Czasem wydaje mi się, że roguelite już mi się trochę przejadło. Ten typ produkcji eksplodował na scenie indie kilka ładnych lat temu i ciągle trwa niczym jakieś zombie. Narzekam troch, ale zdaje sobie sprawę, ze za każdym razem gdy wychodzi fajna gra z elementami inspirowanymi Rogue i tak się w nią zagrywam. Dlatego pewnie nie mam problemów z roguelite o ile są one ciekawe i pomysłowe. Jak to jest w przypadku gry ArcRunner?
Za ArcRunner stoi studio Trickjump Games Ltd, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem. Oczywiście nie jest to jakaś nowość czy wyjątek w świecie pełnym mniejszych niezależnych produkcji. Za to wydawcę PQube znam dobrze zarówno od strony niszowych japońskich tytułów jak i pomysłowych indyków. Dlatego też mam nadzieję na przynajmniej solidną grę.
Akcja gry rozgrywa się na stacji kosmicznej The Arc, która kontrolowana jest przez AI. Tak jak przystało na cyberpunkowy świat i gry po System Shock coś z komputerem musiało pójść nie tak i teraz narzędzie do chronienia zwariowało i stało się największym zagrożeniem dla ludzi. Naszym zadaniem jako tytułowy ArcRunner jest zajęcie się sprawą, rozprawienie się z AI i walka z krwiożerczymi robotami grasującymi po stacji. Nie muszę chyba nikomu mówić, że nie będzie łatwo?
Schemat rozgrywki opiera się tutaj na wyporze klasy na początku naszej przygody. Każdy z rodzajów postaci oferuje nam unikatowy styl i wpływa na to jak będziemy walczyć ze zbuntowanymi maszynami. Żołnierz stawia na wytrzymałość i jego bariery dają możliwość schronienia się za barierami by bezpiecznie wymieniać się ogniem. Ninja gwarantuje szybkość i polega na szybkich i precyzyjnych atakach na siły AI. Z kolei haker odblokowany dopiero po postępach w grze, robi to co hakerzy robią najlepiej czyli hakuje wrogów by stali się naszą bronią.
Rozgrywka każdą z tych klas przebiega zdecydowanie inaczej a na dodatek w trakcie każdego z runów zdobywamy inne bronie i umiejętności, dzięki czemu rozgrywka staje się dosyć różnorodna i jest zabawa w tworzenie jak najlepszego buildu.
Oczywiście często czeka nas śmierć i potarzanie przygody od początku.Jest to standardowy element gier roguelike i roguelite. ArcRunner stawia na wariant, gdzie w trakcie zabawy zdobywamy walutę pozwalająca na zakup permanentnych ulepszeń. Dzięki temu każda próba przejścia gry coś nam daje nawet gdy kończy się klęską. Osobiście jestem fanem tego rozwiązania, zwłaszcza po tym jak cudownie wykorzystano je w Rogue Legacy
Steam Deck
Każdy kto pogada ze mną chwilkę może domyślić się, że jestem fanem Steam Deck. Sprawdzam każdy tytuł na moim przenośnym komputerze od Valve i tak też było w przypadku ArcRunner. Gra co prawda nie ma statusu zweryfikowanej, czyli przynajmniej w teorii nie wszystko jest zoptymalizowane pod ten system i czasem trzeba grzebać w ustawieniach by wyciągnąć więcej z danej gry. Ja nie miałem jednak większych problemów z ArcRunner i tytuł całkiem zgrabnie śmiga w 40FP, a sterowanie sprawdza się dobrze. Można spokojnie grać na Steam Deck.
ArcRunner to przyjemny i fajny rogalik nastawiony na akcję i rozwałkę. Kolorwa lekko cyberpunkowa grafika, fabuła rodem z System Shock i solidna rozgrywka czynią z tego tytułu solidną opcję. Tytuł nie trafi na szczyt listy moich ulubionych gier roguelite, ale mimo to wydaje się, ze warto dać mu szansę.