Immortality to jedna z najlepiej ocenianych gier wydanych w tym roku. Tytuł zbiera bardzo wysokie noty od recenzentów i jego średnia ocen waha się w okolicach 9/10. Wiele osób rozpływa się nad tym tytułem i wychwala go pod niebiosa. Immortality na pewno pojawi się na listach najlepszych gier tego roku i zbierze nagrody. Co takiego wyjątkowego jest w tej grze?
Poniższy tekst to rozpracowanie fabuły Immortality i próba wytłumaczenia, o co w tym wszystkim chodzi. Jest to druga część materiału rozpoczętego tym tekstem. Jako fan straszydeł i miłośnik horroru analogowego, miałem sporo frajdy przy rozwiązywaniu zagadki tego tytułu. Zdaje sobie jednak sprawę, że nie każdy będzie w stanie przebić się przez wszystko, czym jest Immortality. Dlatego też poniżej objaśniam, o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego tak wiele osób zakochało się w tej produkcji. Oczywiście pojawi się cała masa spoilerów i teorii na temat wszystkiego, co zobaczymy w grze
Trzecia warstwa
W trakcie przeglądania materiałów możemy natknąć się na pewne ukryte elementy. W najprostszych przypadkach są to zdania, które można zrozumieć dopiero podczas przewijania danego klipu do tyłu/ Od czasu do czasu pojawiają się też ukryte sceny, które widać dopiero po przewinięciu materiału z odpowiednią prędkością. Natrafimy także na sceny wewnątrz scen, gdzie pojawiają się postacie niewystępujące w żadnym z filmów.
Oglądając te materiały, natrafimy na dziwne i często brutalne sekwencje. Pojawią się także monologi kobiety nazywającej się The One. Czasem pojawia się także jej kompan, który określany jest jako The Other One. Ich nagrania rzucają światło na wszystkie wydarzenia i prezentują nam ukrytą prawdę na temat Immortality. Całość jest jednak dosyć chaotyczna i nie tak spójna jak pozostałe warstwy historii. To daje spore pole do popisu dla odbiorcy i pozwala na interpretację tego, co widzimy.
Ukryte znaczenie?
Zanim skoncentruje się na mojej wersji fabuły gry, chciałbym rzucić okiem na całkiem popularną teorię, która pojawiła się w internecie. Chodzi o to, że The One i The Other One są muzami, czymś, co przepełnia artystów, zachęca ich do działania i napędza ich twórczość. Muzy istnieją od zawsze i w przeciągu wieków napędzały artystów do tworzenia najwspanialszych dzieł i historii. The One jest bardziej pozytywnym i twórczym elementem, podczas gdy The Other One niesie w sobie element destrukcji i zwątpienia. Marissa i filmy z jej udziałem stają się wiec swego rodzaju polem bitwy dla tych dwóch sił.
Takie rozszyfrowanie trzeciej warstwy ma sens i sprawia, że całe Immortality staje się opowieścią o sztuce, trudach w jej tworzeniu i tym jak okropny potrafi być biznes. Ja osobiście preferuję inne czytanie trzeciej warstwy.
Nie ma ucieczki
Ukrytą warstwą Immortality jest opowieść o tajemniczych istotach. The One i The Other One są przedstawicielami pradawnej rasy, która poprzedza ludzi. Z naszej perspektywy mogą być aniołami, demonami lub nawet bogami. Możliwe, że mity o wampirach wzięły się właśnie od nich i przez wieki zostały uproszczone do tego co znamy dzisiaj.
Ważnie jest to, że para należy do grupy praktycznie nieśmiertelnych stworzeń, które przebywały na Ziemi od zawsze. Jedyną słabością tych istnień jest ogień, który przyczynił się do tego, że XX wieku z całego potężnego gatunku pozostała tylko ta para.
Dawno temu The One i The Other One czuli się niczym rodzice ludzi. Chcieli podzielić się z nami swoją modrością i moralnością zdobytą przez eony. Dlatego para zaczęła tworzyć historie, mity i podstawy naszych wierzeń. Biblijna historia Adama i Ewy jest permutacją ich opowieści, a wąż i jabłko były pomysłem The Other One, by nadać tej historii większej głębi.
