Dobrze pamiętam odległe czasy spędzone z systemami takimi jak NES, Amiga czy Pegasus. Grało się wtedy sporo różnego rodzaju platformówki i gry akcji. Tytuły te były podobne do produkcji z salonów gier. Mam na myśli to, że gry potrafiły być piekielnie trudne. Ja jednak nawet zbytnio nie zdawałem sobie z tego sprawy, bo samo granie sprawiało mi ogromną radość. Teraz sytuacja wygląda inaczej, ale od czasu do czasu pojawiają się produkcje inspirowane dawnymi czasami jak Vengeful Guardian: Moonrider
Vengeful Guardian: Moonrider to gra akcji w 2D w stylu side scrolling z epoki 16 bit stworzona przez deweloperów z ekipy JoyMasher i wydana przez The Arcade Crew, które w swoim katalogu ma inny cudowny retro tytuł - Infernax.
Nasza przygoda w tym tytule ma całkiem solidne otwarcie. Widzimy jakieś laboratorium, gdzie prawdopodobnie dochodzi do nieludzkich eksperymentów. Coś nie idzie, migają światła i z jakiegoś pojemnika wydostaje się potwór, który zabija uzbrojonych żołnierzy. My wcielamy się w tego stworka i zostajemy w pomieszczeniu z dwoma naukowcami. Można zacząć siekę.
Jeśli chodzi o rozgrywkę, to mamy do czynienia z grą akcji 2D mieszającą ze sobą walki, i sporo skakania czy unikania pułapek i przeszkód. To stara szkoła pełną gębą i Vengeful Guardian: Moonrider wpisuje się w filozofię dawnych produkcji. Wcielamy się w tytułowego Moonridera, czyli cybernetycznego ninja,który uzyskuje dostęp do całej gamy uzbrojenia i potężnych ruchów. Robimy to za pomocą pokonywania bossów na końcu poziomu niczym w legendarnym cyklu Mega Man.
Poza walkami i przebijaniem się przez plansze pełne wrogów mamy też kilka sekcji na motorku. Tutaj gra stara się naśladować dawne pseudo 3D, które kiedyś było fajnym urozmaiceniem oldchoolowych platformówek. W przypadku Vengeful Guardian: Moonrider sekcje tego typu wypadają tylko ok i brak im dopracowania reszty gry. Mimo to fajnie, że zdecydowano się powrócić do tego elementu, który przewijał się w całkiem sporej ilości archaicznych produkcji.
Tytuł miesza ze sobą elementy futurystyczne rodem z opowieści i filmów science fiction z klimatami ninja. Przez to gra może kojarzyć się trochę z seriami Strider, Shinobi czy ninja Gaiden. Wynika to też z prezentacji w retro estetyce. Vengeful Guardian: Moonrider kojarzy się z tamtymi tytułami i przywodzi je na myśl zarówno w kwestiach oprawy graficznej jak i designu świata czy po prostu rozgrywki. To na pewno mocny atut Vengeful Guardian: Moonrider dla tych którzy lubią klimaty retro lub po prostu są stęsknieni za rozgrywką w stylu sprzed dekad.
Lubię produkcje w starym stylu i mam sporo nostalgii do gier podobnych do Vengeful Guardian: Moonrider, w które kiedyś katowałem. Dlatego czas spędzony z tą produkcją był miłą podróżą do dawnych lat. Podobnie było w zeszłym roku ze wspomnianym już Infernax. Fajnie, że pojawia się sporo produkcji w tych klimatach, które są naprawdę dopracowane i dobrze wykonane. Mnie taki stan rzeczy naprawdę cieszy i napawa optymizmem jeśli chodzi o segment mniejszych produkcji i tytułów niezależnych.
Vengeful Guardian: Moonrider to solidna produkcja w starym stylu. Gra ma sporo atutów i może przypaść do gustu miłośników rozgrywki sprzed lat. Wymagający side scrolling i gra akcji w 2D, to coś czego nigdy mało fanom podobnych klimatów, a Vengeful Guardian: Moonrider dostarcza solidną porcję właśnie tego.