic nowego do zabawy.
Odrobina nowości
Far Cry: New Dawn oferuje nam odrobinę nowości, które mają urozmaicić zabawę. Trzy najważniejsze nowinki to wprowadzenie do gry elementów RPG, system ekspedycji i nowe umiejętności bohatera. Jeśli chodzi o „RPG” to przeciwnicy i nasze spluwy występują w 4 wersjach. Rozwalenie przeciwnika z wyższego poziomu jest łatwiejsze przy użyciu silniejszej spluwy. To by było na tyle. Ten patent nie wnosi do gry nic nowego i sprowadza się tylko do tego, że jeśli korzystamy ze słabszych pistoletów czy karabinów, to musimy strzelić kilka razy więcej do wroga. Za to kiedy mamy mocną pukawkę, to słabszych przecinków będziemy zdejmować jednym strzałem w stopę.
Ekspedycje to misje poza obszarem Hope County. Wyruszamy helikopterem na małe mapki, gdzie musimy znaleźć paczkę ze złomem potrzebnym do tworzenia lepszych wersji broni. Później przez chwilę odpieramy atak fali wrogów i wracamy do bazy. Sam pomysł na ekspedycje nie jest zły. Można powiedzieć, że służą one za urozmaicenie wizualne gry. Różnorodne lokacje to coś, czego zdecydowanie brakowało w Far Cry 5. Teraz możemy odwiedzić zezłomowany lotniskowiec, opuszczony Luna Park czy most przejęty przez bandziorów. Każda z mapek jest całkiem fajnie skonstruowana. Jednak to tak naprawdę tylko namiastka trybu Arcade z Far Cry 5. Tutaj mamy serię 20 misji skonstruowanych przez ekipę z Ubisoft. Tam były setki poziomów tworzonych zarówno przez Ubisoft, jak i fanów. Arcade oferowało nam różnorodne mapy z różnymi typami zadań. Czasem były to lepsze pomysły, czasem było to coś głupiego, ale trudno było się przy nich nudzić. Ekspedycje nie są złe, ale brakuje im kreatywności poziomów z trybu Arcade.
Za to nowe umiejętności bohatera to całkiem miły dodatek. Gdzieś tak w połowie gry odblokowujemy możliwość korzystania z podwójnego skoku, trybu chwilowej niewidzialności i zwiększonej odporności. Nowe zdolności sprawiają, że mamy dostęp do nowych sposobów rozprawiania się z wrogami i pozwalają na odrobinę eksperymentowania z odbijaniem kolejnych przyczółków wroga. Dzięki nim nasze wrażenie, że jesteśmy nadczłowiekiem i bawimy się w piaskownicy, jest jeszcze bardziej spotęgowane.
Samo strzelanie i rozwałka nadal są bardzo satysfakcjonujące i pod tym względem trudno jest cokolwiek zarzucić New Dawn. Kiedy pozyskujemy najsilniejsze karabiny, to czujemy potęgę giwery. Na dokładkę nowa broń wystrzeliwująca piły, które odbijają się od różnych powierzchni, wprowadza do gry sporo frajdy. Zwłaszcza w momentach, gdy walczymy z przeciwnikami wyposażonymi olbrzymie tarcze blokujące ostrzał. Wtedy robimy jeden myk, nasza wystrzelona pła odbija się od jakiegoś przedmiotu i trafia wroga w plecy. To podobnie jak celowanie nogi daje sporo satysfakcji i sprawia, że nowa giwera jest fajnym dodatkiem do gry.
Problemy
Muszę wspomnieć jeszcze o kilku problemach. Poza wspomnianym już wrażeniem, że gra nie oferuje nam wiele nowego i na dodatek wycina coś, co już było w Far Cry 5, sporym problemem są także bugi. Kilka razy musiałem restartować daną misję, bo nawalił jakiś skrypt albo przycisk, który miałem nacisnąć nie działał. Wiele elementów otoczenia przenikało przez siebie i pojawiały się dziwne sytuacje, kiedy fizyka gry wariowała. Na dokładkę co jakiś czas pojawiały się problemy z kontrolerem i na ekranie wyskakiwał kod jakiegoś błędu wewnątrz gry. Nie wiem, czy to tylko problem wersji gry na konsolę Microsoftu, ale przy Far Cry 5 na PS4 nie miałem podobnych problemów. Czyli z mojej perspektywy to nie dość, że grałem w uboższą wersję Far Cry 5, to jeszcze musiałem męczyć się z glitchami.
Mogło być lepiej
W próżni Far Cry: New Dawn byłoby niezłym tytułem. Solidne strzelanie, interesujący system rozwoju postaci i rozwałka, która potrafi sprawiać frajdę, są niewątpliwymi atutami tego tytułu. Niestety krótki czas gry, bugi, fabuła, nudne misje i bardzo mało zadań pobocznych sprawiają, że jest to najsłabsza odsłona cyklu. Prawie wszystko, co dodano do szkieletu wyrwanego z Far Cry 5 to porażka. Nowe postacie są nieciekawe, a duet sióstr morderców nie umywa się do poprzednich antagonistów (poza szefem z Far Cry 3, ale tam królował Vaas). Nowy „system” RPG to pic na wodę, który ma sztucznie wydłużyć grę. Ekspedycje to jedynie namiastka trybu Arcade, która nie oferuje nam nawet połowy tego, co mogliśmy tam zobaczyć. Znikoma ilość misji pobocznych i dodatkowych zajęć jeszcze dobitniej ukazuje nam, że New Dawn to jedynie półprodukt wydany, by zarobić więcej kasy. Jedyna z nowości, które wypadają na plus to super umiejętności pozwalające nam podwójny skok, chwilowe znikanie czy sprawniejsze rozprawianie się z przeciwnikami. To jednak trochę za mało by traktować New Dawn jako coś więcej niż DLC, za które ktoś sporo sobie policzył.
12 godzin poświęcone na przejście wszystkich misji, wykonanie większości zadań pobocznych, zaliczenie kilku ekspedycji i zdobycie najlepszych giwer, nie było czasem zmarnowanym. Jednak ciągle czegoś mi brakowało i miałem wrażenie, że New Dawn oferuje zbyt mało fajnych nowinek. Wiem, że to tytuł sprzedawany za mniejsze pieniądze niż typowa gra AAA i przynajmniej w teorii jest to spin-off taki jak Blood Dragon czy Primal. Jednak kiedy odchodziłem od Blood Dragon byłem usatysfakcjonowany tym, co widziałem. Od New Dawn odchodzę zawiedziony, bo spodziewałem się znacznie więcej po tej grze. Od fabuły i postaci poprzez małą ilość misji i zadań pobocznych do systemu RPG, który nie wnosi nic do rozgrywki, nowy Far Cry zawodzi prawie na każdym froncie.
Meh
New Dawn to produkcja wyłącznie dla największych fanów Far Cry 5, którzy mają wielką ochotę na więcej tej samej rozgrywki. Zwiedzanie tych samych lokacjach i sprawdzenie jak potoczyły się losy bohaterów FC5, jest całkiem interesujące. Korzystanie z nadprzyrodzonych mocy sprawia sporo frajdy, ale to zdecydowanie za mało by wydać kasę na New Dawn. Niestety nowa odsłona serii to po prostu mniejsza i gorsza wersja zeszłorocznego produktu. Dlatego trudno jest mi znaleźć sensowny argument za New Dawn, kiedy za mniejsze pieniądze można kupić lepszą wersję tej samej gry lub zaopatrzyć się w interesującą wariację na temat Far Cry, jaką jest Primal.