Czasem zdarza mi się przez przypadek odpalić film, który już wcześniej widziałem. Nie chodzi mi o celowe, ponowne obejrzenie jakiejś lubianej produkcji. Zazwyczaj myślę, że jest to filmidło, którego wcześniej nie widziałem. Zdarzyło się kilka razy, że dopiero po kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu minutach zdawałem sobie sprawę, że już daną produkcję widziałem. W przypadku gier jeszcze mi się coś takiego nie przytrafiło. Jednak dzięki Pretty Girls Rivers byłem bardzo blisko.
Pretty Girls Rivers sklasyfikowane jest jako tak zwany Shisen-Sho. Po chwili googlowania udało mi się ustalić, że gruncie rzeczy mowa o tym samym co madżong jednoosobowy, czyli gra mająca z tradycyjnym madżongiem niezbyt wiele wspólnego. W tym wariancie mamy pełno rozsypanych kamieni i dobieramy je w pary, by oczyścić całe pole gry. Taka trochę wariacja na temat gry w Pamięć, z tym że od razu mamy wszystko odsłonięte. Ewentualnie może coś w rodzaju karcianek jak Pasjans, gdzie mamy odpowiednio układać rzeczy, tak by nie zablokować sobie ruchu.
Nie brzmi to ani zbyt ciekawie, ani też nie sprawia wrażenie emocjonującej gry. Dlatego Pretty Girls Rivers do całości dodaje jeszcze statyczne obrazki pań w stylu anime. Teraz zabawa się rozkręca. W końcu poza dobieraniem kostek w pary możemy popatrzeć sobie na obrazek. Z kronikarskiego obowiązku dodam jeszcze informację, że na każdym poziomie możemy skorzystać z opcji przetasowania kamieni. Jest też opcja podpowiedzi w razie gdyby wyłapanie pary kamieni do połączenia sprawiało nam kłopot.
Układamy nasze kamyki i walczymy z czasem, żeby się wyrobić przed końcem licznika. Nie ma tu fabuły, ani żadnych specjalnych dodatków poza galerią obrazków pań anime. Wybieramy jedną z modelek i przystępujemy do gry.
Trudno mi się rozpisywać o grze, która w praktyce sprowadza się do tego samego, co sprzątanie po musli, gdy płatki wysypią się na podłogę. Nie ma tu ani głębi, ani zbyt wiele do roboty. Pretty Girls Rivers sprawdza się jednak jako relaks tego typu, więc trudno być przesadnie złośliwym i się naśmiewać. No i łatwo wbić platynę, więc to zawsze coś.
Wspominałem o tym, że miałem wrażenie, że już wcześniej grałem w Pretty Girls Rivers. Wynika to z tego, że gra jest prawie taka sama jak Bishoujo Battle Mahjong Solitaire. Z początku byłem przekonany, ze to ten sam tytuł pod inną nazwą. Jednak po wnikliwej analizie okazało się, że obie gry są po prostu bliźniaczo podobne i mogłyby być tą samą produkcją.
Ogólnie nie mam o co czepiać się Pretty Girls Rivers. To niezwykle prosta i niezbyt rozbudowana gra skierowana raczej do bardzo specyficznego rodzaju gracza. Przyznam się jednak, że tytuł sprawdził się całkiem dobrze jako takie lekkie, trochę bezmyślne odstresowanie po pracy. Spędziłem z tym tytułem jakieś 2 godzinki i nie żałuję tego czasu. Nie jest to może jakaś świecąca rekomendacja, ale zawsze to coś.