Lubię Chiny. W końcu spędziłem tam spory kawałek swojego życia. Jednak Chińska Republika Ludowa i gry wideo to kiepskie połączenie. Wieloletni zakaz sprzedaży konsol ze względu na zdrowie i moralność młodzieży godziny policyjne dla grania, cenzura i dominacja modelu free to play to tylko kilka z listy problemów, jaką mam w kwestii Państwa środka i gierek. Nie zamykam się jednak kompletnie na ten rynek. W końcu ma on olbrzymi potencjał. Dlatego też zdecydowałem się sprawdzić Zengeon. Czy ten tytuł wprost z telefonów ma rację bytu na Switchu?
Zengeon na Nintendo Switch jest portem gry na telefony komórkowe, która jakiś czas temu została również przyniesiona na komputery osobiste. Mamy więc do czynienia z tytułem tworzonym pod specyfikę telefonów i ekranów dotykowych, gdzie dodano normalne sterowanie i konsolową cenę.
Jest to dosyć ewidentne przy fabule, której w praktyce nie ma. Intro mówi nam o szkole, mistrzu i wielkim zagrożeniu, które musimy pokonać. I to by było na tyle jeśli chodzi o historię. O piątce bohaterów dowiadujemy się po dwa zdania i jazda walczyć.
Nie uważam, żeby fabuła była niezbędna do dobrej zabawy, ale tutaj ktoś chyba starał się coś stworzyć, po czym porzucił wszystkie nadzieje. Trochę dziwnie to wygląda i sprawia wrażenie niedokończonego produktu.
Rozgrywka w Zengeon przypomina mi jeden z niezliczonej ilości modów do Warcraft III. Ogólnie cała gra to jedno wielkie deja vu z różnych tworów społeczności do legendarnej gry Blizzard. W każdym razie sterujemy naszą postacią i walczymy z grupami przeciwników, starając się przedostać do wyjścia z mapy. Mówimy o bardzo prostej grze hack and slash z minimalną ilością elementów RPG. Mamy wzmacniające przedmioty, zdobywanie poziomów i modyfikacje naszych umiejętności. Nic nadzwyczajnego i zero innowacji względem innych produkcji tego typu. Do worka wrzucono też odrobinę roguelite i śmierć oznacza, że musimy rozpocząć zabawę na nowo.
Systemy współgrają ze sobą całkiem dobrze, ale gra w gruncie rzeczy jest prosta i brakuje tu najfajniejszej rzeczy z tytułów jak Diablo czy Hades. Nie maa eksperymentowania z ekwipunkiem i umiejętnościami, by tworzyć coś ciekawego i momentami zaskakującego. Dla mnie ten element jest wielkim atutem najlepszych przedstawicieli zarówno hack and slash jak i gier roguelite. Dlatego szkoda, że tutaj nie zrobiono praktycznie nic godnego uwagi.
Zengeon wygląda bardzo prosto i brak tutaj oryginalnego stylu czy czegokolwiek wyróżniającego tytułu spośród innych produkcji przeznaczonych na telefony komórkowe. Mamy gotowiec w wariancie b i dokładnie to czego, można oczekiwać po takiej grze. Może jestem trochę zbyt krytyczny, ale na serio brakuje mi tutaj, choć odrobinę stylu i jakiegokolwiek patentu na wygląd gry. Muszę posiłkować się patrzeniem w ekran konsolki, by nie zapomnieć, jak ten tytuł wygląda. Niestety tak bywa z nijakimi grami, które są po prostu identyczne.
Dla mnie ten tytuł to idealny przykład jednego z multum problemów, jakie mam z grami z Chin. Brak im jakiegokolwiek charakteru i są robione masowo do tego stopnia, że trudno je miedzy sobą odróżnić. Do tego gierki z telefonów są po prostu wypluwane na inne systemy i nie oferują graczom nic specjalnego.
Zengeon to znośny tytuł, w który można spokojnie pograć. Nie ma tutaj fajerwerków i grze brakuje stylu i charakteru. Nie jest to jednak coś kiepskiego. Po prostu kolejny tytuł z komórki na Switcha. Problemem jest raczej to, że na konsoli Nintendo można zagrać w masę znacznie lepszych i ciekawszych gier. Trudno mi wtedy uzasadnić istnienie takiej produkcji. W moim odczuciu to bardziej coś w stylu +1 do biblioteki gier niż produkcja godna naszego czasu i zaangażowania.