Jednak z biegiem czasu opowieści przez nich stworzone i ich przesłania ulegają zmianą, przerażeniu i zmianie oryginalnego sensu. Tak stało się na przykład z jedną z największych opowieści w dziejach ludzkości-historią Jezusa z Nazaretu. To The One odgrywała rolę Jezusa, a jego zmartwychwstanie było efektem nieśmiertelności tych bytów. Ludzie sami sobie dopowiedzieli elementy o wniebowstąpieniu i inne elementy tej historii. The One najbardziej utyskuje na postać Marii z Nazaretu. Oryginalnie jej historia była zupełnie inna i Maria Magdalena była tą samą osobą. Jej historia została jednak poprzekręcania i zmieniona w obecny wariant znany z Biblii.
Wszystkie próby polepszenia naszego gatunku zawiodły. Czas przekształcił wszystkie historie, które nieśmiertelne stworzenia chciały nam przekazać. The One i The Other One wraz ze swoimi braćmi i siostrami przemierzali nasz świat w zawodzie i smutku. Ludzkość okazała się czymś nieudanym, na co szkoda czasu i energii. Dlatego też byty odpuściły sobie nasz gatunek. Tylko The One wciąż widziała potencjał w ludziach, sztuce i opowieściach przez nas tworzonych.
Byty przemierzały Ziemię i żyły pośród ludzi. Jednak ich nieśmiertelność i moc były problemem. Często polowano i próbowano ich zabijać. The One wspomina o wielu śmierciach, jakie ją czekały choćby z powodu tego, że uważaną ja za wiedźmę. Śmierć wiązała się jednak tylko z okresem potrzebnym na regenerację, po czym stworzenie powracało do żywych. To swego rodzaju drzemka w celach regeneracji i odzyskania sił. The One często popełniała samobójstwo, by się zregenerować i odpocząć.
Jednym z takich odpoczynków był okres między Pierwszą a Drugą Wojną Światową. Po przebudzeniu nieoswojone z nową rzeczywistością The One błąkało się po wyniszczonej wojną Francji. Tam byt natknął się na umierającą nastolatkę-Marissę Marcel. Dziewczyna została prawdopodobnie zgwałcona i śmiertelnie raniona przez żołnierzy którejś ze stron konfliktu.
Jedyny raz, gdy w Immortality pojawia się prawdziwa Marissa, to chwila jej śmierci.
The One zaważyło coś intrygującego w nastolatce i zaproponowało jej wyjście z sytuacji. Marissa zostanie pożarta przez The One i stanie się częścią wiecznego, nieśmiertelnego bytu. Wynika to z tego, że tajemnicze stworzenia posiadają zdolność przybierania postaci i posiadania wspomnień pożartych przez siebie istot. W ten sposób The One stało się Marissą Marcel.
Fascynacja sztuką i okazja do poznania nowych jej dziedzin sprawiły, że The One zaintrygowało się filmem i potencjałem tej formy sztuki. Dlatego też jako Marissa byt zagrał w adaptacji legendarnej gotyckiej historii o żądzy i zatraceniu.
Na planie pojawił się też dawny kompan-The Other One, który jakimś sposobem wytropił The One. Podczas kręcenia Ambrosio The One zafascynował John Durick, który z kolei zaintrygowany był przepiękną nastolatką. Dochodzi do romansu tej pary, co mogło mieć jakiś wpływ na powstawanie filmu. Ambrosio nie trafia bowiem nigdy do kin, mimo że film został nakręcony bez większych problemów.
Para Marissa i John nie poddają się i decydują się stworzyć nowy film na podstawie wspólnego scenariusza. Ma być to niezwykłe dzieło, które porusza tematy ważne dla The One. W Głównej mierze chodzi o konflikt między artystą i twórcą a porządkiem, konserwatywnymi normami. Tak powstaje film Minsky. Niestety produkcja napotyka masę problemów.
The Other One powraca i przybiera formę aktora wcielającego się w główną rolę policjanta. Byt ma kompletnie dosyć ludzi, ich sztuki i chciałby odciąć się od nich i pozostać z The One w spokoju. To prowadzi do napięć, których skutkiem jest “wypadek” na planie filmu Minsky. Dla całegoś świata Carl Goodman wcielający się w role policjanta zostaje niefortunnie postrzelony podczas kręcenia jednej ze scen. Tak naprawdę The One jako Marissa zabija The Other One udającego Carla. Ciało aktora zostaje skremowane, przez co The Other One powinien być unicestwiony na zawsze, a The One staje się ostatnim przedstawicielem swojego gatunku.
Pod wpływem emocji The One w ciele Marissy wyznaje swojemu kochankowi, a zarazem reżyserowi filmu prawdę na swój temat. Reakcja ze strony Johna jest jednak wielkim zawodem. Z tego powodu artysta zostaje zamordowany. Z powodu śmierci Carla prace nad filmem zostają przerwane. Marissa znika ze świata, a The One przybiera formę reżysera Johna Duricka.
