Seduction: A Monk’s Fate - Danteveli - 26 lipca 2022

Seduction: A Monk’s Fate

Czasem w pojedynkę można stworzyć coś naprawdę fajnego i pomysłowego. Jest kilka wyśmienitych gier, za które odpowiada tylko jeden deweloper. Oczywiście są też straszne kasztany i potworki, za którymi stoi jeden człowiek. Czy Seduction: A Monk’s Fate będzie należec do tej pierwszej kategorii?

Seduction: A Monk’s Fate to produkcja jednoosobowego studia KOEX, które wywodzi się z Singapuru. Mamy więc indyka z Azji z kraju, który nie kojarzy się zbytnio z grami. Do tego gra porusza tematykę wierzeń i zjawisk nadprzyrodzonych z kręgu kulturowego, z którego wywodzi się twórca gry. Mamy więc ciekawe połączenie, które owocuje naprawdę unikatową grą.

W Seduction: A Monk’s Fate wcielamy się w młodego mnicha buddyjskiego, który nocuje w tajemniczej celi zakonu. W trakcie nocy bohaterowi śni się zjawa pewnej kobiety. Dochodzenie na temat jej osoby pociągnie młodzieńca do czeluści piekieł i pozwoli mnichowi poznać tajemnice swojego zakonu. Z początku byłem bardzo zaintrygowany historią przedstawioną w tej grze. Jest tu masa interesujących elementów i klimatu. Niestety zakończenie nie jest zbyt satysfakcjonujące. Nie chodzi nawet o sam finał historii, ale kierunek, jaki gra obiera i wytłumaczenie całej tajemnicy. Mam wrażenie, że ten element zrobiony był trochę na kolanie i nie ma takiej mocy jak inne momenty.

Rozgrywa jest prosta i sprowadza się do przemierzania szeregu lokacji. Po drodze rozwiązujemy trochę prostych zagadek i unikamy ataków przeciwników. Całość akcji obserwujemy z boku w 2D niczym w klasycznej grze platformowej lub dawnym point and click na PC. Gameplay sam w sobie nie powala, ale interesujące zagadki, klimat i kilka fajnych pomysłów sprawiają, że gra się przyjemnie. Co prawda Seduction: A Monk’s Fate jest tytułem na jedno posiedzenie i nie ma tutaj zbyt wielkiej różnorodności, ale udało się upchnąć sekcję pływania i fragment uciekania przed wielkim pająkiem, więc w trakcie gry zrobimy całkiem sporo.

Mowa o grze, która reklamowana jest jako horror. Co prawda Seduction: A Monk’s Fate nie należy do strasznych tytułów i nawet przez moment nie pomyślałem, że cokolwiek może tutaj zmrozić graczom krew w żyłach. Mimo to klimat podziemi, zdrady, klątwy i tragedii z nią związanej są często wykorzystywane w azjatyckich straszakach. Seduction: A Monk’s Fate ma też odpowiedni klimat i jest mroczne i ponure z mocnymi momentami. Dlatego też wydaje mi się, że horror mimo wszystko pasuje do opisu tej gry. No i mało co jest w stanie mnie wystraszyć, więc może Seduction: A Monk’s Fate jest jakimś mocnym tytułem, ale ja tego nie zauważyłem?

Seduction: A Monk’s Fate pozostawia po sobie pozytywne wrażenie. W niecałą godzinę tytuł ten pokazał mi kilka fajnych i pomysłowych sekcji, które świetnie budują nastrój i pasowałyby do bardziej rozbudowanych horrorów. Fabuła ma potencjał, chociaż mam wrażenie, że jest ona odrobinę niedopieczona i mogłaby być lepsza. Mimo to będę wspominał ten tytuł bardzo dobrze. Sekcja w biurze, które okazuje się naszpikowaną przeciwnościami pułapką zaświatów, będę jeszcze długo pamiętał. Dlatego też jestem na tak i polecam Seduction: A Monk’s Fate.

Oprawa graficzna nie jest może najmocniejszą stroną gry. Tytuł nie powala mocą i niektóre elementy wyglądają słabo. Z drugiej strony mamy tu ciekawą wizję artystyczną i solidną stylistykę. Seduction: A Monk’s Fate jest naprawdę pomysłowym tytułem i niektóre sekwencje wypadają naprawdę dobrze i mega klimatycznie. Nie wszystko do mnie przemawiało, ale jako całość ta gra wypada zdecydowanie pozytywnie i z chęcią zobaczę więcej zakręconych pomysłów KOEX.

Fani grozy i miłośnicy mniejszych projektów mogą się zainteresować Seduction: A Monk’s Fate. To tytuł pokazujący, że twórca ma spory potencjał i kilka naprawdę fajnych pomysłów. Gra może sama w sobie nie powala, ale jest tu sporo interesujących i oryginalnych rzeczy. Całość można zaliczyć w jakąś godzinkę i moim zdaniem nie będzie to czas stracony. Może nie jest to hit i pierwsza liga straszaków, ale ja przy Seduction: A Monk’s Fate bawiłem się zaskakująco dobrze.

Danteveli
26 lipca 2022 - 21:50