Pod tą postacią tajemniczy byt tworzy kolejne filmy. Jednak z biegiem czasu miłość do sztuki zaczyna przepijać. The One czuje, że mimo sławy tworzy coraz gorsze produkcje. Na dodatek ciągłe bycie reżyserem oznacza, że The One nie miało czasu na regenerację i odnowienie sił. Depresja twórcy zostaje jednak przerwana przez niespodziankę w postaci klisz z Ambrosio. Reżyser tamtego filmu wysyła je przed śmiercią do Johna w ramach pojednania. To sprawia, że The One przypomina sobie o Marissie Marcel.
Po trzydziestu latach od klęski filmu Minsky Marissa powraca. The One korzysta ze swoich mocy i na raz staje się zarówno reżyserem jak i Marissą, która wygląda dokładnie tak jak podczas pierwszego spotkania z The One. Mimo upływu lat Marissa nadal ma urodę nastolatki. Para, która w rzeczywistości jest jednym bytem, zabiera się za stworzenie wielkiego dzieła filmowego.
Jednak bycie dwoma postaciami i wiele dekad bez regeneracji sprawia, że The One jest w bardzo kiepskim stanie. John i Marissa ulegają dziwnym wypadkom i zasłabnięciom. Coś jest nie tak i wspaniały pomysł sypie się niczym domek z kart.
Z pomocą przychodzi The Other One, który ma postać aktorki grającej rolę w filmie Two of Everything. Okazuje się, że ogień przynosi śmierć tym istnieniom, ale film jest wieczny. Dlatego też esencja The Other One znajdowała się wewnątrz filmu Minsky. Dokładniej w scenie, gdzie Carl zostaje zamordowany. Byty mają możliwość opanowania innych nie tylko przez pożarcie ich ciał. Wystarczy, że ich śmierć zostanie uwieczniona na filmie, a każdy, kto będzie miał kontakt z obrazem, zostanie opętany.
To sprawia, że The One i The Other One wpadają na nowy sposób osiągnięcia prawdziwej nieśmiertelności. The Other One wylewa benzynę na siedzącą spokojnie Marissę Marcel. Później widzimy scenę podpalenia kobiety i The One przybierającą nową formę. Od teraz staje się ona naszą częścią i jesteśmy opętani przez wieczny, nieśmiertelny i niezniszczalny byt.
Poszukiwania Marissy Marcel były sprytnie przemyślaną i świetnie zaplanowaną pułapką, a my poprzez naszą ciekawość wpadliśmy w nią. Nie ma już dla nas żadnego wyjścia i za późno na próbę ucieczki. Chęć poznania prawdy okazała się naszą zagładą.
Immortality to horror analogowy
Najnowsze dzieło Sama Barlowa świetnie wpisuje się w obecny trend horroru analogowego. Masa opowieści o dawnych środkach przekazu i skrywanych przez nie sekretach podbija YouTube i inne strony. Historie mrocznych sił oddziałujących na ludzi poprzez stare programy, filmy i nagrania VHS sprawdza się wyśmienicie we współczesnych czasach. Immortality świetnie buduje na tych założeniach, przenosząc całość w bardziej interaktywną formę.
Gra sama w sobie staje się częścią opowieści i elementem horroru. Niczym nagrania w Ringu, kontakt z Immortality staje się metodą zarażenia kolejnych jednostek. Każdy, kto zetknie się z tą tajemnicą i dotrze do napisów końcowych, zostaje zainfekowany i jest ofiarą tajemniczej, pradawnej siły, która będzie się rozprzestrzeniać. W tym kontekście każda pozytywna recenzja, dobra opinia na forach czy inne próby zachęty jak największej ilości osób do zagrania w Immortality stają się częścią historii. Gra trafia do Game Pass i będzie dostępna za darmo dla subskrybentów Netflix. Wszystko to brzmi prawie tak jakby Sam Barlow i studio Half Mermaid robiło wszystko by gra trafiła do jak największej ilosci osób. W końcu The One chodzi o to by jak najwięcej osób miało kontakt z historią Marissy i stało się jej częścią. Dzięki temu Immortality staje się apokaliptyczną opowieścią, gdzie każdy, kto zagra w ten tytuł, staje się częścią klątwy/infekcji. A czy Ty już zagrałeś w Immortality? Jeśli nie musisz to jak naszycie zrobić.